FELIKS CENDROWSKI

Dnia 29 sierpnia 1947 r. w Oświęcimiu, członek krakowskiej Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia grodzki dr Henryk Gawacki, na pisemny wniosek pierwszego prokuratora Najwyższego Trybunału Narodowego z dnia 25 kwietnia 1947 r. (L.dz. Prok. NTN 719/47), przesłuchał na zasadzie i w trybie dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU RP nr 51, poz. 293), w związku z art. 254, 107 i 115 kpk, niżej wymienionego byłego więźnia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, który zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Feliks Cendrowski
Wiek 33 lata
Zawód murarz
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowość polska
Miejsce zamieszkania Państwowe Muzeum [Auschwitz-Birkenau] w Oświęcimiu

15 sierpnia 1940 r. zostałem osadzony w obozie oświęcimskim jako więzień z numerem więziennym 1787. Przebywałem tam do 5 listopada 1944 r., po czym przetransportowano mnie do obozu Sachsenhausen.

W obozie oświęcimskim przebyłem najpierw dwutygodniową kwarantannę z ćwiczeniami z [tzw.] sportem. Następnie zostałem przydzielony do komanda murarzy, pracowałem tam przez trzy miesiące. Potem przydzielono mnie do Kabelkommanda, gdzie pracowałem przez około cztery tygodnie (wkopywanie słupów do przewodów wysokiego napięcia do Brzezinki). Następnie od grudnia 1940 r. przez lata 1941 i 1942 pracowałem w komandzie Neubau (dobudowa pięter bloków obozu macierzystego), a od 1943 r. do końca pobytu w obozie oświęcimskim byłem przydzielony do straży ogniowej. Kierownikiem straży ogniowej

i Kabelkommanda był Hauptscharführer Engelschall, kierownikiem Neubaukommanda był Unterscharführer Lubitsch [Lubitz?].

W tym [tym] całym okresie zetknąłem się z byłymi członkami zbrojnej załogi, a mianowicie: Lagerführerem Aumeierem, [który] znany był wszystkim więźniom z tego, że bił i kopał za najmniejsze uchybienie, np. niedotrzymanie kroku w czasie marszu w takt przygrywanej muzyki. Towarzysz mój z transportu z Warszawy do obozu oświęcimskiego, Bronek (nazwiska nie znam), pracujący na bloku 11. w Reinigungskommandzie (opalanie izb), opowiadał mi, że Aumeier sam rozstrzeliwał na tym bloku więźniów, będąc pijanym. Aumeier wymierzył mi karę 14 dni tzw. Stehbunkra, którą to karę odbyłem za rzekome usiłowanie przekupienia jednego z SS-manów, [by] umożliwił mi ucieczkę, co zresztą było nieprawdą.

Więźniowie z innych drużyn roboczych, z którymi się spotykałem, opowiadali mi i żalili się, że Heinrich Josten bije więźniów „bez dania racji”.

Podobnie znany był z tego samego inny SS-man, August Bogusch.

Odczytano. Na tym czynność i protokół niniejszy zakończono.