MOJŻESZ ZAWADZKI

Polska Misja Dla Ścigania Zbrodni Wojennych
Polish War Crimes Mission, Team Brunswick

Hanower, 15 czerwca 1946 r.

Obecni:
Sędzia inv.: kpt. R. Zdankiewicz, sędzia Sądu Okręgowego
Protokolant: ppor. L. Staniszewski, sekretarz

W sprawie przeciw: Otto Lätsch

Staje świadek, który po pouczeniu o skutkach karnych za fałszywe zeznanie i w prawnej formie zaprzysiężony, zeznaje:


Imię i nazwisko Mojżesz Zawadzki
Wiek 21 lat
Wyznanie mojżeszowe
Stan cywilny kawaler
Zawód elektromonter
Stosunek do podejrzanego obcy
Karany za krzywoprzysięstwo nie
Obecne miejsce zamieszkania Hanower, Vinnhorst, Obóz żydowski 116
Miejsce zamieszkania w Polsce Łódź, ul. Piramowicza 7

Gdzieś w sierpniu 1944 r. przyjechałem z transportem Häftlingów z Oświęcimia do obozu koncentracyjnego Gliwice IV [Gleiwitz IV]. Lagerführerem był tam wówczas Otto Lätsch, który pełnił tą funkcję za moich czasów aż do października 1944 r., po czym na jego miejsce przyszedł inny Niemiec, którego nazwiska nie pamiętam, a Lätsch został Rapportführerem.

Ottona Lätscha można określić jako typ kompletnego zwierzęcia, który czyhał tylko na to, by móc się nad kimś pastwić. Codziennie bił on ludzi i kopał, gdzie popadło. Bywały przypadki, że zbitego, leżącego już na ziemi, kopał butem po twarzy. Bił on ponadto ludzi tzw. gumowym Knüpplem. Osobiście zostałem przez niego kopnięty w brzuch w czasie pracy elektromonterskiej w jego prywatnym mieszkaniu. Kopnął mnie za to, że nie zrozumiałem od razu pewnego polecenia, które skierował do mnie w czasie pracy.

Pod koniec 1944 r. byłem naocznym świadkiem jak Lätsch zastrzelił polskiego Żyda, Häftlinga nazwiskiem Strasberg. Byłem w tym dniu na izbie chorych i obserwowałem dokładnie całe zajście przez okno. Strasberg pchał wózek ze śmieciami, który ciągnął inny Häftling, Francuz. W tym dniu zamiast wachmana szedł osobiście za nim Lätsch. Gdy wyszli kilka kroków za bramę naszego obozu, Lätsch wyciągnął pistolet i strzelił Strasbergowi w tył głowy, kładąc go trupem na miejscu. Dwóch z izby chorych musiało trupa zanieść do specjalnego dołu. Lätsch zameldował Lagerführerowi, że Strasberg chciał uciekać i w ten sposób upozorował to morderstwo. Stwierdzam z całą stanowczością, że Strasberg nie uciekał i cały czas pchał wózek.

Lätsch ma mnóstwo śmierci na sumieniu bądź to bezpośrednio, bądź to pośrednio. Znany mi jest fakt tzw. gimnastyki sportowej na placu apelowym, gdzie zmarło na miejscu kilka osób, a w parę dni po tym dalszych kilka.

Jak mi wiadomo z opowiadania jednego [z] pozostałych przy życiu kolegów, Lätsch i jeszcze jeden majster niemiecki z OT [Organisation Todt] podpalili przy ewakuacji naszego obozu izbę chorych, gdzie żywcem spaliło się ponad 50 osób (chorzy, którzy nie mogli być ewakuowani).

Ottona Lätscha mogę rozpoznać w każdej chwili i powtórzę mu w oczy to wszystko, co obecnie zeznaję.

O ile chodzi o następcę Lätscha, to stwierdzam, że od tego czasu stosunki u nas to pod każdym względem znacznie [się] polepszyły.

Na tym kończę.

Przed podpisaniem przeczytano. Zakończono.