ZYGMUNT TOŁTYŻEWSKI

Piaseczno, 13 marca 1946 r. Sędzia M. Borzęcki przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadek został uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i obowiązku mówienia prawdy oraz o znaczeniu przysięgi. Sędzia odebrał od niego przysięgę, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Zygmunt Tołtyżewski
Imiona rodziców Józef i Felicja
Wiek 59 lat
Miejsce zamieszkania Piaseczno, ul. Świętojańska 17
Zajęcie urzędnik w Ministerstwie Przemysłu
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Wiadomo mi, że 10 września 1939 roku około godziny szóstej – siódmej rano rejent, śp. Marian Ostrowski został zastrzelony w Piasecznie przez żołnierza niemieckiego w momencie, gdy po przesłuchaniu u komendanta niemieckiego w Piasecznie na rozkaz jego biegliśmy z powrotem do mieszkania dr. Jaszczołta. Rejent Ostrowski został trafiony w tył głowy i padł martwy na miejscu, na granicy ogrodu proboszcza w Piasecznie i posesji dr. Jaszczołta. Zwłoki Mariana Ostrowskiego zostały zakopane na miejscu, gdzie padł, a następnie w tym samym roku wykopane, zdaje się w listopadzie, i pochowane na miejscowym cmentarzu.

Po zastrzeleniu rejenta Ostrowskiego ja osobiście biegłem dalej i wpadłem do domu dr. Jaszczołta razem z żołnierzami niemieckimi. W domu pytano mnie, kto strzelał z tego domu i że w domu tym powinna się znajdować broń.

Zaznaczam, że zarówno mnie, jak i rejenta Ostrowskiego przed przesłuchaniem zabrano z domu sukc. dr. Jaszczołta na przesłuchanie do niemieckiego komendanta w Piasecznie. Po dostaniu się do domu dr. Jaszczołta żołnierze niemieccy zaczęli robić bardzo powierzchowną rewizję w poszukiwaniu broni. Nic nie znaleźli i potem wzięli mnie do pokoju służbowego, gdzie kazali mi osobiście wzniecić pożar. Sprzeciwiłem się temu. Wówczas jeden z żołnierzy zapalił zapałkę, siłą wziął mnie za prawą rękę tą ręką, w której trzymał zapaloną zapałkę i podpalił portiery, parząc mnie nawet przy tym. Następnie żołnierze niemieccy momentalnie wybiegli z domu, pozostawiając mnie samego. Pożar zaczął się szerzyć i wtedy wyskoczyłem do kuchni, gdzie na schodkach wejściowych znalazłem pęczek suchej słomy, palącej się już. Udało mi się wyskoczyć z domu i wtedy znowu mnie złapali i kazali mi iść ze sobą na ul. Fabryczną w Piasecznie, gdzie podejrzewali, że z jednego z domu padły strzały. Dom dr. Jaszczołta spłonął doszczętnie. Było to 10 września 1939 r. o godzinie około 7.00 – 7.30 rano.

Aresztowanie nas i spalenie domu dr. Jaszczołta nastąpiło po ustaniu walki, gdy na ulicach miasta panował już spokój. Na ulicy Fabrycznej w mojej obecności zastrzelono jeszcze jednego obywatela nazwiskiem – zdaje mi się – Białobrodzki, spalono na jego posesji chlewy razem z żywym inwentarzem. Wszystko to odbyło się po zakończeniu walki jako represje przeciwko ludności cywilnej. Następnie zapędzono mnie na ul. Warszawską, gdzie było już zebranych sporo Żydów i wszystkich nas wzięto do uprzątania trupów ludzkich i końskich.

Zaznaczam, że przed tym wszystkim trwała regularna walka między oddziałami wojska polskiego i niemieckiego, a wszystkie represje komendant niemiecki stosował na własną rękę. Przy przesłuchaniu rewidowano nas obu i zabrano nam gotówkę, mnie nie bardzo dużo, może około 300 zł, natomiast rejentowi Ostrowskiemu zabrano sporo pieniędzy i papiery wartościowe.

Zastrzelenie rejenta Ostrowskiego i spalenie domu sukc. dr. Jaszczołta mogła widzieć jeszcze rodzina Zarębów z Piaseczna (ul. Puławska 18).

Odczytano.