LEON WARENBERG


Leon Warenberg, ur. 13 sierpnia 1922 r. w Rzeszowie, obecny adres: Landsberg am Lech, bl. 39/10.


[Świadek] zeznał, co następuje:

W maju 1943 r. wywieziono mnie z Rzeszowa do Arbeitslagru Kraków-Płaszów. Tam przydzielono mnie do pracy do komanda Barakenbau. Tu miałem najlepszą okazję obserwować czynności naszego Lagerkomendanta, Hauptsturmführera Götha. Ten człowiek w swoim czasie nie mógł widocznie żyć, żeby od czasu do czasu nie zastrzelić trochę Żydów. Wychodząc na miejsce, gdzie Żydzi pracowali, szukał ofiary, a jak się szuka, to się znajdzie. W dodatku mógł zrobić wszystko na własną rękę, nikt mu w tym nie przeszkadzał. Ja sam byłem świadkiem naocznym dwóch ofiar Götha. Jedna przy stawianiu baraków „Madritscha” na Neue Gelende, a druga ofiara przy stawianiu Wachkaserne.

Wychodząc przed wieczorem z Wachkaserne, już prawie po ukończeniu pracy, spotkał inż. Ingberga wychodzącego z Bauleitungu. Zastrzelił go przy głównej drodze. Jednego dnia wzięto z naszej grupy z pracy przy Steinbruchu dwóch ludzi – ja byłem jednym z nich – do wyładowania z auta ciężarowego zastrzelonych ludzi przywiezionych spoza lagru. Wówczas kierował tą robotą Unterscharführer Landesforter [Landstorfer]. W tym samym dniu zastrzelono troje ludzi z Bauleitungu. Jeden to starszy człowiek, jedna kobieta i młody chłopiec, goniec. Jednego wieczora grupa ludzi z SS-Bonarka, wracając wieczorem z roboty z miasta, została zatrzymana przed bramą i po zrewidowaniu, z rozkazu Götha wzięto ich do zastrzelenia.

Jak Göth wyszedł do lagru albo do Gemeinschaftu i wrócił bez ofiar, to ten dzień był okazją. Rozstrzeliwał ludzi, zauważając, że odpoczywają chwileczkę podczas pracy, Ordnungdienstów, albo kapów za nieprzepisowe zameldowanie się mu. Jednego dnia powieszono dwóch ludzi z NKF. Przy jednym urwał się sznur i spadł. Wówczas odważył się prosić Götha o ułaskawienie, ale ten mu odmówił i groził Ordnungdienstmanowi Salzowi, który miał uwiązać sznur po raz drugi, że jak jeszcze raz się to powtórzy, to jego powiesi. To wszystko jest tylko częścią prócz masowych morderstw, czego nie jestem w stanie opisać w tak krótkim czasie.

To zeznanie ma trzy kartki, jest przeze mnie własnoręcznie pisane, dobrowolnie, bez przymusu, bez gróźb. Przysięgam przed Bogiem Wszechmogącym, że to jest prawdą i tylko prawdą.