XAWERY DUNIKOWSKI

Dnia 22 września 1947 r. w Krakowie, członek krakowskiej Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia grodzki dr Henryk Gawacki, na pisemny wniosek pierwszego prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego z dnia 25 kwietnia 1947 r. (L.dz. Prok. NTN 719/47), na zasadzie i w trybie dekretu z dnia 10 listopada 1945 (DzU RP nr 51, poz. 293), w związku z art. 254, 107, 115 kpk, przesłuchał w charakterze świadka niżej wymienionego byłego więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, który zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Xawery Dunikowski
Wiek 73 lata
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowość i przynależność państwowa polska
Zajęcie rzeźbiarz i profesor Akademii Sztuk Pięknych
Miejsce zamieszkania Kraków, ul. Karmelicka 27/6
Zeznaje bez przeszkód

Zostałem osadzony w obozie oświęcimskim z pierwszym transportem więźniów 22 czerwca 1940 r. i przebywałem tam do chwili oswobodzenia obozu przez wojska radzieckie. Jako więzień polityczny otrzymałem nr 774.

W czasie pobytu w obozie zostałem zamknięty w bunkrze bloku 11., nie wiem na czyje zarządzenie i z jakiego powodu, albowiem mnie nie przesłuchiwano i po około ośmiu tygodniach zostałem zwolniony. Ponieważ wszystkich więźniów, zamkniętych w bunkrze, zwolniono jednego i tego samego dnia, a komendantem obozu w tym czasie był już Liebehenschel, następca Hößa, który dopiero co objął urzędowanie, opowiadano w obozie, że to opróżnienie bunkra zarządził Liebehenschel. Między więźniami osadzonymi wówczas w bunkrze znajdował się Alfred Wóycicki, dzisiaj sekretarz Teatru Krakowskiego, zwolniony po trzech dniach. Ze mną w celi bunkru przebywali: pułkownik Stamirowski, adwokat Szumski z Warszawy i inni, których nazwisk już dzisiaj nie pamiętam.

Zamknięcie mnie w bunkrze miało miejsce jakoś na jesieni 1943 r. Pamiętam dobrze, że po około czterech tygodniach zjawiło się więcej oficerów SS. Co to byli za jedni, tego dzisiaj określić nie umiem. Otwierali oni poszczególne cele i wywoływali więźniów, których wyprowadzano na korytarz. W kilka godzin później wszystkich tych więźniów rozstrzelano na podwórzu bloku 11. Stwierdzam to na tej podstawie, że okna mej celi wychodziły w pobliżu „ściany śmierci” i rozpoznawałem głosy tych więźniów. Wśród rozstrzelanych przeważali wojskowi. Zostali oni zlikwidowani pod zarzutem organizowania jakiegoś spisku.

W chwili zwalniania mnie z bunkra Lienehenschela nie było i osobiście z nim się nie zetknąłem. Zwolnienie oznajmił mi jakiś nieznany SS-man.

Na tym protokół zakończono i po odczytaniu podpisano.