KAROLINA WILIŃSKA

Dnia 1 października 1947 r. w Krakowie, członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia grodzki dr Stanisław Zmuda, na pisemny wniosek pierwszego prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego z dnia 25 kwietnia 1947 r. (L.dz. Prok. NTN 719/47), na zasadzie i w trybie dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU RP nr 51, poz. 293), w związku z art. 254, 107 i 115 kpk, przesłuchał w charakterze świadka niżej wymienioną byłą więźniarkę obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, która zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Karolina Wilińska
Data i miejsce urodzenia 29 listopada 1905 r. w Krakowie
Imiona rodziców Antoni i Justyna z d. Kaługa
Wyznanie rzymskokatolickie
Stan cywilny wolna
Narodowość i przynależność państwowa polska
Zawód urzędniczka
Miejsce zamieszkania Kraków, ul. Chodkiewicza 5 m. 1
Zeznaje bez przeszkód

Jako polska więźniarka polityczna nr 6881 przebywałam w obozie koncentracyjnym Oświęcim-Brzezinka od 27 kwietnia 1942 r. do 18 stycznia 1945 r., pracując kolejno przy robotach ziemnych, rolnych, [w] ogrodzie, w Schreibstube na bloku, a po roku mego pobytu w obozie aż do końca w Schutzhaftlagerschreibstube.

Na tej ostatniej placówce szefem mego biura był znany mi dobrze i z nazwiska i z widzenia, a którego rozpoznaję również na okazanej mi fotografii, SS-Sturmmann Richard Kortmann, który był przez cały czas pisarzem kancelaryjnym. Był to typ SS-mana, z zawodu urzędnika, który w stosunku do więźniarek zachowywał się zupełnie poprawnie, nie wykazując żadnej szkodliwej działalności, przeciwnie, starając się im pomóc. W rozmowach z nim stwierdziłam niejednokrotnie jego nastawienie w stosunku do reżimu obozowego, do którego odnosił się z wielką pogardą, a w więźniarkach starał się podtrzymać ducha i wlać otuchę na przetrwanie. W mojej obecności nakłaniał Arbeitsdienstführera Ruitersa, by ten nie robił meldunku karnego na więźniarkę, jak również w mojej obecności nieraz skrytykował zarządzenia władz obozowych, a 31 grudnia 1944 r. w rozmowie ze mną podkreślił, że tak ja, jak i on niewinnie siedzimy w obozie.

O Marii Mandl, Lagerführerin obozu kobiecego w Brzezince, składałam już zeznania w Prokuraturze Sądu Okręgowego w Krakowie.

Therese Brandl, SS-Aufseherin, znana mi jest dobrze z okresu mego pobytu w obozie, jako zatrudniona w Bekleidungskammer. Na tym stanowisku szykanowała więźniarki, odmawiając wydania z magazynów ubrania czy bielizny, a gdy ją wydała, to w stanie zawszonym. Znana była ona również z kontroli na blokach i ścisłych rewizji tamże przeprowadzanych, w toku których wyrzucała wszelkie urządzenie bloku, a zabierała wszystko, co u więźniarek znalazła. Przez moje ręce przechodziły w biurze meldunki karne, podpisywane przez Brandl w wyniku takich rewizji. Brała ona również udział przy selekcjach do gazu na blok 25., jak również przy wywożeniu ofiar z bloku 25. autami do komór gazowych.

W związku z mą pracą biurową znane mi są i z nazwiska i z widzenia: SS-Aufseherin Luise Danz, Elfriede Kock, Monika Miklas, Gertrude Zlotos, gdyż prowadziłam również i kartotekę SS-Aufseherin, lecz działalności tychże z bezpośredniej obserwacji nie znam, a jedynie z opowiadania współwięźniarek.

Znam również SS-Sturmbannführera Franza Krausa i poznaję go na okazanej mi fotografii, który jakoś od początku grudnia 1944 r. aż do likwidacji obozu, po przeniesieniu Marii Mandl z Oświęcimia do Mühldorfu, pełnił funkcję Lagerführera obozu kobiecego i w ten sposób podpisywał się na różnych dokumentach i z jego podpisem miałam również przepustkę obozową. Do obozu kobiecego przychodził on o różnych porach dnia.

Przeprowadzał on likwidację obozu kobiecego, która zaczęła się już 17 stycznia 1945 r. Kraus osobiście dopilnowywał wymarszu więźniarek, przy czym przeprowadzał rewizje i odbierał więźniarkom przydzielone im z obozowego magazynu artykuły żywnościowe, bijąc je przy tym.

Na tym czynność i protokół zakończono i po odczytaniu podpisano.