FELIKS MOLAK

Dnia 27 października 1949 r. w Warszawie członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, mgr Irena Skonieczna, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Feliks Molak
Data i miejsce urodzenia 28 marca 1893 r., Kępa Glińska, pow. Warszawa
Imiona rodziców N.N., Katarzyna z d. Molak
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie 4 klasy szkoły powszechnej
Zawód robotnik
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Czerniakowska 146 m. 13
Karalność niekarany

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w porcie przy ul. Czerniakowskiej 136. Teren Portu Czerniakowskiego zajęty był przez powstańców. Przez cały czas, do 13 września 1944 roku, na naszym terenie trwały walki. Niemcy ostrzeliwali port ze szkoły przy ul. Czerniakowskiej 122. Dnia 13 września powstańcy wraz z resztą ludności musieli pod naporem Niemców opuścić port. Wycofali się w stronę szkoły przy ul. Zagórnej 9, reszta ludności przeszła na ul. Przemysłową. Następnego dnia, 14 września, Niemcy zajęli ul. Przemysłową i okoliczne. Popędzili tłumy ludzi do portu. Stąd po jakichś dwu godzinach, gdyż trwała strzelanina z Pragi, poprowadzono nas dalej w kierunku Agrykoli. Gdy przechodziliśmy obok Kassina przy ul. Czerniakowskiej, Niemcy wyciągali z tłumu prowadzonych niektórych mężczyzn (zauważyłem, że wyciągali tylko tych, którzy byli względnie porządnie ubrani, między nimi wyciągnęli kierownika naszego portu, Feliksa Słomczyńskiego) i na miejscu, pod rosnącymi drzewami rozstrzeliwali.

Ile w ten sposób osób zginęło, nie wiem, gdyż musiałem iść przecież dalej.

Agrykolą doprowadzono nas do al. Szucha. Tu Niemcy znowu wyciągnęli młodych mężczyzn i zatrzymali ich. Wiem, że żaden z tych zatrzymanych do dzisiaj nie wrócił. Resztę ludności Niemcy poprowadzili Rakowiecką na plac Narutowicza, a dalej, nie pamiętam, jakimi ulicami do kościoła św. Stanisława na Woli. Kobiety na drugi dzień ze starszymi mężczyznami zostały wywiezione do Pruszkowa. Młodsi, w ich liczbie i ja, byliśmy wzięci do różnych robót. Na następny dzień ja wraz z kilkoma innymi kolegami poszliśmy do pociągu elektrycznego i nim zostaliśmy odwiezieni do Pruszkowa.

Po powrocie do Warszawy 21 lutego 1945 roku widziałem w pobliżu Kassina dużą mogiłę. Na wiosnę tego roku PCK przeprowadzał ekshumację tej mogiły. Ciał w niej złożonych było mnóstwo. Może około 60. Czy to były tylko zwłoki ofiar egzekucji z 14 września 1944 roku, czy i inne, nie wiem. Poznałem tylko ciało naszego kierownika, które złożyliśmy na Cmentarzu Czerniakowskim.

Na tym protokół zakończono i odczytano.