HENRYK PRZETAKIEWICZ

Warszawa, 5 lutego 1946 r. P.o. sędzia śledczy Alicja Germasz, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadek został uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi. Sędzia odebrała od niego przysięgę, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Henryk Przetakiewicz
Data urodzenia 6 stycznia 1884 r.
Imiona rodziców Kazimierz, Jadwiga
Zajęcie doktor medycyny
Wykształcenie uniwersytet w Moskwie
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Nowogrodzka 23 m. 5
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W czasie okupacji niemieckiej mieszkałem wraz z rodziną przy ul. 6 Sierpnia 11 m. 14. Dnia 6 maja 1944 roku, w czasie nieobecności moich dzieci w domu, około godziny szóstej po południu słyszałem bardzo silną strzelaninę dochodzącą od strony Pola Mokotowskiego. Co to było, nie wiedziałem. Ponieważ mieszkałem w oficynie, więc nic widzieć nie mogłem.

Potem dowiedziałem się od różnych osób, że tego dnia był dokonany jakiś napad na Niemców na ulicy Litewskiej i że napastnicy wycofali się na Pole Mokotowskie. Córka moja wróciła do domu około godziny siódmej, natomiast syn mój nie wrócił. Wieczorem wpadła do naszego mieszkania sąsiadka Radzikowska z wiadomością, że jej, mąż wracając z działki, został zabity na Polu Mokotowskim.

Szczegółów żadnych tego wypadku nie znam.

Nazajutrz rano córka moja wyszła na poszukiwanie syna naszego, który udał się dnia poprzedniego do koleżanki na al. Niepodległości (koło Pola Mokotowskiego) i dotąd nie wrócił. Syn mój miał lat 20 i był uczniem szkoły medycznej, o ile wiem, do żadnej organizacji tajnej nie należał. Wkrótce córka wróciła z wiadomością, że syn leży zabity wraz z innymi na ul. Wawelskiej, róg Niepodległości.

Gdyśmy tam się udali, nikogo już nie było. Córka, która całą tą sprawą głównie się zajmowała, dowiedziała się, że ciała zostały zabrane do prosektorium. W prosektorium rozpoznałem ciało mojego syna. Głowa była cała zalana krwią, mózg wypłynął przez otwór w czaszce, wlot kuli znajdował się z tyłu, wylot prawdopodobnie z przodu (nie pamiętam tego dokładnie). Oprócz ciała syna widziałem jeszcze parę innych ciał przywiezionych tego dnia z tego samego punktu przy ul. Wawelskiej. Wszyscy mieli zakrwawione głowy i ślady wlotów kul z tyłu czaszki. Syn został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim.

Od koleżanki syna, u której był on krytycznego dnia (nazwiska i adresu jej nie znam) wiem, że wszyscy mężczyźni niezameldowani, a znajdujący się w tym domu, gdzie ona mieszkała, zostali przez Niemców wyprowadzeni z domu i rozstrzelani na Polu Mokotowskim.

Odczytano.