HENRI GORGUE

Trzynasty dzień rozprawy, 25 marca 1947 r.

Świadek podał co do swojej osoby: Henri Gorgue, 40 lat, ślusarz, żonaty, bezwyznaniowy, w stosunku do stron obcy.

Przewodniczący: Jakie są wnioski stron co do trybu przesłuchania świadka?

Prokurator Cyprian: Zwalniany od przysięgi.


Adwokat Ostaszewski: Zwalniamy od przysięgi.
Przewodniczący: Za zgodą stron Trybunał postanowił przesłuchać świadka bez przysięgi.
Przewodniczący: Proszę, niech świadek przedstawi, co mu wiadomo w sprawie.
Świadek: Byłem w obozie oświęcimskim od 6 lipca 1942 r. do września 1944 r., kiedy to

zostałem przeniesiony do obozu w Groß-Rosen. Zostałem wpisany w obozie pod nr. 45 617. Mam jeszcze ten numer wytatuowany na lewym ręku, jak wszyscy więźniowie oświęcimscy.

Nasz transport był pierwszym transportem przestępców politycznych nieżydowskich z Francji. Było nas 1200 mężczyzn, w znacznej mierze komunistów. Zostaliśmy aresztowani we Francji przez policję, która była na służbie władz niemieckich. Za działalność partyjną wydano nas władzom niemieckim, żeby nas deportowały. Stało to się na skutek pewnego zamachu, który miał miejsce oficjalnie w Paryżu. Z tych 1200 towarzyszy, którzy przybyli do Oświęcimia, zaledwie stu żyje jeszcze dziś we Francji.

Nasz transport specjalnie ucierpiał w ciągu pierwszego roku w obozie oświęcimskim, kiedy komendantem obozu, był oskarżony Höß. Nigdy nie miałem możliwości widzieć Hößa inaczej, jak tylko podczas apelu, albo kiedy wracałem z pracy z komand lub kiedy on wizytował komanda.

Nie chcąc tłumaczyć zbrodni, które popełnili inni komendanci będący jego następcami, powiem, że właśnie za komendantury Hößa i pod jego odpowiedzialnością popełniono bardzo wiele zbrodni najstraszniejszych i najbardziej potwornych.

Nazajutrz po przybyciu do Oświęcimia, nasz transport został wysłany do Brzezinki. Po ośmiu dniach pobytu w obozie wróciłem razem z 600 towarzyszami do obozu w Oświęcimiu. Nasz transport został podzielony na dwie części: 600 pozostało w Brzezince, 600 dostało się do Oświęcimia.

W marcu 1943 r. na skutek decyzji wydanej przez władze obozowe wszyscy Francuzi z naszego transportu zostali ostatecznie złączeni w obozie oświęcimskim. Siedemnastu tylko, którzy byli przy życiu, wróciło do Brzezinki. W tym wypadku było nas tylko około stu w obozie oświęcimskim. Od lipca 1942 r. do marca 1943 r. w ciągu ośmiu miesięcy z 1200 towarzyszy, którzy tworzyli nasz transport w chwili jego przybycia, pozostało nas jeszcze przy życiu tylko 117.

Od marca 1943 r. aż do końca wojny, przechodząc przez różne obozy aż do chwili naszego wyzwolenia, straciliśmy tylko 18 towarzyszy. Höß ponosi zatem największą odpowiedzialność za nasze cierpienia i za śmierć największej części naszego transportu.

Zorganizowane zniszczenie naszych towarzyszy francuskich było częścią ogólnego planu zniszczenia, któremu to planowi byli poddani wszyscy więźniowie bez względu na rasę i narodowość, a nawet dla rasistów warunki były jeszcze okrutniejsze.

To, co mogłem widzieć – Höß mógł to lepiej widzieć niż ja i wiedział o tym.

Nasz pierwszy towarzysz, który umarł w Oświęcimiu, to by młody człowiek mający 17 lat – Batheron, który był zabity kijem przez naszego szefa blokowego. Szef ten wygłosił przed nami przemówienie odnoszące się do dyscypliny, wybrał go celem zabicia, zmuszając nas do przyglądania się temu przykładowi, ażeby nam udowodnić, że życie ludzkie w Oświęcimiu nie ma żadnego znaczenia.

W dwie godziny później jeden z naszych towarzyszy, Voisin, oszalał i rzucił się na druty okalające obóz – został zastrzelony.

Kilka dni później, gdy wracałem w jakiejś komandzie transportowej, widziałam, jak pewien kapo uderzył człowieka wyczerpanego. Mój towarzysz więzienny z Francji, Jean Cazorla, chciał zaprotestować, schwytano go i natychmiast kijami zabito.

Codziennie wracając z pracy nieśliśmy zmarłych. Co noc towarzysze nasi umierali wyczerpani albo ich zabijano pod pozorami zupełnie błahymi.

W końcu sierpnia 1942 r. obóz męski w Oświęcimiu miał być prowizorycznie przeniesiony do pomieszczeń obozu kobiecego, a kobiety zostały przeniesione do Brzezinki. Zarządzenie to wydano celem przeprowadzenia dezynfekcji obozu. Ponieważ nie było dosyć miejsca w tych budynkach, w których mieliśmy się umieścić, po apelu wieczornym Höß i władze obozu dokonały selekcji, która to selekcja odnosiła się do wszystkich komand. Wszyscy mężczyźni, którzy pod względem fizycznym przedstawiali się niekorzystnie albo mieli spuchnięte lekko nogi, byli wycofywani z szeregów i wysyłani do komór gazowych celem zniszczenia. Wśród tych nieszczęśliwych powędrował mój towarzysz Neel Louis, który we Francji mieszkał w tym samy mieście co i ja. W październiku 1942 r. poszedł do rewiru z powodu ran na nogach. Ja dostałem tyfusu. W dniu, w którym wyszedłem z rewiru, przeprowadzono selekcje do komory gazowej. Z selekcji tej udało mi się zemknąć, ponieważ lekarz zaznaczył, że ja wychodzę z rewiru i jestem wyleczony. Jeden z towarzyszy, Gamichon Réné, poszedł do gazu razem ze swoją sekcją.

W grudniu, po ponownym pobycie przez 14 dni w rewirze, widziałem przeprowadzane trzy selekcje do komór gazowych i z okazji tych selekcji inny mój towarzysz powędrował do gazu: André Sallenave, który był moim towarzyszem pracy w tym samym komando.

Razu pewnego komando nasze wyszło rano z obozu do kopcowania kartofli w liczbie 200, wróciło wieczorem mając ze sobą 30 nieżywych. Zostali oni zabici w ciągu dnia przez kapów, którzy dozorowali przy pracy i przez posterunki SS, które nad nami czuwały.

Większą część mojego zamknięcia w Oświęcimiu pracowałem w komando ślusarskim. Było to komando względnie dobre w stosunku do innych komand, które były o wiele bardziej ciężkie. 65 Francuzów z mojego transportu zostało przeznaczonych do tego komando. Kiedyśmy opuszczali Oświęcim we wrześniu 1944 r., było nas tylko ośmiu, a w marcu 1943 r. było jeszcze 12. To było w okresie czasu, kiedy Höß był komendantem.

Po wyjeździe z obozu komendanta Hößa – jeszcze cierpieliśmy, lecz ogólne warunki obozowe polepszyły się i nasza mała grupa, będących przy życiu Francuzów, miała mniej trudności i udało się jej jeszcze dostosować do reżimu obozowego względnie łatwo. Najciemniejszy nasz rok w obozie, to jest ten rok, jaki spędziliśmy za czasów, kiedy komendantem był Höß.

Przewodniczący: Pytań nie ma? (Nie). Świadek jest wolny.