STEFANIA LATURSKA

Dnia 22 lutego 1947 r. w Krakowie. Członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia okręgowy śledczy Jan Sehn, [przy udziale] protokolantki Krystyny Szymańskiej, na zasadzie i w trybie dekretu z dnia 10 listopada 1945 (DzU RP nr 51, poz. 293) w związku z art. 255, 106, 107 i 115 kpk przesłuchał w charakterze świadka niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Stefania Laturska
Data i miejsce urodzenia 28 listopada 1897 r., Przemyśl
Imiona rodziców Jan Kordasz i Maria Zubik
Religia rzymskokatolicka
Narodowość i przynależność państwowa polska
Stan cywilny wdowa po kupcu Karolu Laturskim
Miejsce zamieszkania Kraków, ul. Lubicz 12 m. 6
Karalność niekarana

Wojna zaskoczyła mnie w Warszawie, gdzie wraz z mężem i synem mieszkałam przy ul. Nowy Świat 36. Na skutek wysiedleń zarządzonych przez Niemców dwukrotnie zmienialiśmy mieszkanie i mieszkaliśmy kolejno przy ul. Konopczyńskiego 5 i ul. Chmielnej 6. Mąż był emerytowanym porucznikiem. Przed przejściem na emeryturę ostatnio pełnił służbę w 2 Batalionie Saperów w Puławach. Zaraz na początku okupacji, jak większość Polaków, tak i mąż zajął się handlem. Początkowo prowadziliśmy sklep z towarami tekstylnymi na Nowym Świecie, a po zabraniu nam tego przedsiębiorstwa przez Niemców sklep z wyrobami jubilerskimi w lokalu przy ul. Sienkiewicza 1.

W pierwszych dniach okupacji, gdy mąż mój w toku starań o uzyskanie dla nas mieszkania ujawnił w urzędzie mieszkaniowym, że zna język niemiecki, ktoś z tego urzędu, który funkcjonował przy Zarządzie Miejskim miasta Warszawy, zaproponował mu, by podjął się roli tłumacza, gdyż w tym czasie brak było w organizowanych przez Niemców urzędach ludzi władających językiem niemieckim. Prowadząc dalej sklep, mąż chodził od czasu do czasu do tego urzędu i dorywczo pełnił funkcję tłumacza. Urząd mieszkaniowy zajmował się wówczas przydziałem mieszkań. Nic mi nie wiadomo, by do jego kompetencji należała rekwizycja mieszkań, względnie mebli i urządzeń mieszkaniowych.

Nie znam języka niemieckiego i przy wykonywaniu przez męża funkcji tłumacza języka niemieckiego nigdy obecna nie byłam. O ile sobie przypominam, tę funkcję pełnił mąż dla Niemca Beckmanna, który prowadził dział mieszkaniowy i którego poznałam, gdyż przychodził on do naszego sklepu. Nazwisko Leista znam, gdyż był on osobistością na terenie Warszawy. Nie pamiętam jednak, by mąż wspomniał mi kiedykolwiek, że pełnił funkcje tłumacza Leista. Twierdzę kategorycznie, że Leistowi nigdy nie tłumaczył. Po krótkim okresie początkowym mąż zaniechał tłumaczenia i trudnił się wyłącznie handlem.

Powstanie przeżyłam w Warszawie. Mąż wyszedł z mieszkania 9 sierpnia 1944 r. i więcej nie wrócił. Mieszkanie i sklep uległy zupełnemu zniszczeniu, tak że wraz z synem wyszliśmy z Warszawy z niczym, w obcych ubraniach nawet. O dalszych losach męża od chwili jego wyjścia z mieszkania nic nie wiem. Plotkarze twierdzili, że jako rzekomy volksdeutsch został zabity, inni opowiadali, że miał zbiec za granicę. Mąż był Polakiem, rodowe jego nazwisko brzmiało Luttenberg. Nazwisko to zmienił na Laturski jeszcze w 1927 r. i od tego czasu, a w szczególności przez cały czas okupacji, nazwiska Luttenberg nie używał.

Nic mi nie wiadomo, by mąż mój kiedykolwiek wykonywał jakiekolwiek czynności przy rekwizycji urządzenia mieszkania przy ul. Koszykowej 19, które – jak mi obecnie wyjaśniono – należeć miało do grafologa Schermana. Kim był i jest ów Scherman, nie wiem. W mieszkaniu tym ja osobiście nigdy nie byłam.

[Świadkowi] okazano osiem fotografii.

Mieszkania, którego wnętrze przedstawiają okazane mi fotografie, nie znam.