JAN SAJNÓG

Warszawa, 12 kwietnia 1946 r. Sędzia Alicja Germaszowa, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała przysięgę na zasadzie art. 109 kpk.

Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Jan Sajnóg
Imiona rodziców Mikołaj i Albina
Data urodzenia 28 marca 1912 r.
Zajęcie ślusarz
Wykształcenie dokształcająca szkoła zawodowa
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Gibalskiego 1 m. 53
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W czasie powstania warszawskiego, uciekając z domu, gdzie mieszkałem (przy Okopowej 27) przed nacierającymi Niemcami znalazłem się w domu numer 1 przy ul. Przechodniej.

7 sierpnia dom ten został opanowany przez Niemców. Kazano wszystkim lokatorom opuścić budynek i udać się do kościoła na Woli. Wyszliśmy całą grupą (mężczyźni, kobiety, dzieci), bez konwoju niemieckiego.

Skierowaliśmy się do ul. Chłodnej, następnie Żelazną do Ogrodowej, przez pl. Karcelego do Karolkowej. Tu przez otwór w murze weszliśmy na teren Szpitala św. Łazarza. Znaleźliśmy się naprzeciwko płonącego budynku oznaczonego na szkicu sytuacyjnym numerem 3. Obok niego znajdowało się około 20 żandarmów niemieckich.

Żandarmi ci mężczyzn z naszej grupy w ilości 20 zatrzymali, kobietom pozwolili iść dalej. Kazano nam wykopać dół długości około 15 m, szerokości 2,5 m, między budynkiem nr 3 a murem.

Niedaleko, koło muru, w miejscu oznaczonym przez świadka xxx na okazanym szkicu sytuacyjnym, znajdowało się około stu trupów ludzkich rozrzuconych bezładnie. Były to ciała kobiet w różnym wieku, poza tym kilkorga dzieci i dwóch lub trzech mężczyzn. Wszyscy byli w cywilnych ubraniach i prawie wszyscy mieli ślady postrzałów w tył głowy.

Zwłoki te na rozkaz żandarmów przenieśliśmy do wykopanego rowu. Ciała ułożyliśmy w cztery warstwy, zapełniając w ten sposób trzy czwarte długości rowu, jedna czwarta pozostała pusta.

Następnie ja i jeden jeszcze mężczyzna z naszej grupy (nazwiska nie pamiętam) wraz z żandarmem przeszliśmy przez podwórze szpitala i zza budynku nr 4 zabraliśmy dwa leżące ciała ludzkie, prawie całkowicie spalone. Ciała te przenieśliśmy do wykopanego dołu.

Przechodząc przez podwórze, widziałem koło budynku nr 5 sześć spalonych ciał ludzkich oraz na całym terenie leżące pojedyncze trupy, przeważnie kobiet.

Po zasypaniu dołu żandarmi kazali nam wyjść z powrotem na ul. Karolkową, skąd razem z przypadkową grupą kobiet poszliśmy pod konwojem żandarmów, a następnie SS-manów do kościoła św. Wojciecha na Woli.

Przechodząc około budynków szpitalnych od strony ul. Wolskiej widziałem, że były one spalone.

Następnie znalazłem się w obozie w Pruszkowie, skąd wysłano mnie na roboty do Niemiec.

Nadmieniam, że jednocześnie ze mną na terenie Szpitala św. Łazarza znajdowali się: Kazimierz Gawłowski, Kęsko Zygmunt (obydwaj zam. w Warszawie, Stalowa 50 m. 62), Michał Kutrzeba i Ludwik Kowalczyk (obydwaj zam. w Łodzi, Dowborczyków 22 m. 15).

Protokół odczytano.