PAWEŁ KIEŁBOWSKI

24 września 1942 roku między godziną 17.00 a 18.00 mój syn, Stanisław Kiełbowski, został aresztowany przez gestapo. Aresztowanie nastąpiło podczas pracy w firmie „Bata”, gdzie pracował w charakterze technik.

W tym samym dniu, mniej więcej o godz. 18.00, w zajmowanym przeze mnie mieszkaniu w domu nr 5 przy ul. Planty, dokonana została gruntowna rewizja. Podczas rewizji zapukał do mieszkania mój drugi syn, Ryszard Kiełbowski. Jeden z gestapowców kazał mojej córce otworzyć drzwi. Otworzywszy drzwi, córka moja ostrzegła syna, że w mieszkaniu trwa rewizja, dokonywana przez niemiecką policję, i żeby natychmiast odszedł od drzwi. Niestety, syn nie zdążył tego wykonać, gdyż jeden z gestapowców odepchnąwszy córkę od drzwi pochwycił go i wciągnął do mieszkania. Gestapowiec spytał moją żonę: „Kto to jest?”, odpowiedziała: „Syn”. Porozumiawszy się spojrzeniem (gestapowców było dwóch), jeden z nich nałożył synowi na ręce kajdany. Po rewizji osobistej znaleźli [nieczytelne].

Na tłumaczenie żony, że syn przy nas nie mieszka, że jest żonaty i ma własne mieszkanie, że wstąpił do nas, aby oddać wypożyczoną teczkę, szwabi nie zwrócili uwagi i kazali mu stać twarzą do ściany. Gdy syn zaczął domagać się od nich wyjaśnienia przyczyny jego aresztowania, jeden z nich uderzył syna łożem od rewolweru w głowę i zabronił mu rozmawiać. Po przeprowadzeniu bezskutecznej rewizji szwabi odeszli, zabierając ze sobą naszego syna. Zachowanie się szwabów podczas rewizji było brutalne, przede wszystkim jednego, [ubranego] w cywilne ubranie. Mnie w tym czasie nie było w domu.

Po tygodniu nastąpiła druga rewizja. Przed jej rozpoczęciem zagrożono [mojej] żonie, że po wyniku tej rewizji postąpią z żoną inaczej – zabiorą ją do gestapo, zbiją ją i ona wówczas ona opowie im wszystko, co wie, a że dużo wie, to są tego pewni. Na pytanie żony, o co im właściwie chodzi, że ona nic nie wie, że jakiś podlec niesłusznie oskarżył synów, że oni są niewinni, jeden z nich podbiegł do niej, pchnął z całej siły tak, że upadła i dostała nerwowych spazmów – żona jest chora na serce. Nie znalazłszy i tym razem żadnych dowodów kompromitujących synów, szwabi opuścili mieszkanie. Ja i tym razem nie byłem w domu, byłem służbowo poza Radomiem.

6 października tego [samego] roku została aresztowana synowa, żona Ryszarda. Synowa została wzięta z pracy. Rewizji w mieszkaniu Ryszarda i Reginy gestapo nie dokonywało. Powód ich aresztowania był dla nas nieznany.

Po upływie 20 dni, 13 października [1942 r.] przy szosie kieleckiej został stracony przez powieszenie starszy syn, Ryszard. 14 października przy gmachu wytwórni broni został stracony drugi syn, Stanisław, również zamordowano go w ten sam sposób.

Ryszard Kiełbowski urodził się 1 marca 1915 r., [był] podchorążym Wojska Polskiego. Szkołę podchorążych ukończył w Zamościu w 1937 r. Stanisław Kiełbowski urodził się 13 listopada 1917 r., [był] podchorążym Wojska Polskiego. Szkołę podchorążych ukończył w Równem w 1939 r. [Został] wzięty do niewoli w 1939 r., podczas transportu do Niemiec uciekł z pociągu podczas biegu [jazdy?]. Obaj [byli] technikami mechanikami. Regina Kiełbowska została wywieziona do obozu w Oświęcimiu. Spotkał ją straszny los polskich męczenników – zamordowano ją tam. Mieszkanie po śp. Ryszardzie i Reginie Kiełbowskich zostało obrabowane przez gestapo. Ciało Ryszarda i Stanisława spalono na Firleju.

Nic nam nie zostało, pozbawiono nas nawet ich grobów. Mamy nadzieję, że społeczeństwo nie przejdzie [nad tym] do porządku dziennego, że odpowiednie organizacje nie pozwolą zapomnieć o męczennikach, o ofiarach bestialsko zamordowanych przez przeklęte na wieki faszystowskie wściekłe psy.

Tego będziemy się domagać, aby karząca ręka i naszych degeneratów nie pozbawiła należnej im kary.