RYSZARD ZIEMIAŃCZYK

Dnia 10 stycznia 1968 r. w Warszawie podprokurator Eugenia Czubowa Prokuratury Powiatowej dla dzielnicy Warszawa-Żoliborz przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez odebrania przyrzeczenia. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Ryszard Ziemiańczyk
Wiek 46 lat
Imiona rodziców Franciszek, Marianna z d. Kiepkiewicz
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Mistrzowska 15
Zajęcie przewoźnik
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Od urodzenia mieszkam na Żoliborzu, na tzw. Piaskach, które położone są w obrębie ulic Włościańskiej, Ogólnej, Kiełpińskiej [i] Żelazowskiej. Na terenie tym działała grupa konspiracyjna, do której należeli Władysław Andrzejak, Eugeniusz Nasiadek, Władysław Osipczuk i inni. Był z nimi [także] Romanowski, imienia nie znam. Po aresztowaniu go przeszedł na współpracę z Niemcami, chodził w mundurze niemieckim i wielu ludzi z konspiracji wydał Niemcom.

Wiadomo mi, że w czasie prac budowlanych, a właściwie robienia wykopu, odkopano siedem czaszek przy ul. Gąbińskiej. O tym, że była tam jakaś egzekucja, nie słyszałem. W czasie Powstania toczyły się tam jakieś walki, tamtędy bowiem przechodzili partyzanci z Kampinosu, ale szczegółów nie znam.

Po dwóch tygodniach od wybuchu Powstania Warszawskiego zostałem zatrzymany przez Niemców. Być może bliższych wyjaśnień na temat akcji mogą udzielić Stanisław Balcerzak, zamieszkały na ul. Ogólnej, Sztrejmer, zamieszkały na Żoliborzu, i Edward Litowski, którego brat Henryk mieszka na ul. Cegłowskiej, róg al. Zjednoczenia.

Wiadomo mi, że przed Powstaniem Warszawskim, na ok. pół roku, we własnym mieszkaniu przy ul. Gąbińskiej rozstrzelani zostali przez gestapo Edward Konczewski i jego matka. Wiem, że Konczewski utrzymywał kontakt z Romanowskim. Mówiono, że Konczewski pod płaszczykiem konspiracji dokonywał napadów rabunkowych. Znaleziono u niego skrzynkę z granatami.

Znany mi jest fakt, że na ok. pół roku przed Powstaniem grupa w osobach Tadeusza Kity, Adolfa Tyszki, Edwarda Lutomskiego [oraz] Zdzisława i Edwarda Balcerzaków zastrzeliła w tramwaju oficera niemieckiego, a następnie uciekała przez [tzw.] góry na tyłach obecnego dworca PKS. Otoczeni przez Niemców zostali rozstrzelani na tym terenie. Uciec udało się tylko Lutomskiemu i Balcerzakowi, którzy byli ranni, z nich żyje tylko Edward Lutomski. Wszyscy wówczas zabici zostali pochowani na Powązkach. Osobiście przewoziłem ich na cmentarz wojskowy na Powązkach.

Nadmieniam, że na terenie posesji Burzyckiej było cmentarzysko z okresu wojny szwedzkiej i duże ilości szkieletów odkrywano podczas prowadzonych wykopów. Może na temat znalezienia czaszek będzie mogła coś powiedzieć Burzycka, na której posesji je znaleziono.