WALENTYNA JURKO

Ochotniczka Walentyna Jurko, ur. 15 maja 1915 r.

Aresztowana [byłam] 10 lutego 1940 roku. W nocy o godzinie 12.00 przyjechało NKWD i kazali się spakować w ciągu 15 minut. Nie pozwolono zabrać żadnych rzeczy, tylko trochę żywności. Wywieziono mnie z Tereblicza z nadleśnictwa do wołogodzkiej obłasti, na posiołek Korolkowski na przymusowe roboty do lasu. Na posiołku tym było około 500 osób narodowości polskiej. Męża mego nazwano buntowszczykiem i w związku z tym odbywały się badania przez NKWD. Bardzo dużo cierpiałam przez jednego z naszych Polaków, Łapszyna z Polesia, donosił on bowiem komendanturze sowieckiej wszystko, co mówili Polacy między sobą. Przytaczam jego słowa, które mówił do mego męża: – Psiakrew, twoja Polska propała, a ja kak doma.

Pracowałam w lesie przez cały dzień bardzo ciężko przy zwałce kłód. Byłam również uborszczicą. Warunki pracy były okropne, nie było się w co ubrać i wyżywienie było marne. Zarabiałam na dekadę pięć rubli.

Stosunek NKWD do Polaków był straszny. Jeśli człowiek nie wyszedł na robotę, nie dawano chleba, nie było więc siły do pracy. Znieważano Polaków biciem w twarz. Kładziono nacisk na to, żeby wyrabiać normy. Siano propagandę komunistyczną, pędzono dzieci do szkoły, wpajano w nie komunizm i uczono tylko w języku rosyjskim.

Pomoc lekarska była bardzo słaba. Był lekarz, ale lekarstw nie było, tak że ten lekarz był bezradny wobec choroby. Szpital był oddalony o 18 kilometrów. Niosłam pieszo chore dziecko na ręku i tam odmówiono mi pomocy, mówiąc że u nich na froncie jest tyle rannych i nie ma miejsca dla nich, a cóż dopiero dla Polaków. I tak dziecko umarło po części i z głodu, bo nie byłam w stanie go wykarmić, jeśli po kilka dni nie było chleba. Raz, pamiętam, nie miałam chleba przez cztery dni aż lekarz z litości nad dzieckiem przyniósł 200 gramów.

Otrzymywałam listy z kraju do czasu wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej.

Zwolniona zostałam w listopadzie 1941 roku. Z posiołka na własną rękę wyjechałam 250 km saneczkami do stacji, a stamtąd do Ługowoj pociągiem. Stała tam 10 Dywizja i tam mąż wstąpił do wojska, a ja wyjechałam do Persji. W Teheranie wstąpiłam do Pomocniczej Służby Wojskowej Kobiet 10 czerwca 1942 roku.

Osoby zmarłe:


1. leśniczowa Eugenia Świnarska i dziecko,
2. pułkownik Ogrodziński,
3. gajowy Prokop Kozioł (umarł z głodu),
4. Konstanty Ostapczuk,
5. Czerwaka i jego dziecko,
6. Suchocki,
7. Lipiec,
8. Żyliński – imion nie pamiętam.