ROJNA


St. sierż. [nieczytelne] Rojna, ur. w 1899 r., podoficer zawodowy Batalionu Korpusu Ochrony Pogranicza „Skałat”.


Władze NKWD aresztowały mnie 1 października 1939 r. o godz.11.30 w mieszkaniu przy [nieczytelne]. Od 1 do 10 października przebywałem w areszcie powiatowym w Skałacie, skąd 11 października odwieziono mnie do więzienia Tarnopol. Tam w celi nr 26 siedziałem do 19 września 1940 r. W czasie tym, z powodu złych warunków, bardzo chorowałem. W celi, która była przeznaczona na 10 ludzi, załadowano nas 87. Spanie odbywało się w grupach, a obracanie na komendę. Śledztwo odbywało się wyłącznie nocami, pod różnymi zarzutami. Wydanie szpiegów, informatorów, wojna 1920 r. itp. W lutym i kwietniu 1940 r., nie dając żadnych konkretnych wyjaśnień, zostałem w okropny sposób pobity, tak że przez kilka dni byłem sparaliżowany. Na skutek podobnych dochodzeń i pobicia zmarł st. sierż. Stanisław Wojnicki, lat 54 [nieczytelne] i st. sierż. Leon Kozak z Korpusu Ochrony Pogranicza „Czortków”. Wyżywienie: 400 g chleba i jednorazowo zupa. Warunki sanitarne bardzo złe.

20 września 1940 r., po prawie roku siedzenia, wywieziono nas do obozu Starobielsk. Podróż trwała 9 dni, w wagonach po 47 ludzi. W czasie drogi dawano dziennie po 300 g chleba i słoną rybę. Wody dawano jak najmniej.

W obozie warunki kwaterunkowe były lepsze. W listopadzie 1940 r. podano mi do podpisu wyrok ośmiu lat, a to jedynie za to, że byłem podoficerem Korpusu Ochrony Pogranicza. Po wyroku dano 700 g chleba.

30 grudnia 1940 r. wywieziono nas do obłasti Archangielsk, łagier Wołoszka, rejon Jercewo. W łagrze znajdowało się ok. 6 tys. zakluczonych. Polaków przywieziono 240. Podróż trwała 11 dni, odbyła się jak poprzednie. W czasie tej podróży o spaniu nie było mowy z powodu wielkiego mrozu. Na miejscu po przybyciu stwierdzono 54 proc. odmrożeń palców, twarzy, nosa – można było stwierdzić u każdego. W łagrze ubrano nas w watowane bluzy i spodnie, gumowe buty, względnie walonki. Wszystko podarte. Tu pracowałem w lesie przy wyrębie. Śniegi do dwóch metrów wysokości. Później [pracowałem] w tartaku. Ogólnie praca bardzo ciężka, codziennie 10–14 godzin i często ładowanie wagonów całymi nocami. Ilość chleba zależała od wykonanej pracy (normy). Ja osobiście nigdy ponad 400 g nie zapracowałem. W więzieniu zostałem ogromnie wycieńczony.

Jako dowód podaję, że w czasie aresztowania ważyłem 106 kg. 19 września 1940 r. przy wyjeździe z Tarnopola, w czasie przeglądu lekarskiego – 62 kg.

W łagrze baraki były drewniane, bardzo zimne. W lecie ogromnie dokuczały pluskwy, muszki i komary.

Stosunek władz NKWD do Polaków był wrogi. Wspominano nam bardzo często, że już naszej Polski nie będzie. Nastrój wśród Polaków był bardzo dobry. Różna agitacja, propaganda komunistyczna, nie dała żadnych wyników. Z ludnością cywilną nie miałem możności się stykać. Gdy spotkałem, to z obawy nikt nie rozmawiał.

W styczniu 1941 r. pozwolono nam pisać. Ja pisałem do znajomych kupców, skąd otrzymałem wiadomość i adres swojej rodziny, która została wywieziona w kwietniu 1940 r.

6 września 1941 r. zostałem zwolniony z łagru. Znając adres, udałem się do Kazachstanu do rodziny. Na miejscu byłem 23 września. Po kilku dniach udałem się do Wojska Polskiego, gdzie 10 października 1941 r. wstąpiłem, zostając przyjęty do 1 Oddziału Sztabu Armii.