MARIAN GAJEWSKI

Plutonowy Marian Gajewski, ur. 15 sierpnia 1896 r., funkcjonariusz Policji Państwowej, żonaty.

17 września 1939 r. z powodu przekroczenia granicy przez wojska sowieckie zarządzona została koncentracja Policji Państwowej w pow. słonimskim, woj. nowogródzkim. Po przybyciu do Oran zostaliśmy załadowani do pociągów razem z wojskiem i z rozkazu władz wojskowych skierowani do obrony Grodna. Po przyjęciu walki z Sowietami z rozkazu dowódcy Dowództwa Okręgu Korpusu Grodno pana gen. Olszyny-Wilczyńskiego, wycofaliśmy się z Grodna do miejscowości Sopoćkinie. Po przyjęciu boju z czołgami sowieckimi gen. Olszyna-Wilczyński zginął na polu chwały w bitwie pod Sopoćkiniami. Z rozkazu władz wojskowych (wydanego przez nieznanego pułkownika) 24 września 1939 r. w miejscowości Gromadzinki [?] przekroczyliśmy granicę polsko-litewską i złożyliśmy broń. Następnie zostaliśmy odesłani pod eskortą do Kalwarii, [a] z Kalwarii do Wiłkowyszek, gdzie zostaliśmy zamknięci w obozie. Życie w obozie było dostateczne, władze litewskie odnosiły się do nas możliwie.

12 lipca 1940 r., po zajęciu baz sowieckich na terenie Litwy, zostaliśmy wywiezieni przez Sowietów do obozu w Kozielsku w Rosji. Władze sowieckie po zabraniu nas z Litwy załadowały nas do wagonów towarowych, po 48 osób. W czasie podróży wagony pozamykali na kłódki, okna pozabijali deskami, zaś sprawy fizjologiczne załatwialiśmy w wagonach. Wody i jedzenia nie dawali, dopiero po upływie 48 godzin dali nam jedno wiadro wody na wagon i po jednej słonej rybie.

Po przybyciu do obozu Kozielsk zakwaterowali nas w cerkwiach klasztoru. Warunki mieszkaniowe, życie i higiena w obozie były możliwe. Skład więźniów to tysiąc oficerów i dwa tysiące szeregowych policji, żandarmerii, Korpusu Ochrony Pogranicza i Straży Granicznej. Życie kulturalno-oświatowe było możliwe, gdyż był zorganizowany przez naszych oficerów chór i [zespół] muzyki symfonicznej oraz był klub szachistów, warcabów i bilard, założona była przez Sowietów biblioteka propagandowa. Jednocześnie nadmieniam, że mieliśmy bardzo dużą ilość książek polskich z bibliotek Wilna, których w czasie rewizji Sowieci nam nie zabrali. Stosunki między oficerami i szeregowymi były braterskie i nastrój duchowy był dobry, gdyż oficerowie podtrzymywali wszystkich nas na duchu. W obozie były pozakładane głośniki radiowe, z których słuchaliśmy wiadomości z frontu walk między Anglią a Niemcami. Co do tych wiadomości, to nie wierzyliśmy propagandzie sowieckiej (komunikaty były nadawane z Moskwy).

Stosunek władz NKWD do nas był niemożliwy – przy śledztwie: bicie, tortury i klątwy, które służyły zabiciu ducha w każdym Polaku, jak również klątwy rzucane na rząd polski i państwa sprzymierzone z nami. Śledztwo odbywało się przeważnie nocami. Wiadomości o kraju były zupełnie znikome, od czasu do czasu tylko otrzymywaliśmy potajemnie od miejscowej ludności cywilnej skąpe wiadomości o kraju i ogólnej polityce. Poza tym otrzymywaliśmy korespondencję od rodzin w kraju, bardzo słabą.

Stan higieniczny i pomoc lekarska były dobre, śmiertelność znikoma.

16 maja 1941 r. zostaliśmy oddzieleni od oficerów i wywiezieni z obozu Kozielsk na Półwysep Kolski. Podróż nasza odbywała się warunkach niemożliwych do życia. Po przybyciu na miejsce przeznaczenia zostaliśmy wyrzuceni z okrętu pod gołe niebo. W ciężkich warunkach stawialiśmy namioty w błocie, o głodzie i chłodzie. W tych namiotach kwaterowaliśmy przez dwa tygodnie, stąd żeśmy byli gnani do ciężkich prac, głodni, bez sił. Droga do pracy była uciążliwa i daleka, do dziesięciu kilometrów. Po powrocie z pracy do miejsca zakwaterowania spodziewaliśmy się gotowanej strawy, a otrzymaliśmy 200 g chleba i suchą kaszę, której nie mieliśmy jak ugotować, gdyż nie było drzewa.

I tak każdy dzień żmudnej i mozolnej pracy mijał w oczekiwaniu na lepsze jutro.

30 lipca 1941 r. została nam ogłoszona [informacja] o zawarciu umowy pomiędzy rządem polskim a Rosją Sowiecką i od tej pory liczyliśmy się [jako] wolni obywatele polscy. Władze sowieckie ogłosiły nam, że na terenie ZSRR tworzy się armia polska.

22 sierpnia 1941 r. przybył do Suzdala pan płk Sulik-Sarnowski wraz z przedstawicielem władz sowieckich i po odczytaniu rozkazu władz polskich zostaliśmy zwolnieni z obozu. W tymże dniu odbyłem komisję poborową i zostałem wcielony do armii polskiej. Po komisji zostałem wywieziony z Suzdala do Tatiszczewa, gdzie formowała się 5. Dywizja.