ANDRZEJ WILK

Dnia 1 października 1947 r., Sąd Grodzki w Tarnowskich Górach, Oddział V, w osobie sędziego J. Walkiewicza, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Andrzej Wilk
Wiek 38 lat
Imiona rodziców Andrzej i Maria
Miejsce zamieszkania [nieczytelne]
Zajęcie rolnik
Karalność nie
Stosunek do stron obcy

Z okazanej mi listy byłych członków załogi byłego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu znam następujące osoby:

Ad 12) Będąc w obozie Oświęcimskim poznałem w 1940 r. Rudolfa Buchholza. Był on SS-Rottenführerem i pełnił obowiązki Blockführera. Znam go z okresu od 1940 do 1941 r., kiedy mnie wywieziono z Oświęcimia. Odnosił się wrogo do więźniów. Byłem wielokrotnie świadkiem sytuacji, gdy komanda wracały z pracy, [a] on stał przy bramie i gdy spostrzegł, że ktoś z więźniów źle szedł w szeregu [lub] nawet jak krok zmienił, szczuł takiego psem, bądź sam podchodził [i] bił i kopał nie licząc się z tym, że więzień upadał z sił. Nie widziałem, aby kogoś zamordował.

Ad 28) Max Grabner, SS-Untersturführer, pełnił funkcję szefa Oddziału Politycznego w Oświęcimiu. Bezpośrednio z nim się nie zetknąłem. On wydawał wyroki śmierci na więźniów. W wypadku ucieczki więźnia zarządzał on wybranie dziesięciu więźniów, którzy byli kierowani do bloku 11. i tam ginęli śmiercią głodową. Sam widziałem, jak w czasie apelu chodził i wybierał więźniów, których gestapowcy odprowadzali do bloku 11. Był on w Oświęcimiu do końca.

Ad 33) Josef Hiller, SS-Rottenführer, był szefem kantyny dla więźniów. Nic złego o nim powiedzieć nie mogę, raczej był życzliwie usposobiony do więźniów. Pomagał osobiście w korespondencji między więźniami a ich rodzinami. Brał od nas listy, wysyłał poza obozem, jak również doręczał nam. Robił to bezinteresownie. W czasie rozmów z nami pocieszał nas i mówił, że Niemcy diabli wezmą.

Ad 34) Hans Hoffmann, SS-Rottenführer, pracował on w biurze politycznym. Odnosił się wrogo do więźniów. Widziałem, jak przyprowadzał i odprowadzał z bloku 11. więźniów na przesłuchanie do biura politycznego, bił wtedy ich i kopał. Nieraz jechał na rowerze i poganiał więźnia, by biegł tak szybko, jak on jechał.

Ad 37) Heinrich Josten, SS-Obersturmführer, gdy go poznałem pełnił funkcję zastępcy Lagerführera, był kierownikiem oddziału pracy. Więźniowie bali się go, nic o nim nie wiem.

Ad 38) Stefan Kirschner, SS-Sturmmann, znam go od 1940 r., był Blockführerem, przezywaliśmy go „Kaczka”. Po przyjściu do obozu na samym początku Kirschner ćwiczył nas. Była to gimnastyka bardzo ciężka, tak żeśmy upadali ze zmęczenia, bił nas wtedy i kopał, jednym słowem znęcał się nad słabszymi więźniami. Po dwóch miesiącach poszedłem na inny blok. W 1943 r., gdy ponownie wróciłem do Oświęcimia, był on w dalszym ciągu Blockführerem, ale jego stosunek do więźniów był już łagodniejszy.

Ad 53) Arthur Liebehenschel, był przez krótki czas komendantem obozu Oświęcim (kilka miesięcy na przełomie 1943 [i] 1944 r. Złagodził on kurs. Zabronił bić więźniów, pozwalał więźniom przynosić sobie z pracy jedzenie.

Ad 65) Kurt Hugo Müller, SS-Unterscharführer, był on Blokführerem. Specjalnie nie prześladował więźniów, niczego złego o nim nie słyszałem. Wykonywał tylko rozkazy przełożonych.

Ad 72) Ludwik Plagge, SS-Oberscharführer, był on Blokführerem, miał przezwisko „Fajeczka”, był on bardzo wrogo ustosunkowany do więźniów. Znęcał się nad więźniami zarządzając ćwiczenia gimnastyczne polegające na „kulaniu się”, szedł wtedy za więźniem i gdy wolno się obracał, kopał go w nerki.

To wszystko co jest mi wiadome. Odczytano.