WIESŁAWA

Wiesława
kl. VB
Szkoła Powszechna nr 5 w Starachowicach
pow. Iłża
15 listopada 1946 r.

Chwila dla mnie najbardziej pamiętna w czasie okupacji

[Nieczytelne] lutego 1944 r. o godz. 4.00 obudził mnie niezwykły krzyk. [Spałam?] i bardzo się przestraszyłam. Pięciu żandarmów przyszło po tatusia. Reszta zaś otoczyła nasz dom. Niemcy kazali się tatusiowi ubrać i jeden żandarm uderzył go w twarz. Kiedy Niemcy wyprowadzili tatusia na ulicę, zobaczyłam bardzo dużo mężczyzn. Ja, mamusia i braciszek płakaliśmy za tatusiem. Niemcy zaprowadzili wszystkich złapanych ludzi do Starachowic i tam zapędzili ich za [nieczytelne]. Po kilku godzinach zaprowadzili wszystkich na stację, kazali im wsiąść do pociągu towarowego i wywieźli nie wiadomo dokąd.

Wróciliśmy do domu bardzo przygnębieni. I tak w zmartwieniu i smutku upłynęło kilka dni. Pewnego dnia znów przyszli Niemcy po tatusia. Mamusia powiedziała, że został zabrany. Nie wierzyli i chcieli mamusię zastrzelić. [Gdy] zaczęłam z braciszkiem płakać, to [wtedy Niemiec] chciał mnie zabić bagnetem. Ale później [żandarmi] dali spokój, uwierzyli [i] poszli. Po kilku miesiącach tatuś wrócił, ale [był] chory.