BĄCZKOWSKI

Obóz w Kozielsku

W obozie znajdowali się żołnierze wszystkich stopni oraz policja, straż graniczna i nieznaczna liczba osób cywilnych. Liczba jeńców [wynosiła] ponad 2000. Obóz został zlikwidowany 29 czerwca 1941 r. (wcześniej dwie grupy policji zostały wysłane gdzieś na roboty na północ).

Obóz mieścił się w dawnym klasztorze, warunki bytu były zupełnie znośne: oficerowie dostawali po 300 g chleba, mydło toaletowe do mycia i mieli oddzielną kuchnię ze zwiększoną nieco racją żywnościową. Był podział na kompanie i baraki. Oficerowie wykonywali w obozie tylko prace gospodarcze, tj. obsługiwali samych siebie.

Funkcjonowało kino – obrazy stare i treści przeważnie propagandowej; chór – pod nadzorem władz sowieckich; odbywały się turnieje szachowe. Wielu oficerów uczyło się języków, ja osobiście dużo skorzystałem z obozowej biblioteki, gdyż miałem możność poznać nowoczesną literaturę rosyjską.

Byłem badany tylko jeden raz, proponowano mi pozostanie w Rosji Sowieckiej. Propozycję odrzuciłem. Na podstawie rozmów z kolegami muszę stwierdzić, że przesłuchania odbywały się przeważnie w sposób grzeczny i poważny.

Specjalnie ujemnie wyróżnił się ppor. rezerwy Edmund Pawłowski, który zdecydowanie przeszedł na stronę sowiecką, głośno wyrażał swe czerwone sympatie, lżył oficerów o innych poglądach (podobno został użyty przez władzę sowiecką do specjalnej jakiejś roboty [?] i wywieziony w tym celu z obozu w Griazowcu).

Śmiertelność w obozie była stosunkowo mała; m.in. zmarł [nieczytelne] starosta w Kutnie, Pełczyński.

W obozie w Kozielsku byłem od 2 czerwca 1940 do 29 czerwca 1941 r., po czym zostałem przewieziony do obozu w Griazowcu, o którym nic specjalnie nie mogę powiedzieć.