KAZIMIERA FRANKOWSKA

Warszawa, 24 marca 1949 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Kazimiera Frankowska z Ogonków
Imiona rodziców Katarzyna z Nerltów, Jan
Data urodzenia 1904 r.
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie 4 klasy szkoły powszechnej
Przynależność państwowa i narodowość polska
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Belgijska 6 m. 4
Zajęcie przy córce
Zawód ojca rolnik, 6 mórg

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy ul. Belgijskiej 11. W pierwszych dniach powstania – 1, 2, 3 sierpnia 1944 roku – widziałam, iż przez teren naszego domu przechodzili powstańcy. 3 sierpnia na naszą ulicę przybyli na czołgach Niemcy od strony ogrodu Szustra; później powstańcy nam mówili, że ci Niemcy przybyli z ul. Dworkowej. Żołnierze wpadali do wszystkich domów kolejno. Słyszałam, że pod nr 9 w oficynie zamordowali trzy osoby. Wpadli też do naszego domu. W tej chwili znajdowałam się w piwnicy. Tu wpadła jakaś kobieta, wołając, iż na terenie naszego domu są Niemcy. Podpalili nasz dom. Wyszłam z częścią ludności z piwnicy. Do grupy wychodzącej żołnierz powiedział po polsku, iż kobiety mogą wychodzić na ulicę, gdzie nic im nie grozi. Tymczasem do kobiet wychodzących z bramy strzelali żołnierze niemieccy od strony Puławskiej. Kobiety uciekały więc przez podwórko w kierunku ul. Boryszewskiej. Za uciekającymi strzelano z niewiadomego mi kierunku, skutkiem czego widziałam na podwórzu i w bramie około 18 zwłok kobiet. Z piwnicy wyszło tylko dwu mężczyzn, których żołnierze niemieccy zastrzelili z miejsca na schodach. Obawiałam się wyjść gdziekolwiek i plątałam się w bramie. Żołnierze niemieccy mnie popychali i w końcu odeszli. Na podwórzu został tylko jeden, który, jak widziałam, dobijał rannych, leżących na podwórzu. Żołnierze odeszli w kierunku ul. Puławskiej. Ten, który dobijał, też odszedł, do mnie nie strzelił. Wróciłam do piwnicy, zobaczyć, kto żyje, gdyż Niemcy przed odejściem wrzucali tam granaty. Jednakże ludność w piwnicy ocalała, gdyż granaty wpadły tylko na schody.

4 sierpnia powstańcy zaatakowali ul. Dworkową, Niemcy atak odparli, lecz w następnych dniach powstańcy zdołali opanować ul. Belgijską, gdzie zostali do 27 września, czyli do kapitulacji Mokotowa.

W dniu kapitulacji Niemcy wysiedlili ludność cywilną, w tym mnie, na Służew, a później do obozu przejściowego w Pruszkowie.

Na tym protokół zakończono i odczytano.