JÓZEF GŁUSZCZAK

Piąty dzień rozprawy, 28 listopada 1947 r.

Przewodniczący: Którzy świadkowie wezwani na rozprawę zjawili się?

Woźny aud.: Józef Głuszczak

Przewodniczący: Proszę podać swoje personalia.

Świadek: Józef Głuszczak, 34 lata, instruktor pszczelarski, zam. Świdnica, ul. Łukasińskiego 44, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Zwalniamy od przysięgi.

Obrona: My także.

Przewodniczący: Niech świadek opowie o stosunkach w obozie oświęcimskim.

Świadek: Do obozu przyjechałem w 1941 r. Komendantem obozu był Höß. Po jego przeniesieniu do Berlina komendantem został Liebehenschel. Po przybyciu Liebehenschela kurs znacznie złagodniał. Jeżeli chodzi o zdejmowanie czapek, to tego już nie było i obchodzenie się SS-manów nieco złagodniało. Jeżeli chodzi o rozstrzeliwania, początkowo ich nie było, po kilku tygodniach jednak koledzy znikali. Tłumaczono to tym, że zostali wywiezieni z jakimś transportem. Krążyły wiadomości, że zostali wysłani do komór gazowych. To by było wszystko.

Przewodniczący: Czy świadek nie miał jakichś konkretnych zetknięć z oskarżonym Liebehnschelem?

Świadek: Zetknięć specjalnych z komendantem żadnych nie miałem, nie uderzył mnie i nie widziałem, żeby kopał lub bił kogoś. Więcej o Liebehenschelu powiedzieć nie mogę.

Przewodniczący: Czy poznaje świadek innych oskarżonych?

Świadek: Tak.

Przewodniczący: Kogo?

Świadek: Liebehenschela, Aumeiera, Grabnera, innych nazwisk dokładnie nie pamiętam.

Przewodniczący: Czy świadek może przytoczyć fakty znęcania się przez oskarżonych, których zna, czy miał styczność z Liebehenschelem?

Świadek: Nie.

Przewodniczący: Więc świadek nie miał sposobności widzieć, czy który z oskarżonych pastwił się? Proszę powiedzieć konkretnie.

Świadek: Widziałem tylko Aumeiera za czasów Hößa, jak bił i znęcał się nad więźniami.

Przewodniczący: Jak wyglądało to znęcanie się?

Świadek: Kiedy szedłem z warsztatu do ogrodu Hößa, Aumeier zatrzymał mnie, zapytał gdzie idę. Nie powiedziałem dokąd, bo wyszedłem z warsztatu bez zezwolenia. Aumeier uderzył mnie po twarzy, skopał i zapisał numer. Meldunku nie miałem i jakoś to przeszło.

Widziałem również, jak szło komando Jugosłowianek z pracy i było zatrzymane. Wszystkie szły bez butów. Był śnieg i brała litość na taki widok. Innym razem szło jakieś komando, które miało częściowo buty. Aumeier zatrzymał je i tych, którzy mieli buty, bił po twarzy i kopał. Potem widziałem Aumeiera, jak bił więźniów, zwłaszcza koło łaźni, gdzie więźniowie więcej kombinowali i tam Aumeier za nimi węszył.

Przewodniczący: To by było wszystko?

Świadek: Tak.

Przewodniczący: Czy są pytania?

Prokurator Szewczyk: Świadek pracował w obozie do końca 1944 r. W jakich komandach świadek był zatrudniony?

Świadek: W Gärtnerei, w Zimmerbauleitung, jako pszczelarz i ogrodnik, w latach 1942 i 1943, pracowałem jako pszczelarz u Hößa.

Prokurator: Czy świadkowi coś wiadomo o transportach z Zamojszczyzny?

Świadek: Z Lubelskiego.

Prokurator: Proszę opowiedzieć o tych sprawach, jakie to były transporty, dzieci?

Świadek: Ja nie widziałem, jakie to były transporty, bo były kierowane do Brzezinki. Słyszałem, że były masowe gazowania. Część ludzi z lubelskich transportów została przydzielona na obóz, gdzie się z nimi zetknąłem i tylko to wiem z ich opowiadania.

Prokurator: Co ci ludzie mówili?

Świadek: Że ich wysiedlono.

Prokurator: Czy mówili, dlaczego zostali ewakuowani?

Świadek: Z powodu zbliżania się Armii Czerwonej.

Prokurator Szewczyk: Czy podawali przyczynę, dlaczego znaleźli się w obozie lubelskim?

Świadek: Mówili, że zostali złapani z różnych przyczyn.

Prokurator Szewczyk: Tam zachodziła inna przyczyna. Czy świadkowi wiadomo o kolonizacji Lubelszczyzny przez Niemców, którzy zajmowali gospodarstwa polskie, Polacy zaś zostali umieszczeni najpierw w obozie lubelskim, a później zostali wywiezieni do Oświęcimia?

Świadek: Tak, teraz sobie to przypominam, że ludzie ci to opowiadali.

Prokurator Szewczyk: Czy było w obozie dużo dzieci z tego transportu?

Świadek: Ja tych dzieci nie widziałem, lecz słyszałem, że wysłano je do krematorium.

Prokurator Szewczyk: Skąd świadek wiedział o tych rzeczach? Czy ludzie ci opowiadali w obozie?

Świadek: Tak, słyszałem z opowiadań tych ludzi.

Przewodniczący: Czy są jeszcze jakieś pytania obrony?

Obrona: Nie.

Przewodniczący: Wobec tego zwalniam świadka.