HENRYKA JUSZCZYK

Warszawa, dnia 22 lutego 1950 r., Janusz Gumkowski, działając na zasadzie Dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU RP nr 51, poz. 293) o Głównej Komisji i Okręgowych Komisjach Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, jako członek Głównej Komisji przesłuchał w trybie art. 255, w związku z art. 104, 110 kpk, niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Henryka Juszczyk z d. Siwińska
Data i miejsce urodzenia 15 lipca 1916 r., Warszawa
Imiona rodziców Antoni i Wiktoria z d. Swędzka
Zawód ojca robotnik
Narodowość i przynależność państwowa polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie średnie
Zajęcie rencistka
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Żelazna 41 m. 15
Karalność niekarana

Od początku Powstania Warszawskiego do jego końca, tj. do 6 października 1944 r., przebywałam w domu przy ul. Żelaznej 41. Rano tego dnia Niemcy wydali rozkaz opuszczenia przez powstańców domów terenu zajętego do końca powstania. Ponieważ męża mojego nie było, a ja zostałam sama z dwojgiem małych dzieci i staruszką matką ze sklerozą, umiejscowioną w nogach, skorzystałam więc z tego, że powiedziano mi, iż można oddać staruszkę na punkt PCK, skąd Niemcy mieli starców odtransportować do szpitali podwarszawskich. Przy pomocy sąsiadów zaniosłam moją matkę na punkt PCK, mieszczący się na ul. Wroniej, w pobliżu Towarowej. W chwili, kiedy przyniosłam matkę, stał już samochód gotowy do drogi, w którym było dziesięć do piętnastu osób, tak starych kobiet, jak i mężczyzn. Wstawiłam nosze z moją matką do samochodu. Niemcy kazali nam od razu się oddalić, tak że nie widziałam nawet, w jakim kierunku samochód odjechał.

Po powstaniu dowiadywałam się od osób mi osobiście nieznanych (tak że nie potrafię podać ich nazwisk), a o których wiedziałam, że także oddali swych staruszków na punkt PCK, czy może coś wiedzą o dalszych losach swych bliskich, co mogłoby rzucić światło na losy mej matki, jednak nikt z nich nie umiał mi na ten temat nic powiedzieć.

Szukałam wraz z moimi braćmi – Janem (zam. w Radomiu, PBR [Państwowy Bank Rolny?]), Stanisławem (zam. Wrocław, ul. Czysta 3/5) i Antonim (zam. Wrocław, gmach Polskiego Radia) – naszej matki po wszystkich szpitalach podmiejskich, jednak żadnych śladów nie znaleźliśmy.

Na tym protokół zakończono i odczytano.