HENRYK BARTOSIEWICZ

Dnia 20 września 1947 r. w Łodzi, sędzia śledczy III rejonu Sądu Okręgowego w Łodzi, w osobie sędzi S. Krzyżanowskiej, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Henryk Bartosiewicz
Wiek 38 lat
Imiona rodziców Maria i Wiktor
Miejsce zamieszkania Łódź, ul. Piotrkowska 112
Zajęcie technik metalurgiczny [?]
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Spośród odczytanych mi nazwisk (świadkowi okazano listę ujętych byłych członków załogi SS obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu) znane mi są następujące nazwiska i osoby:

1) Z Aumeierem zetknąłem się bezpośrednio zdaje się w 1942 r., tzn. w momencie, kiedy przybył on na miejsce Fritzschego do Oświęcimia w charakterze komendanta obozu męskiego. Aumeier był człowiekiem gwałtownym i brutalnym. Nie tylko wyznaczał kary chłosty, ale i sam posuwał się do bicia, kopania czy szarpania więźniów. Robił to zarówno przy apelach, jak i wyjściu przez bramę obozową itp. W celu większego pognębienia i zastraszenia więźniów Aumeier zarządził, aby przy bramie układać zwłoki zabitych przy pracy czy innej okazji więźniów. Miał także bezpośredni nadzór nad technicznym przygotowaniem miejsca egzekucji: on wybierał miejsce pod szubienicę, akceptował plany jej konstrukcji. Początkowo stosowano praktykę, że w razie ucieczki więźnia odpowiadał blok, do którego ów więzień należał, Aumeier zarządził, aby odpowiedzialność ponosili członkowie grupy pracy. I tak w 1942 r. wobec ucieczki z grupy Alessgruppe dwóch inżynierów Aumeier zarządził powieszenie 11 osób z tej grupy, a stanowiło to zdaje się trzy czwarte grupy. Zostali oni powieszeni przed kuchnią, na jednej szubienicy. Aumeier kazał specjalnie przygotować długą metalową szynę na tą egzekucję.

Także w 1942 r. z komanda garbarni, na skutek donosu jakiegoś więźnia, czterech mężczyzn zostało oskarżonych o chęć ucieczki. Zostali oni wezwani do Aumeiera i na jego zarządzenie, jeszcze tego samego dnia, zostali rozstrzelani na bloku 11. Zginął wtedy między innymi kpt. Gawlikowski. Aumeier również często sam asystował przy egzekucjach na bloku 11., przeprowadzanych przez Palitzscha. Widziałem także, jak Aumeier zabił osobiście więźnia zatrudnionego w komandzie przy kopaniu żwiru. Zabił go tylko dlatego, że ów więzień rozpalił ogień, żeby odgrzać zupę. Miejsce pracy tego komanda było opodal domu Aumeiera i on zauważywszy ogień specjalnie wyszedł ze swego mieszkania, dojechał do ognia na motocyklu i zabił więźnia. W 1943 r. Aumeier wraz z innymi SS-manami przeprowadził rozstrzeliwania całego komanda, tzw. Strafkommanda. Całe to komando było oskarżone o próbę ucieczki. Bez żadnych badań, ani przesłuchiwań zostali rozstrzelani. Egzekucja odbyła się na polu w Brzezince, na miejscu pracy. Więźniowie klęczeli, a Aumeier i inni obchodzili klęczących, strzelając im w tył głowy.

Pułkownik Karcz, który pracował jako pisarz w Strafkommando zameldował się do Aumeiera prosząc o przeniesienie do innego komanda. Po tej rozmowie następnego dnia został wezwany ponownie i odesłano go do bloku 11., gdzie został rozstrzelany. Zarządzenie to nie było wydane przez Wydział Polityczny, musiało więc być to osobiste zarządzenie Aumeiera.

Aumeier zarządził także, a nawet osobiście wykonał, na mnie i moich dwóch kolegach karę chłosty – po 50 bykowców. Kara ta spotkała nas publicznie, w obecności całego komanda garbarni i wymierzona była za rzekomy sabotaż, który miał polegać na uszkodzeniu szarpowni.

4) Johann Becker był przez dłuższy czas moim bezpośrednim szefem w oddziale kanalizacyjnym. Był to człowiek, który spowodował wiele aresztowań w żeńskiej części obozu z komanda Rajska, które odesłano do bunkra w bloku 11. Becker także przyczynił się do zlikwidowania pewnej akcji komunistycznej w Rajsku. Miały sią tam odbyć jakieś manifestacje w związku ze świętem komunistycznym. Zginęła wtedy Jugosłowianka Aniczka z bloku 17. Zabrano wtedy ponad 20 osób, które nie wróciły z bloku 11. Becker był brutalnym człowiekiem, bił i kopał więźniów, często po prostu dla wymuszenia okupu. Na moich oczach skopał, prawie uśmiercając, młodego Rosjanina – Griszę, a potem wrzucił go do bunkra. Becker przyczynił się także do wysłania mnie do karnej kompanii do Buchenwaldu. Spotkało mnie to za utrzymywanie kontaktów z komunistką Gertą, blokową z Rajska.

23) Wilhelm Gerhard Gehring był moim szefem na terenie garbarni. Był to starszy SS-man. Nie mogę nic specjalnego o nim powiedzieć. Był brutalny tak, jak i inni, kopał i bił więźniów za głupstwa np. gotowanie kartofli. To on wymierzał wszelkie kary dyscyplinarne w komandzie.

28) Z [Maxem] Grabnerem – szefem [Oddziału] Politycznego zetknąłem się w związku z masową egzekucją wojskowych w dniu 11 października 1943 r. Wobec wykrycia grypsu i na skutek późniejszego dochodzenia aresztowano i umieszczono w bunkrach bloku 11. dużą grupę wojskowych, około stu ludzi. Z nich ponad 40 zostało natychmiast rozstrzelanych: egzekucję przeprowadzał Grabner w asyście Lachmanna, Bogera, Broada. Zginęli wtedy m.in. Stamirowski, płk Gilewicz, Dziama, płk Bończa-Bohdanowski, płk Dobczański, mjr Keller, kpt. Julian Karczewski, Kazimierz Gilewicz, por. Rola-Lissowski, pchor. Karol Karp-Szmalewicz, Tadeusz Patczałek. Całą tę akcję prowadził osobiście Grabner zarówno w toku dochodzenia, jak i kończąc ją egzekucją.

Grabner jako szef Wydziału Politycznego decydował o wszystkich egzekucjach, np. o likwidacji załogi krematorium z Brzezinki, którą zagazowano w Oświęcimiu, [czy też] o likwidacji transportu lubelskiego (wybrano wtedy z obozu ok. 200 osób, a nawet więcej, i zagazowano; było to w 1943 r.). Grabner działał nawet bez aprobaty komendanta obozu Hößa.

34) Hans Hoffmann był podwładnym Grabnera i postrachem Wydziału Politycznego. Był wielkim mężczyzną i to on doraźnie wymierzał drobniejsze kary chłosty lub bił opornych w czasie zeznań. Hoffmann bił także więźniów, nawet poza swoimi zadaniami w Wydziale, rzadko kiedy przepuścił okazję pobicia więźnia spotkanego przypadkowo.

45) Doktora Johanna Kremera widziałem jak na bocznicy w Brzezince w 1944 r. przeprowadzał selekcje transportów węgierskich idących wprost do gazu. Z takich transportów pozostawało jedynie ok. 10 proc., inni szli wprost do gazu.

83) Paul Szczurek był blokowym na blokach 22. i 25., gdzie ja mieszkałem. Odznaczał się gorliwością przy biciu więźniów i maltretowaniu ich podczas długich apelów, jakie miały miejsce w 1941 r., Szczurek okładał kijem słaniających się więźniów, którzy padali na ziemię na skutek zmęczenia wywołanego długotrwałym staniem. Pobici więźniowie ginęli bez ratunku na placu, ani nie można było, ani nie było jak ich ratować. Po apelu najczęściej odnoszono już trupy na rewir. Za wiele z tych morderstw odpowiadał Szczurek. Na bloku za drobne uchybienia jak zamknięte lub odwrotnie otwarte okno, siedzenie na pryczy itp., bił, kopał, kazał ćwiczyć „żabkę”, klęczeć godzinami itd.

Dodaję, że 11 października 1943 r. w czasie egzekucji zginęli także adw. Szumański, Jan Mosdorf, adw. Woźniakowski, Henryk Kalinowski.

Odczytano.