ZUZANNA STROMENGER

Zarówno moja matka, jak i ojciec, wychowani byli w atmosferze nie tylko tolerancji, ale i przyjaźni dla osób pochodzenia żydowskiego, niezależnie od stopnia ich asymilacji.

Od początku okupacji niemieckiej kontakty z tymi osobami nie uległy zmianie. 25 września 1939 r. dom, w którym mieszkaliśmy w Warszawie, został zbombardowany i spalony ([ul.] Wilcza 5 m. 9). Od 21 kwietnia 1940 r. wynajmowaliśmy mieszkanie nr 5 przy ul. 6 Sierpnia (obecnie Nowowiejska), w którym dwa pokoje odnajmowali sublokatorzy pochodzenia żydowskiego. Byli to:

1. Maria Handtowa z domu Mendelsburg, lat ponad 40, z siostrzenicą Anną Wierzbicką, lat ok. 25 – obie przeżyły wojnę.

2. Zofia Heyman, lat ok. 60, nauczycielka wysiedlona z Kalisza, dorabiała szyciem.

3. Gabriel Firnej, lat ok. 45, ekonomista – zginął w połowie 1943 r. w Krakowie (przypadkowo wpadł w ręce gestapo).

4. Roman Szymonowicz, lat 15, od połowy 1943; uciekinier ze Lwowa, gdzie zginęli jego rodzice (prawdziwe nazwisko nieznane). Zginął w Powstaniu Warszawskim 18 września 1944 r. na Powiślu jako żołnierz AK (szczegóły w tygodniku „Tu i Teraz” nr 33 (116) rok III, z 14 sierpnia 1984 r., str. 9: Chłopiec z tamtych lat, autorka Zuzanna Stromenger).

5. Joanna Berland, lat 16, uczennica; od 28 marca 1943 r. ukrywająca się po aresztowaniu jej rodziców przez policję kryminalną (szczegóły poniżej).

W latach 40., do kapitulacji Powstania Warszawskiego, Żydzi ukrywający się poza gettem bywali wielokrotnie gośćmi w naszym domu.

Ponadto w czasie organizowania getta i przesiedlania ludzi na jego teren, zaprzyjaźnione osoby wstawiały do naszego mieszkania swoje meble i księgozbiory, w przekonaniu, że przeżyją wojnę i odzyskają swoje dobra. Byli to:

Lina, Kazimierz, Róża (Etkin) i Ryszard Moszkowscy – meble; rodzina Fels – meble; Stella i Ignacy Rosenbaum – meble i księgozbiór; Bronisław Krystall – bogaty księgozbiór.

Państwo Lina i Kazimierz Moszkowscy przeżyli wojnę, natomiast ich mienie przepadło podczas Powstania Warszawskiego.

28 marca 1943 r. zjawiła się w naszym mieszkaniu moja koleżanka z nauki religii protestanckiej Joanna Berland, córka adwokata Jerzego Berlanda z wiadomością, że podczas jej nieobecności policja kryminalna aresztowała jej rodziców, mieszkanie opieczętowała, a ona sama jest poszukiwana (została w porę uprzedzona przez sąsiadów). Dalsze losy jej rodziców pozostają nadal całkowicie nieznane.

Na pytanie, czy w tej sytuacji moi rodzice zgodzą się ją przenocować, matka moja natychmiast ofiarowała jej możliwość pozostania z nami do końca wojny, łącznie z kontynuacją nauki na tajnych kompletach (byłyśmy w tej samej klasie).

Joanna przyszła bez jakichkolwiek rzeczy osobistych i środków do życia. Rodzice pomogli jej uzyskać fałszywe dokumenty na nazwisko Joanny Borowicz, wraz z fałszywym meldunkiem. Mieszkała u nas parę miesięcy i przeniosła się do lepiej sytuowanej rodziny (nasze mieszkanie było nieopalane, a jedzenie bardziej niż skromne), ale niezmiennie bywała u nas. Pozostajemy całe życie w przyjaźni, czyli od ponad 60 lat.