LUDWIK BANACH

Dnia 9 sierpnia 1947 r. w Bydgoszczy, sędzia śledczy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy z siedzibą w Bydgoszczy, w osobie sędziego K. Dobrzańskiego, z udziałem protokolantki Marii Kempińskiej, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Ludwik Banach
Wiek 30 lat
Imiona rodziców Franciszek i Katarzyna
Miejsce zamieszkania Bydgoszcz, ul. Lipowa 10
Zajęcie mechanik okrętowy, handlowiec
Karalność sądownie niekarany
Stosunek do stron obcy

Podaję do sprawy: Nawiązując do swoich poprzednich zeznań, złożonych 18 lipca 1947 r. (Kps 705/47) u sędziego okręgowego śledczego w Bydgoszczy, uzupełniam swoje zeznania.

Okazane mi zdjęcie fotograficzne osobnika w mundurze SS w trzech pozach, z tabliczką Gehring Wilhelm, z całą stanowczością rozpoznaję jako zdjęcie fotograficzne podoficera SS w stopniu, zdaje mi się, Oberscharführer, który był czynny w charakterze członka załogi obozu Oświęcim, w okresie mojego tam pobytu. W szczególności rozpoznaję go na podstawie dokładnego zapamiętania rysów jego twarzy, z tym, że z przedstawionego mi zdjęcia wynika, iż podejrzany Gehring w międzyczasie o tyle się zmienił, iż wyraźnie zeszczuplał. Wyraz twarzy jest ten sam. Dodaję, że pamiętam dokładnie pisownię jego nazwiska, oraz że był średniego wzrostu, postawnym mężczyzną w wieku około 45 lat.

Miałem możność wielokrotnego obserwowania Gehringa od chwili, gdy wymieniony przydzielony został do załogi bloku 11. w Oświęcimiu w grudniu 1941 r. Widywałem go codziennie przy rozmaitych funkcjach obozowych.

W tym okresie niemal codziennie odbywały się na placu przed blokiem 11. zbiorowe egzekucje więźniów umundurowanych obozowo oraz cywili świeżo przybyłych z transportu. Zasadniczo ludzi tych rozstrzeliwano z broni małokalibrowej, rzadziej wieszano. O ile pamiętam, kierował tymi straceniami do lipca 1942 r. osławiony Palitsch, zaś po jego przeniesieniu w tym okresie kierował egzekucjami podejrzany Gehring. W okresie Palitscha jednak Gehring zawsze asystował przy egzekucjach w towarzystwie innych SS-manów, jak na przykład Lagerführer Omayer, lekarz obozowy, którego nazwiska nie pamiętam, następnie Kaduk, Fritsch i inni, których nazwisk nie pamiętam. Jednakże podejrzany Gehring był tym, który przeprowadzał techniczne zarządzenia Palitscha. W tym czasie, to jest w okresie Palitscha, nie zauważyłem, by Gehring osobiście kogoś zabijał.

Po przeniesieniu Palitscha egzekucje takie w dalszym ciągu się odbywały, przy czym Gehring był tym, który pod dozorem niepamiętnych mi oficerów SS przeprowadzał egzekucje. Pierwsza taka zbiorowa egzekucja, w której Gehring osobiście rozstrzeliwał więźniów z broni małokalibrowej, odbyła się w sierpniu 1942 r. Przypominam sobie, że z początkiem jesieni 1942 r. odbyła się na bloku 11. „reprezentacyjna egzekucja”, przez co rozumiem egzekucję 24 mężczyzn i 12 kobiet w obecności specjalnie przybyłych wyższych oficerów gestapo z Berlina. Gehring naturalnie brał w niej też udział, przy czym – jak dokładnie pamiętam – ostatniego delikwenta, mężczyznę, powiesił osobiście.

Egzekucje te obserwowałem ukradkiem z okna pierwszego piętra, pokój nr 3, mając ułatwione zadanie jako tak zwany sztubowy.

Bliższe dane co do egzekucji, w szczególności dokładne ich terminy oraz nazwiska i adresy osób pomordowanych, są mi dziś z powodu upływu czasu i przebytych wrażeń niepamiętne.

Uważam za stosowne dodać, że podejrzany Gehring odbijał korzystnie od innych SS-manów z powodu pewnego rodzaju łagodności i braku brutalności. Nie widziałem i nie słyszałem o wypadku, by Gehring specjalnie znęcał się nad kimś, a nawet zaobserwowałem wypadki, gdy po odbytych egzekucjach „kręcił głową” z widocznym niesmakiem i wzruszeniem. Więźniowie dali mu przydomek „Tato”.

Przed podpisaniem przeczytano.