STANISŁAW ZELENT

Dziewiąty dzień rozprawy, 3 grudnia 1947 r.

Przewodniczący: Proszę następnego świadka, Stanisława Zelenta.

(Staje świadek Stanisław Zelent).

Przewodniczący: Proszę podać dane osobowe.

Świadek: Stanisław Zelent, 42 lata, inżynier, religii rzymskokatolickiej, w stosunku do oskarżonych obcy.

Przewodniczący: Pouczam świadka w myśl art. 107 kpk, że należy mówić prawdę. Składanie fałszywych zeznań karane jest więzieniem do lat pięciu. Czy strony zgłaszają wnioski co do trybu przesłuchania świadka?

Prokuratorzy: Nie.

Obrońcy: Nie.

Przewodniczący: Wobec tego świadek będzie zeznawał bez przysięgi. Co świadek może powiedzieć w samej sprawie, w szczególności o oskarżonych? Niech świadek obejrzy oskarżonych. Czy rozpoznaje kogoś?

Świadek: Z oskarżonych rozpoznaję Muhsfeldta [Mussfeldta]. Jedno tylko nazwisko przerastało w grozie jego, a było to nazwisko Thumanna. W okresie końcowym obozu w Majdanku obowiązki jego przejął Muhsfeldt. Jego nazwisko wywoływało taką grozę w obozie, ponieważ z nim łączyły się wszelkiego rodzaju akcje specjalne. Taka była ogólna opinia o nim. Jeżeli chodzi o bezpośrednią moją obserwację, to raz rozmawiałem z Muhsfeldtem, gdy podczas pobytu w obozie musiałem pójść do krematorium, odnosząc zwłoki jednego więźnia. Był ze mną drugi więzień, Niemiec, z pochodzenia Ślązak, Wawrzyniak. Przyjął nas w krematorium sam Muhsfeldt. Odbyła się krótka rozmowa, ponieważ zobaczył, że mam literę „P” na moim trójkącie. Spytał się, dlaczego siedzę w obozie i za co. Odpowiedziałem, że za działalność polityczną. Muhsfeldt odpowiedział na to, że gdybym nie był taki głupi, oraz wszyscy Polacy, nie potrzebowaliśmy was przepuszczać przez krematoria. Sens jego słów był mniej więcej taki, za identyczność słów nie mogę ręczyć, gdyż upłynęło od tej chwili dużo czasu. Było to moje bezpośrednie zetknięcie się z Muhsfeldtem. Słyszałem później, że brał udział w akcji likwidacji Żydów z getta warszawskiego. Było to latem 1943 r.

Ja pracowałem w stolarni i wraz z innymi kolegami zostałem wysłany do małej strzelnicy na Majdanku celem jej przygotowania, gdyż miały się odbyć zawody strzeleckie SS-manów. Kiedy poustawialiśmy tarcze i doprowadziliśmy do porządku stanowiska, wtedy kazano nam poprzenosić ze składu Bauhofu zasłony, to znaczy części od bloków, wielkości 2 na 1,10, względnie 1,20 metra. Kilkadziesiąt takich zasłon musieliśmy ustawić przed strzelnicą, aby odgrodzić ją od drogi, która biegła w pobliżu. Robota ta musiała być wykonana w wielkim pośpiechu, co pół godziny przyjeżdżał SS-man, żeby ją przyspieszyć. Gdy już wykańczaliśmy, zaczęły na strzelnicę zajeżdżać samochody z meblami. Z początku nie orientowaliśmy się, jaki to wszystko miało cel. Dopiero po trzech tygodniach kilkudziesięciu więźniów zostało tam zapędzonych do uporządkowania, a my w międzyczasie wiedzieliśmy już, gdyż na strzelnicy przez okres dwóch do trzech tygodni widać było kłęby dymu, że tam odbywało się palenie trupów. Warstwa ziemi, którą trzeba było przerzucić łopatami, była przetłuszczona, trzeba było nałożyć świeżą warstwę piasku, trawa na wałach dookoła wypalona, niedaleko znajdowała się tak zwana duża strzelnica prowizoryczna, w której dołach były złożone popioły – kości i pokręcone ruszty żelazne. W związku z akcją tam przeprowadzaną widziałem w tym dniu Muhsfeldta, który ją przygotowywał.

Jeżeli chodzi o inne akcje, to bezpośrednio obserwowałem jesienią 1942 r., jak kilkunastu chłopców żydowskich na 3 bloku zwołano na zbiórkę. Chłopcy – przeczuwając, że prawdopodobnie pójdą do gazu – w czasie zbiórki na okrzyk jednego z nich rozbiegli się po polu kartoflanym [i] wśród grochu, który rósł między blokami [?]. Chłopców tych zebrano dopiero po czterech godzinach, gdyż trzeba ich było wszędzie szukać, poukrywali się nawet w rurach kanalizacyjnych. Zorganizowano do poszukiwania wszystkich Blockführerów. Po wyłapaniu zamknięto wszystkich chłopców na polu 3 przy bloku 19. Przy apelu zarządzono wtedy oczyszczenie pola, zamknięcie bloków, lecz przez szpary w ścianach i drzwiach mogłem obserwować, jak SS-mani pod bronią, z rewolwerami w rękach, odprowadzili chłopców do Gaskammer. W tym dniu również, raz czy dwa razy, widziałem na polu Muhsfeldta. Wiadomo było wszystkim, że wszystkie egzekucje odbywały się w nowym krematorium, gdyż stare nie było czynne, gdy nowe zostało uruchomione. Egzekucje [więźniów] z Zamku Lubelskiego odbywały się (jak również spośród więźniów Majdanka) właśnie w tym krematorium. Opowiadano na naszym polu, że niejednokrotnie sam Muhsfeldt brał udział w tych egzekucjach, że strzelał w plecy, ponieważ więźniowie musieli się rozebrać w krematorium i po jednym lub dwu wybiegać w kierunku pochylni do rowu. Wtedy z tyłu otrzymywali strzały. Wieści te docierały do nas od tak zwanego Krematorien-Bäse, to było komando Muhsfeldta, które bezpośrednio pracowało w krematorium. Stamtąd docierały do nas wiadomości i opisy nawet poszczególnych incydentów. Opowiadano, że gdy partyzantka lub kobieta z zamku odmówiła rozebrania się, Muhsfeldt wykańczał ją na żywo.

Jeżeli chodzi o działalność w starym krematorium z okresu likwidacji getta warszawskiego, to o tym opowiadali nam więźniowie, którzy mieli możność obserwowania budynku krematorium z 1 pola. Krematorium to leżało pomiędzy polem 1 a 2. Między innymi opowiadał mi dr Gabriel, który został zastrzelony, kiedy razem uciekaliśmy z jednego transportu (człowiek któremu wierzę w stu procentach), że właśnie w starym krematorium wykańczano w sposób bardzo prosty, zwłaszcza kobiety i młodzież, a mianowicie uderzeniem krótkiej rury lub odpowiedniego drąga w kark, w podstawę czaszki. Przy całej tej taśmowej produkcji, przy likwidacji getta warszawskiego, gdzie jak obliczaliśmy, musiało przejść przez Majdanek 30 do 40 tys. Żydów, tylko część ich przeszła przez kartoteki obozu, reszta nie była ujęta w ewidencji. Wykańczano ich w akcjach, które były równocześnie zorganizowane i poza krematoriami (krematoria nie mogły przepuścić tak wielkiej liczby ludzi) w paleniskach urządzonych jak opisywane strzelnice.

Z tymi wszystkimi akcjami wiązano nazwisko Muhsfeldta i niewątpliwie słusznie, dlatego że poza wyjątkowym sadystą, jakim był Thumann, największą grozę na Majdanku wzbudzał Muhsfeldt. Stosunek jego do tych spraw można by scharakteryzować pewnym powiedzeniem, które słyszałem z ust jego kolegi, kierownika garażu; gdy po takiej akcji postawiono do mycia przyczepki samochodowe, gdzie były kawałki skóry ludzkiej z włosami, kawałki ciała i krople krwi, z ust jego padło zdanie: – Prędzej, obmyjcie to świńskie mięso.

Przewodniczący: Ja nie mam pytań. Czy ktoś chciałby zadać pytanie?

Sędzia Cieśluk: Świadek wyznał że Muhsfeldt „wykończył kobietę na żywca”. Jak świadek to rozumie?

Świadek: Opowiadano, że żywą jeszcze wsunięto na wózku do pieca.

Prokurator Gacki: Czy świadkowi znane jest masowe rozstrzeliwanie Żydów 3 listopada 1943 r.?

Świadek: Tak.

Prokurator Gacki: Jaką rolę w tej akcji odegrał oskarżony Muhsfeldt?

Świadek: Trudno mi powiedzieć, jaką rolę odegrał w tej akcji oskarżony Muhsfeldt, gdyż słyszałem tylko strzały przy akompaniamencie wesołych melodii nadawanych przez głośniki, a organizacji nie widziałem, gdyż byliśmy izolowani na polu 3, które jest dość odległe od krematorium i od 5 pola. Niewątpliwie Muhsfeldt musiał odegrać jedną z czołowych ról, jeżeli chodzi o samą akcję na miejscu, gdyż tam potrzeba było specjalisty.

Prokurator Gacki: W jakim miejscu obozu odbyło się to masowe rozstrzeliwanie w dniu 3 listopada?

Świadek: Jak wszystkie, na 5 polu.

Prokurator Gacki: Czy było to niedaleko krematorium?

Świadek: Tuż koło krematorium, niedaleko tak zwanego L-baraku, na terenie 5 pola. Po rozebraniu wyprowadzano ludzi piątkami, a później ustawiano setkami.

Prokurator Gacki: Jakie stanowisko zajmował wówczas Muhsfeldt w hierarchii obozu?

Świadek: Był szefem krematorium.

Prokurator Gacki: Ile wtedy osób rozstrzelano?

Świadek: Od 17 do 17,5 tys. Komisja do Badania Zbrodni Niemieckich określiła tę liczbę na 18 tys.

Prokurator Gacki: W jakim czasie to się odbyło?

Świadek: Cała akcja odbyła się w ciągu jednego dnia od godziny dziewiątej rano do dziesiątej lub jedenastej wieczór.

Prokurator Pęchalski: Proszę świadka, tam prócz krematorium była również komora gazowa. Czy ta komora podlegała również Muhsfeldtowi, tzn. chodzi mi o to, czy on kierował akcją gazowania na terenie obozu?

Świadek: Trudno mi na to odpowiedzieć, ponieważ ja byłem od tych rzeczy odizolowany.

Prokurator Pęchalski: Wspomniał świadek o posłaniu do gazu chłopców schwytanych przy ziemniakach, i że Muhsfeldt ze dwa razy tam się pokazał. Jak mam to rozumieć, że się pokazał? Czy tylko tam był obecny, czy też wydawał zarządzenia co do odszukania tych dzieci?

Świadek: Widziałem, jak Muhsfeldt zajrzał wtedy parę razy na 3 pole, czego nigdy nie robił, więc było dla nas rzeczą jasną, że – podobnie jak wtedy, gdy pokazał się Thumann na polu – pociągnie to za sobą jakieś nieprzyjemne skutki. Jak Muhsfeldt przyszedł na pole do izolowanego bloku, to wiadomo było, że grozi to jakąś akcją.