JANINA ŁABĘCKA

1. Dane osobiste:

Nazywam się Janina Łabęcka, [jestem] ochotniczką, ur. 4 kwietnia 1920 r. Posiadam wykształcenie średnie według nowego typu i ukończone liceum handlowe, jestem mężatką.

2. Data i okoliczności aresztowania, względnie wywiezienia:

Wywieziona zostałam 13 maja 1940 r. ze Lwowa wraz z matką, bratem i babką do Rosji, gdzie wyszłam za mąż.

3. Nazwa obozu, więzienia, względnie miejsca przymusowych robót:

Wywieziono mnie do Kazachstanu, obłasti semipałatyńskiej, rejonu Urdżar, sowchoz Taz-Bułak, ferma 3.

4. Opis obozu, więzienia:

Sowchoz Taz-Bułak leżał na stepie pod górami. Ferma, na której ja mieszkałam, leżała między dwoma rzekami, w skład jej wchodziło kilka budynków mieszkalnych, drewnianych, stajnie dla baranów i glinianki kozackie. Obok fermy przechodziła szosa łącząca Ajaguz z Urdżarem. My, Polacy zesłańcy, mieszkaliśmy w budynkach drewnianych po kilka rodzin w jednym pokoju. Na fermie była łaźnia, ale niezdatna do użycia, ubikacja była jedna – drewniana, w odległości kilkudziesięciu metrów od budynków.

5. Skład więźniów, zesłańców:

Narodowość zesłanych z małymi wyjątkami była polska, przeważnie były to rodziny ziemian, wojskowych i policjantów. Z kolejnictwa była tylko moja rodzina. Były to przeważnie rodziny inteligentów. Wzajemne stosunki między nami były bardzo dobre.

6. Życie w obozie i w więzieniu:

Sowchoz zajmował się przeważnie hodowlą baranów, tak że wszystkie prace skupiały się koło tego. Ja osobiście przeważnie pasłam barany, czyściłam stajnie, pracowałam przy sianokosach. Praca zaczynała się mniej więcej o godzinie 7.00 rano na fermie, w polu znacznie wcześniej, i trwała 12 godzin. W południe przerwa była w zależności od upału mniej więcej 2–3 godziny. Na fermie praca kończyła się o 6.00 wieczorem, w polu znacznie później. Praca była przeważnie ciężka, w bardzo złych warunkach higienicznych. Wynagrodzenie przy pracy fizycznej było małe, przy pracy umysłowej znacznie wyższe. Na fermie pracownicy otrzymywali chleb i od czasu do czasu mogli kupić coś w sklepiku. W polu dostawaliśmy chleb, rano i wieczór herbatę, na obiad zupę z mięsem. Ubrania nie otrzymywaliśmy żadnego. Rozwinęła się między nami solidarność i życie koleżeńskie. W dni świąt kościelnych i narodowych urządzaliśmy wspólne modlitwy i śpiewy.

7. Stosunek władz do Polaków:

Były dość częste wypytywania ze strony władz dotyczące życia w Polsce. Czasem zdarzały się wypadki rękoczynów ze strony władz, za niestawienie się do roboty groziło zmniejszenie zarobku lub więzienie. Na mityngach urządzanych przez władze szeroko głoszono ideę komunistyczną. Polska w umysłach tamtejszych władz przedstawiana była jako kraj ziemian, panów, którzy męczyli w okropny sposób chłopów i robotników.

8. Pomoc lekarska, szpitale i śmiertelność:

Od fermy, gdzie ja mieszkałam, szpital był odległy 18 km, o bardzo prymitywnym zakresie. Szpital na większą skalę był oddalony 56 km. Na fermie pierwszej pomocy lekarskiej żadnej nie było. Osoby zmarłe: Janina Prokopczyc, Wanda Serwatowska.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodziną?:

Do wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej korespondowałam z siostrą i matką mego ojca, które mieszkały w Brześciu nad Bugiem. Od czasu do czasu otrzymywaliśmy stamtąd pieniądze i posyłki żywnościowe. Parę razy dostaliśmy list z Warszawy od siostry mojej matki i raz posyłkę z ubraniem.

10. Kiedy została zwolniona i w jaki sposób dostała się do armii?:

Zostałam zwolniona 1 września 1941 r. i przenieśliśmy się do Urdżaru. W marcu 1942 r. wyjechałam do męża do Kermine. W Ługowoje dowiedziałam się, że formacja, gdzie był mój mąż, prawdopodobnie wyjechała do Persji. Po paru dniach wyjechałam z 10 Dywizją Piechoty jako osoba cywilna. Do Pahlevi [Bandar-e Pahlavi] przyjechałam 2 kwietnia [1942 r.]. Jak się potem dowiedziałam, mąż mój w międzyczasie pojechał do Karasu [Kara-Suu] do Centrum Wyszkolenia Artylerii i z Rosji przyjechał potem drugim rzutem. Ja natomiast z Pahlevi [Bandar-e Pahlavi] przyjechałam do Teheranu, gdzie wstąpiłam do wojska 23 maja 1942 r.

5 lutego 1943 r.