ZYGMUNT ŁĄGWA


Kpr. Zygmunt Łągwa, ur. w 1912 r., pracownik PKP, kawaler, z pododdziału Kuty, kompania ruchu, 11 Batalion Strzelców Karpackich.


Aresztowano mnie 17 grudnia 1939 r. na granicy, a 23 grudnia zostałem odesłany do więzienia w Łomży i tam wsadzili mnie do pojedynki, gdzie siedziałem do 29 czerwca 1940 r.

Warunki w więzieniu: cały czas bez zmiany bielizny, brud i wszy; łóżko żelazne bez siennika i koca, okno zamalowane. Życie: rano chleb, ok. godz. 10.00 rano woda, obiad – żyto rozgotowane w wodzie i w tym śmierdząca ryba. Śledztwa prowadzone zawsze po całych nocach, krzyki i jęki kobiet i mężczyzn katowanych po karcerach i innych celach więziennych. 29 czerwca 1940 r. ładują [nas] do wagonów na stacji Łomża i wyjeżdżamy z Polski. Warunki w transporcie straszne. W wagonach po 40 osób, życie: słona ryba, a wody nie można dostać.

Przybywam w takich warunkach do więzienia w Homlu na terenie ZSRR. W Homlu warunki jeszcze gorsze: w celach więziennych, gdzie mogłoby siedzieć sześciu ludzi, siedziało 24, życie nie lepsze. Co do opieki lekarskiej – tej nie było wcale.

31 sierpnia 1940 r. odczytali [mi] wyrok: trzy lata pracy łagiernej. I znowu ładują do pociągu, i wyjazd dalej.

8 października 1940 r. wyładowują nas na punkcie przesyłkowym w Kotłasie. Baraki dziurawe, brud, robactwo, pełno złodziei sowieckich, którzy okradali naszych ludzi z resztek ubrania i obuwia. Barak taki musiał pomieścić 300 osób, bez żadnych sienników i koców. W takich warunkach ciężko było wytrzymać.

12 października uciekam z Kotłasu wraz z czterema kolegami. W drodze jesteśmy 11 dni, dokąd jest ciepło i nie ma śniegu. 19 października spadł śnieg i droga stała się niemożliwa, a życia nie dostanie nigdzie ani nie kupi. 23 października zatrzymuje nas milicja w rejonie Niukszeńca [?] i zamykają nas w KPZ, tzn. kamiera pierwszego zakluczenia. Tam siedzimy 18 dni w celi tak czystej jak i w innych więzieniach przedtem, życie: raz na 24 godziny 500 g chleba i ćwierć litra wody na mące. Po tych 18 dniach pędzą pieszo 110 km. Mróz 25 stopni, śnieg po kolana. Tak podróżujemy trzy dni do więzienia w Toćmie.

Około 12 grudnia stamtąd zabierają nas w etap do Wołogdy, tj. 250 km drogi, jadę odkrytym autem ciężarowym.

W Wołogdzie zatrzymują mnie parę dni i jadę dalej w więźniarce do więzienia w Kirowie, z Kirowa znów po paru dniach do więźniarki i z powrotem do Kotłasu. W czasie tej całej podróży spotykam bardzo mało Polaków.

Po powrocie do Kotłasu zamykają mnie do centralnego izolatora, gdzie siedzę trzy miesiące pomiędzy samymi złodziejami, którzy mieli już po 50–80 lat z wyroków do odbycia.

30 marca 1941 r. mam sąd za ucieczkę, na który prowadzą mnie do miasta Kotłas. Tam otrzymuję trzy lata za ucieczkę, po sądzie z powrotem do izolatora.

5 czerwca zabierają mnie z izolatora w etap i wywożą 270 km dalej na północ, do miasta Kni[a]żpogost. Tam na 53 łagpunkcie pracuję na lesopowale. Normy są bardzo duże, tak że nikt nie jest w stanie ich wyrobić.

Stamtąd zabierają mnie i wywożą z powrotem w stronę Kotłasu ok. 60 km, na tzw. sztrafną 8 kołonnę. Na tej kołonnie jest ok. 280 samych młodych złodziei. Praca od rana do nocy, życie bardzo marne, a jak złodzieje kuchnię okradli, to i w ogóle bez jedzenia pędzili do pracy. Ale mało w dzień, prawie każdej nocy ściągali za nogi z tych desek i pędzili do rozładowywania pociągu z piachem. Na tej kołonnie przeżyłem do 27 sierpnia. Potem odprowadzili mnie na 6 kołonnę, skąd 3 września zostałem zwolniony.

Co do władz sowieckich: na każdym kroku, na każdym śledztwie można było słyszeć od tych sledowateli, że Polska już przepadła i więcej jej nie będzie, że żołnierz polski był bity przez oficerów i podoficerów, że Polska po Bug należy na zawsze do Rosji i po odbyciu kary wszyscy, którzy będziemy w Rosji, musimy pozostać obywatelami sowieckimi.

Z rodziną od 1939 r. nie miałem żadnego połączenia i nie mam do tej pory, w ogóle nie mam żadnej łączności z naszym krajem.

Zwolniony z łagrów zostałem z 6 kołonny (obłast archangielska) i po paru dniach podróży przyjechałem do Buzułuku, a stamtąd skierowano mnie do Tocka [Tockoje]. 15 września 1941 r. przyjęty przez komisję poborową do wojska polskiego.

Z Polakami czy innymi aresztantami z naszych terenów mało przebywałem, w więzieniu siedziałem w celi sam, a po przyjeździe do łagrów dostałem się między samych tzw. żulików sowieckich.

Miejsce postoju, 3 marca 1943 r.