DANIEL DERLATKA

Daniel Derlatka
kl. VI
Szkoła Powszechna w Jagodnem
pow. Iłża
Jagodne, 20 listopada 1946 r.

Chwila dla mnie najbardziej pamiętna z czasów okupacji

Pamiętam, [że] jednej nocy przyjechały auta o godz. 0.00 i [Niemcy] obstawili całą wieś, aby nikt nie uciekł do lasu. Gdy nastał dzień, chodzili po domach i kogo znaleźli, to zabierali, aby wywieź w głąb Niemiec na roboty. Kto miał dobrą kryjówkę, to pozostał na miejscu. Najstraszniejsza łapanka była wtedy, kiedy Niemcy mieli odstępować, a nadchodzili Rosjanie. Ludzie nie dosypiali, nie dojadali, tylko po kryjomu przed wrogiem kopali sobie schron, aby się nie dostać w ręce tego strasznego okupanta.. Było to we wtorek, [gdy] do naszej wioski zjechali Niemcy i zajęli kwatery. Armaty poustawiali naprzeciw armii sowieckiej. Rozwinęli telefon, bo myśleli, że będą nocować, rozstawili patrole. Jedną patrolkę Niemcy wystawili w polu, ze dwa kilometry od wsi. Do tej patrolki był przeciągnięty telefon. Wtedy Ruscy okrążyli ją i zabrali do niewoli, tak że [wartownicy] nawet się nie spostrzegli i nie zdążyli zatelefonować do oddziału. Gdy jeden [Niemiec] z oddziału zatelefonował do patrolki, tam mu [ktoś] odpowiedział po rosyjsku. Wtedy Niemiec rzucił telefon, wyskoczył na drogę i zaczął alarmować. Ponieważ Niemcy nie mieli dużo czasu, zostawili armaty i samochody, niektóre zapalali z amunicją, która strzelała we wszystkie strony, a sami żołnierze uchodzili do najbliższego lasu. W tym czasie ludność wioski [uciekała] w popłochu, chowała się w schronach i piwnicach.