FRANCISZEK DEMUTH

Kpr. Franciszek Demuth, ur. 17 października 1913 r., krawiec, kawaler.

Zostałem rozbrojony wraz z całym batalionem (44 Pułk Piechoty) 18 września 1939 r. w Łucku. 25 września z obozu Łuck wyjechaliśmy do Szepietówki w liczbie dwóch tysięcy żołnierzy. Warunki były bardzo straszne – głodni, raz na dzień [dostawaliśmy] wodę gorącą (zupa). Na żołnierzy znajdujących się w obozie Szepietówka rzuciła się epidemia czerwonki, od której bardzo dużo umarło i z wycieńczenia padali.

5 października 1939 r. w nocy, o godz. 1.30 wymaszerowaliśmy z Szepietówki do granicy polskiej, w kierunku Ostroga. 9 października przybyliśmy do Dubna – wycieńczeni, głodni i dużo moich kolegów leżało na ziemi nieprzytomnych. Gdyby nie ludność cywilna Dubna, to na pewno dużo naszych nie zostałoby przy życiu. 15 października przemaszerowaliśmy do Radziwiłłowa koło Brodów. To był pierwszy obóz jeńców wojennych. 18 października wypędzili nas na roboty pod bagnetami. Pracowaliśmy na szosie Radziwiłłów–Brody. Po ukończeniu szosy wyjechaliśmy do obozu Sytno w celu ukończenia rozpoczętej tam drogi. Warunki tam były złe, mieszkaliśmy w barakach drewnianych, za drutami, strzeżeni przez psy i żołnierzy sowieckich.

22 listopada przemaszerowaliśmy do obozu Brody. Mieszkaliśmy w zamku pani hrabiny Ireny Rzyszczewskiej, było tam ok. 1,2 tys. jeńców naszych i dwie dziewczyny z Łodzi. 7 stycznia 1941 r. wyjechaliśmy do Wielkich Łuków pod Tarnopolem. Droga ze stacji prowadząca przez pole, odległość trzy kilometry w bardzo wielkiej zawierusze śnieżnej. Gnali nas jak kupę baranów, kopanych i bitych kolbami karabinów i poganianych dużymi psami. Po przyjściu na nowe miejsce pracy w kamieniołomach [zobaczyliśmy, że] warunki mieszkaniowe były straszne. Zimno, głodno, wszy pokazały się nam i to w dużych ilościach, jedzenie niemożliwe. Śpimy w oborze bez okien, mróz dochodzi do 25–30 stopni i gonią nas do roboty bez ciepłej odzieży i butów na sobie.

14 maja 1941 r. wyjechaliśmy do obozu Zastawie pod Tarnopolem, dziewięć kilometrów od Wielkich Łuków. Tam warunki były lepsze pod każdym względem, obóz znajdował się w leśniczówce, własności byłego Niemca. Pracowaliśmy przy kopaniu piasku, który był dowożony na lotniska pod Tarnopolem. 27 czerwca 1941 r. wymaszerowaliśmy do granicy rosyjskiej. Dowiadujemy się, że idziemy w głąb Rosji i zostajemy pędzeni strasznie, głodni, bez wody, kąsani przez psy wojskowe, a nawet kopani i strzelani. W drodze naszej spotykamy różne niespodzianki. 11 lipca nalot niemieckiego samolotu Ju 88 na naszą kolumnę, w której zostało zabitych 50, a 150 rannych. Po przemaszerowaniu 940 km pieszo, głodni i wycieńczeni do ostatniego przybywamy do miasta Złotonosza, gdzie znajduje się stacja, a stamtąd jedziemy do Starobielska.

W obozach naszych znajdowali się oficerowie, urzędnicy, nauczyciele, rzemieślnicy i wielu innych. Stosunek wzajemny ludności cywilnej bardzo dobry, starali się dopomóc, dostarczając żywność, odzież, książki. Życie obozu płynęło u każdego żołnierza Polaka z myślą tylko o Polsce. Warunki pracy były bardzo ciężkie. Stosunek władz NKWD do Polaków był straszny. Zabraniali nam modlić się, śpiewać polskie piosenki, nie wolno nam było się skupiać, wyszukiwali pomiędzy nami oficerów, księży, policję i wielu innych, których brali na śledztwa i przesłuchy, a później wywozili w niewiadomym kierunku.

Propaganda komunistyczna była bardzo [mocno] wpajana w nasze głowy i różne przedziwne rzeczy przez zebrania bolitrów [politruków?]: że Polski już nie będzie, że Boga nie ma, Bóg to Stalin. Wyśmiewali się z naszej wiary i całego ustroju naszego państwa, starali się, żeby podpisać im listę i zostać wolnym obywatelem Sowieckiego Sojuza, jednakowoż nie udało im się i nikt nie podpisał.

Pomoc lekarska była dobra, tak że żadnego wypadku śmierci w obozach nie było.

Łączność z krajem i rodziną była bardzo mała, gdyż otrzymałem tylko dwa listy.

1 sierpnia, po podpisaniu umowy [polsko-sowieckiej], zostałem zwolniony i byłem wcielony do Legionów Polskich w Starobielsku. 6 września 1941 r. przyjechałem do Tocka [Tockoje] i zostałem wcielony do 6 Dywizji Piechoty 4 Kompanii 18 Pułku Piechoty.

Miejsce postoju, 24 lutego 1943 r.