WŁADYSŁAW GUGAŁA

Strzelec Władysław Gugała, 6 Batalion Czołgów Dzieci Lwowskich

Dnia 14 lutego 1940 roku przyjechali do nas milicjanci sowieccy, przeczytali nam prykaz batki Stalina, że tam nam nie można żyć. Wywieźli nas do Rosji, obłast archangielska, posiołek Cyncybil. Gdy wieźli nas drogą, nie dawali jeść i było straszne zimno w wagonach. Gdy przywieźli na posiołek, posadzili do baraków, a w barakach zimno, gorzej jak w lodowni. O jedzeniu nawet mowy nie ma, by dali choć jako tako, a na pracę brali na dziesięć godzin – bosych, głodnych i obdartych, prawie nieżywych. Kto nie miał już siły wyjść na pracę, wrzucali go do piwnic nazywanych karcerem. Tam taki człowiek kończył życie, względnie wychodził zbity, storturowany. Mnie zabrali do więzienia, siedziałem w [nieczytelne] pół roku o 200 gramach chleba i kipiatoku. Bili i torturowali straszliwie, ale nic nie robiłem sobie z tego. Gdy mnie wsadzili na rok czasu, odesłali mnie do łagru, w którym pracowałem w lasach. Na jedzenie dawali rybę słoną, o wodzie ani myśleć i o chlebie też to samo, kiedy się dusza plątała w człowieku. Cierpliwie oczekiwałem oswobodzenia.

Gdy przyszła ta chwila swobody, gdy oswobodziłem się, wyjechałem do Szachrisabz do Wojska Polskiego, 11 marca 1942.