FELIKS WŁODARSKI

Dnia 19. sierpnia 1947 r. w Niepołomicach, Sąd Grodzki w Niepołomicach, w osobie sędziego dr. A. Pająka, z udziałem protokolanta J. Trzosa, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Feliks Włodarski
Wiek 48 lat
Imiona rodziców Stanisław i Marianna
Miejsce zamieszkania Niepołomice
Zajęcie kupiec
Wyznanie rzymskokatolickie
Stosunek do stron obcy

Zeznaje: W obozie w Oświęcimiu jako więzień przebywałem od 1940 r. aż do końca 1944 r. Ponieważ władze obozowe dowiedziały się, że jestem z zawodu cukiernikiem, w lecie 1943 r. przeznaczyli mnie do pracy w magazynie w żywnościowym i wtedy też zacząłem gotować w obozowej kuchni niemieckiej. Wtedy też spotkałem się w tymże magazynie z Niemcem, podejrzanym Schumacherem, który był funkcyjnym w magazynie, a mianowicie miał pod swoją administracją i zarządem tzw. piwnice kartoflane.

Schumacher przyjmował też nadchodzące zapasy ziemniaków do obozu oraz on te ziemniaki wydawał do kuchni. To wydawanie przez niego następowało codziennie i on za to był odpowiedzialny. Podlegał jednak kierownikowi magazynu żywnościowego, którym był Niemiec, SS-man, niejaki Schebeck. Od tego czasu spotykałem się z podejrzanym Schumacherem prawie codziennie i to trzy razy dziennie (przez cały czas mojego pobytu w obozie, tj. aż do lata 1944 r., albowiem wtedy zostałem przeniesiony do obozu w Sachsenhausen. Z uwagi na fakt, że pracowałem w magazynie żywnościowym i przy tym byłem kucharzem, a z kuchni tej bezpośrednio korzystali ci Niemcy, którzy mieli nadzór nad magazynem żywnościowym, przeto zachowanie się podejrzanego Schumachera [w stosunku] do mnie nie było najgorsze, a nawet względne. Zauważyłem jednak na podstawie bezpośrednich moich spostrzeżeń i stwierdzam, że podejrzany Schumacher był do Polaków usposobiony nieprzychylnie i wrogo. Podejrzany był z natury zły i mściwy i dla więźniów-Polaków, którzy by popełnili jakiekolwiek najmniejsze uchybienie nie miał żadnych skrupułów.

Wyjaśniam, że więźniowie w obozie nie byli nigdy nasyceni, ale raczej cierpieli głód. Zdarzały się wypadki, że więzień korzystając ze sposobności, że piwnica z ziemniakami jest otwarta (wtedy gdy brano z niej ziemniaki) zabierał po kryjomu do kieszeni kilka ziemniaków. Zdarzało się to prawie codziennie. Jeśli to zauważył podejrzany Schumacher natychmiast takiego więźnia bił ręką po twarzy, albo też kijem gdzie popadło, albo znowuż kopał takiego więźnia, a następnie kierował go do kompanii karnej. Takie przeznaczenie jednego bądź też kilku więźniów naraz do obozowej kompanii karnej zdarzało się przeciętnie raz na tydzień, czasem częściej, a czasem rzadziej. Skierowanie do kompanii karnej równało się przeznaczeniem więźnia-Polaka na zamordowanie, a więc na śmierć, gdyż taki więzień w kompanii tej głodował, dostawał mało jeść, a musiał wykonywać najcięższe prace fizyczne. Przy tym strażnicy tych kompanii pod błahymi pozorami znowu bili więźniów-Polaków i katowali ich. W karnej kompanii więzień po pewnym czasie albo został ciężko pobity, albo umierał z wycieńczenia. Po prostu mało kto wychodził z życiem z tej kompanii.

Znam też inne wypadki znęcania się podejrzanego Schumachera nad więźniami. Widziałem kilka razy w tygodniu jak osadzeni wynosili z kuchni beczki opróżnione z obiadów, z resztkami jedzenia na dnie. Zatrzymywali się po drodze i będąc jeszcze głodni razem z innymi spotkanymi więźniami wybierali z dna beczki lub z jej ścian resztki jedzenia palcami, a wtedy podejrzany Schumacher zauważywszy to znęcał się nad nimi. Bił ich rękami, albo kopał nogami, gdzie popadło, względnie kopał więźniów w przyrodzenie tak, że ci niejednokrotnie przewracali się na ziemię. Były wypadki i to dość często, że już leżącego na ziemi takiego więźnia podejrzany Schumacher dalej kopał.

Kiedy indziej znowu, gdy były naloty angielskich samolotów na tereny obozowe, podejrzany Schumacher wpadał we wściekłość [i] plugawymi wyrazami znieważał więźniów-Polaków, zarzucając im, że te nieszczęścia są przez nich. Kiedy ktoś podwinął mu się wtedy pod rękę to oberwał od niego cios albo ręką, albo kopnięciem. Nie potrafię podać nazwisk pokrzywdzonych więźniów bitych czy kopanych przez podejrzanego Schumachera, ponieważ w obozie było tysiące więźniów.

O zbrodniczej działalności podejrzanego Schumachera względem więźniów-Polaków może podać fakty były więzień obozu w Oświęcimiu Edward Liszka, zamieszkały obecnie w Krakowie, bliższy adres [jest] mi nie znany, jednak adres jego zna Związek Byłych Więźniów Politycznych w Krakowie.

Zakończono i podpisano.