FERDYNAND BERNHARD

Oświęcim, dnia 23 maja 1945 r., obecni: prokurator Bronisław Maciołowski, za przybraniem protokołującej Krystyny Szymańskiej, przesłuchał na podstawie art. 20 przepisów wprowadzających kpk, w charakterze świadka Ferdynanda Bernharda, byłego więźnia oświęcimskiego nr 88 394, który, po upomnieniu w myśl art. 107 i 115 kpk, zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Ferdynand Bernhard
Data i miejsce urodzenia 3 kwietnia 1919 r. w Leibenritz [?] w Czechosłowacji (Sudety)
Imiona rodziców Wencel Glim i Teresa Bernhard (nieślubny syn)
Wyznanie rzymskokatolickie
Przynależność państwowa czechosłowacka
Narodowość Cygan
Zawód skrzypek
Inne niepiśmienny
Mój ojciec trudnił się wyrabianiem i sprzedażą skrzypiec i podróżował po całej Czechosłowacji
wozem wraz ze swoj ą rodziną. Ja z nim zawsze podróżowałem, od urodzenia. Do szkoły nie

chodziłem. Królem, pod którego moja familia podlegała, był stryj mój, najstarszy brat mego ojca. Król ten zmarł jakieś dziesięć lat temu i po nim nie było żadnego króla. O ile pamiętam, ojciec mój miał trzech braci, dwaj jednak nie stykali się z nami, tak że nic o nich nie wiem. W czasie podróży spotykaliśmy się z innymi Cyganami. Ze swojego dzieciństwa nie mam i nie umiem nic opowiedzieć. Podczas naszych podróży nie stykaliśmy się z królem ani nie mieliśmy obowiązku się u niego zgłaszać, jeśli czasem początkowo w podróży spotykał się z nami król, zapraszał nas do hotelu i częstował. Często jako grajek bywałem na ślubach cygańskich, które odbywały się w obecności króla, a jeżeli go nie było, to bez [niego]. Żadnych formalności, tj. aktu ślubnego, nie spisywano, często zabawa trwała przez trzy dni, podczas której wypijano wiele alkoholu, [takiego] jak wódka, wino, piwo itd.

W chwili wybuchu wojny mieszkałem w Reichenbergu. Ponieważ każdy musiał pracować, zgłosiłem się do urzędu pracy, który mnie skierował do pracy w zakładach wojskowych w tym samym mieście. Polegała ona na zbieraniu starzyzny i kiedy przywieziono raz pewną ilość starzyzny, zabrałem pięć starych krawatów, za co dostałem się do aresztu policyjnego, a następnie skazany zostałem na sześć miesięcy więzienia i odesłany do Böhmisch-Leibach. Po odcierpieniu kary zostałem odesłany do Reichenbergu, gdzie w policyjnym więzieniu przebywałem dwa i pół miesiąca, skąd przeniesiono mnie do obozu w Oświęcimiu. Kiedy to było, nie mogę sobie przypomnieć, mniej więcej trzy lata temu.

Przybyło ze mną wszystkiego ok. 12 osób, tak mężczyzn, jak i kobiet, z czego Cyganem byłem tylko ja i jeszcze jedna Cyganka – reszta byli to Czesi aryjczycy. Cały ten czas przebywałem wyłącznie w obozie w Oświęcimiu na bloku 9., gdzie pracowałem w różnych działach, jak w oddziale kartofli, w oddziale budowlanym, betonowym itp. Podczas tych prac byłem ustawicznie bity, tak że nie przypuszczałem, abym przeżył dłużej niż trzy tygodnie. Bili mnie kapo, których nazwisk ani imion nie pamiętam, byli oni różnej narodowości. Widziałem, jak kapo bili Żydów, jak im dziury w głowie robili, nogi przetrącali, a ci jednak musieli pracować.

Żyłem w konkubinacie z Anną Bamberger pięć lat przed aresztowaniem mnie. Nie miałem z nią dzieci. Podczas mojego pobytu w obozie otrzymywałem pocztą paczki żywnościowe od moich rodziców i konkubiny. Paczki te otrzymywałem przez ok. dziewięć miesięcy, po czym przestały nadchodzić, bo – jak mi wiadomo – wszyscy Cyganie zostali wyłapani i umieszczeni w obozach. Matka moja zmarła jeszcze przed wojną, natomiast ojciec, dwaj bracia i trzy siostry zostali przywiezieni do obozu w Brzezince (Birkenau), ale co się z nimi stało i jak długo tu przebywali – tego nie wiem. Opowiadano mi tylko tu w obozie, że w Brzezince zagazowano ponad 10 tys. Cyganów. Od 15 miesięcy jestem chory, leżę w łóżku, nie mogę siedzieć ani stać, albowiem utworzył się jakiś wrzód wewnątrz kręgosłupa.

Niemieckie władze w obozie wiedziały, że jestem Cyganem, ale ponieważ byłem poprzednio już jako Häftling, nie przeniesiono mnie do obozu cygańskiego.

Świadek zeznawał w języku niemieckim, po przesłuchaniu go przetłumaczono mu treść protokołu na język niemiecki, którym przesłuchujący i sporządzający protokół władają, po czym protokół podpisano.

Świadek umieścił swój znak ręczny w postaci krzyżyka.