JÓZEF GULIK

Józef Gulik, wieś Zuzela, pow. ostrowski, gm. Szulborze-Koty, woj. białostockie, rolnik.

Zostałem aresztowany 10 marca 1940 r. Sześć tygodni siedziałem w klasztorze, w którym było brudno i chłodno. Łączność z domem była. 17 kwietnia wyjechałem do Białegostoku, tam siedziałem w więzieniu do 1 czerwca. Z Białegostoku wywieźli nas do Brześcia nad Bugiem. W Brześciu siedziałem do 1 marca 1941 r. Tego dnia zostałem osądzony na trzy lata przymusowych robót i cały transport wywieźli do Rosji. Jechaliśmy 20 dni. Po drodze dawali nam zmarznięty chleb i rybę, wody prawie że nie dawali. Gdy zajechaliśmy na miejsce, zaprowadzili nas do ciepłego baraku, w którym były dwa piece. Na drugi dzień dali nam 700 g chleba i kaszy owsianej. Przez trzy dni nie pędzili na robotę. Po trzech dniach wypędzili nas – jednych posłali do kopalni węgla, a drugich do lasu. Ci, co poszli do kopalni, mieli życie 50 proc. lepsze, a którzy pracowali w lasach, ci mieli 300 g chleba i litr owsianej zupy na dobę.

Usposobienie NKWD do Polaków było bardzo wrogie.

Co do higieny, to nie można było narzekać, do łaźni każdego dnia można było wyjść. Chorób było bardzo mało. A gdy już mieli nas zwolnić, życie się polepszyło. Gdy mieli nas odesłać, dali nam wszystko nowe, po 75 rubli na drogę i odesłali transportem do Tocka [Tockoje].