NAFTALI KATZ

Strzelec Naftali Katz, rocznik 1914, ślusarz tokarz, kawaler.

Zesłany [zostałem] 29 czerwca 1940 r. do Czeremoszni k. Tomska [?]. Załadowano nas na stacji Przemyśl do wagonów towarowych po 34 ludzi. Produktów z początku żadnych nam nie wydali, siedzieli my w zamkniętych wagonach bez żywności cztery dni, dopiero kiedy pociąg znajdował się na terenie Rosji na większym przystanku otrzymaliśmy po 400 g chleba i ryby na człowieka. Z wagonów nikogo nie wypuszczano.

Do miejsca przeznaczenia przyjechaliśmy 26 lipca 1940 r. Rodziny rozmieszczono w osobnych barakach, a jedynaczków w osobnych. W baraku mieszkało 90 ludzi, nar nie było, spaliśmy na podłodze. Wśród nas byli Polacy i Żydzi, stosunki koleżeńskie bardzo dobre, z wiarą w powrót do Polski. Higieny w ogóle nie było.

Wykonywaliśmy prace przy ładowaniu i wyładowaniu drzewa. Praca była bardzo ciężka, gdyż trzeba było wyrabiać 100 proc. normy. Zarobek miesięczny wynosił 30 rubli. Utrzymywałem się ze sprzedaży rzeczy własnych, aby tylko ratować życie. Ubranie mógł kupić jedynie ten, który wyrabiał normę.

Stosunek władz NKWD do Polaków był bardzo niedobry. Żądali stale wyrabiania normy. Propaganda komunistyczna była prowadzona, lecz Polacy i Żydzi na te zebrania nie uczęszczali.

Pomoc lekarska była, lecz medykamentów nie było. Szpital był w Tomsku. Zmarli: Józef Tag z Tyczyna i jeszcze wielu, nazwisk nie pamiętam.

Z krajem w łączności byłem do czasu wybuchu wojny [niemiecko-sowieckiej].

Zwolniony zostałem 21 października 1941 r. i skierowano mnie do Buzułuku. Ponieważ tam było przepełnienie, skierowali mnie do Samarkandy. W Samarkandzie widziałem się z kolegą, który mnie poszukiwał, więc razem udaliśmy się do G’uzoru, gdzie razem z nim wcielony zostałem do armii.