JERZY BRESLER

[Świadek Bresler]: Obóz, w którym byłem, był obozem pracy przymusowej przy fabryce metalowej prowadzonej w Częstochowie przez firmę Hasag.

Przewodniczący: Pod czyją komendą pozostawał Hasag w Częstochowie?

Świadek: Zarówno getto, jak i Hasag były pod komendą Hauptmanna Degenhardta. Mnie zabrano po likwidacji częstochowskiego getta. Poszedłem tam jako lekarz.

Przewodniczący: Dużo było Żydów w tym obozie?

Świadek: W tym obozie były cztery tysiące ludzi. Była to fabryka Pelcerów.

Przewodniczący: Co się tam produkowało?

Świadek: Kule, amunicję.

Przewodniczący: Co świadek wie o tej sprawie?

Świadek: W obozie tej fabryki był Degenhardt – człowiek bezwzględny, ale miał trochę ludzkich uczuć, nie był sadystą. Były wypadki, kiedy litował się nad dziećmi, szczególnie ratował dużo dzieci. A wtedy właśnie była selekcja do Treblinki, dokąd były wysyłane również dzieci. On je ratował, bo nie był pozbawiony ludzkich uczuć. Myśmy widzieli, że nie może wiele zrobić, bo jest pod presją i kontrolą Radomia. Musiał wykonywać rozkazy, które stamtąd przychodziły. Szczególnie uwidoczniło się to przy likwidacji getta. Komendant żydowskiego getta był przyjacielem Degenhardta. Komendant ten otrzymał rozkaz zgładzenia Kopińskiego, który był Juden ältester w getcie. Kopiński żył w przyjacielskich stosunkach z Degenhardtem. Kiedy Degenhardt otrzymał z Radomia rozkaz zgładzenia go, latał jak szaleniec, nie mogąc sobie znaleźć miejsca, i powiedział, że musi wykonać rozkaz, bo to rozkaz z Radomia. Sam go wykonać nie mógł i dał rozkaz sierżantowi Libersoherowi i on ten rozkaz wykonał.

Przewodniczący: Czy to było w czasie likwidacji getta?

Świadek: Nie, w czasie likwidacji inteligencji żydowskiej w getcie. Dokładniej w dzień bohaterów germańskich, w tym dniu bowiem według pogańskich obyczajów potrzebna jest krew, potrzebne są ofiary. 20 marca 1943 r., tzn. w tym dniu bohaterów, został otrzymany rozkaz, że inteligencja żydowska z Hasagu ma być zgładzona. Na dwa tygodnie przed tym [rozkazem] ukazały się ogłoszenia, aby wszyscy, którzy mają wyższe wykształcenie, zgłosili się, bo będzie wymiana za jeńców niemieckich. To były plakaty rozwieszone w Hasagu.

Przewodniczący: Kto był na tych plakatach podpisany?

Świadek: Nie pamiętam. Na tym ogłoszeniu było napisane, żeby wszyscy, którzy mają wyższe wykształcenie, zgłaszali się do Judenratu. Mówiono, że nastąpi wymiana jeńców do Palestyny. Ludzie ci się zgłosili i zamordowano 128 osób. 28 marca rano obstawiono getto żandarmerią.

Przewodniczący: Czy nie było tam Schupo?

Świadek: Nie potrafię rozróżnić tych mundurów. W każdym razie była to policja umundurowana z karabinami. Cała inteligencja miała się zebrać na Rynku Warszawskim. Powiedziano wtedy, że do lekarzy będzie przemawiał lekarz naczelny Winkelmann. Winkelmann przyjechał, ale nie przemawiał. Ja o tym zrazu nie wiedziałem i nie zgłosiłem się. Cała inteligencja żydowska zebrała się na Rynku Warszawskim. Byli tam wszyscy, kobiety i dzieci. Kazano się wszystkim ustawić w czwórki i iść w kierunku kwarantanny. Gdy przeszli kilka domów, z bram wyleciała niemiecka policja i kazała wszystkim wejść do trzech stojących tam aut ciężarowych. Moja żona pracowała również jako lekarka i była też wśród tych ludzi. [Między nimi] było dużo dzieci. Ja w tym czasie spałem, więc nie wiedziałem, co się na rynku działo. Kiedy się przebudziłem, przyszła do mnie jakaś kobieta, która zerwała mi opaskę z rękawa i tak mi powiedziała: „Pan od tej chwili nie jest już lekarzem”. W pierwszej chwili myślałem, że zwariowała, dopiero potem zorientowałem się, o co chodzi. Prędko podążyłem [tam], gdzie byli wszyscy, lecz nie chciano mnie puścić i odciągnięto [mnie] do domu. Wszystkich tych ludzi przewieziono na cmentarz żydowski, rozebrano ich, a SS-mani utworzyli szpaler. W międzyczasie wykopano doły. Ludzi tych bito i kazano im iść w kierunku dołów. Następnie strzelano do ofiar z karabinu maszynowego.

Przewodniczący: Kto prowadził tę akcję na cmentarzu?

Świadek: Strażnik Überscher.

Przewodniczący: A kto to był Degenhardt?

Świadek: To był komendant Hasagu.

Przewodniczący: A Winkelmann?

Świadek: Główny lekarz.

Przewodniczący: A co świadek powie o oskarżonym?

Świadek: Później się dowiedziałem, że akcja została zainicjowana z Radomia i że Degenhardt musi rozkaz z Radomia wykonać.

Przewodniczący: A co to znaczy: z Radomia? Proszę to dokładnie określić.

Świadek: Słyszałem, że Degenhardt podlegał bezpośrednio komendantowi Böttcherowi.

Przewodniczący: A kto z Radomia wizytował Hasag?

Świadek: Od czasu do czasu ogłaszano, że przyjedzie komisja z Radomia. Wtedy przyjeżdżało kilka osób. Nie mogę powiedzieć, kto to był. Wiedzieliśmy, że jest to komisja z Radomia i że głównym komendantem był oskarżony Böttcher.

Jeszcze chciałbym dodać, że po likwidacji getta, kiedy getto było usłane trupami, a domy doszczętnie zrabowane, to wtedy powiedziano, że oskarżony miał się wyrazić w ten sposób do Degenhardta, że „pacyfikacja” ta osiągnęła nie taki wynik, jak powinna, [że] zbyt łagodnie obchodzono się z ludźmi. Degenhardt otrzymał za to naganę.

Przewodniczący: A podczas wysiedlania ile zginęło osób?

Świadek: Dokładnie nie wiem. Wiem tylko, że przy likwidacji getta zginęło ok. 500 osób. Ja byłem w Hasagu kierownikiem szpitala dla zakaźnie chorych. Któregoś dnia rano, gdy wizytowałem chorych, przyszedł do mnie Degenhardt i zażądał ode mnie listy wszystkich chorych, których wtedy było 58. Powiedział mi przy tym, że czyni mnie odpowiedzialnym za to, żeby nikt nie uciekł. Wśród chorych zapanowała panika, wszyscy bowiem wiedzieliśmy, że przyjście Degenhardta do szpitala nic dobrego nie wróży, że na pewno otrzymał jakiś rozkaz z Radomia. O godz. 12.00 przyszło trzech uzbrojonych SS-manów z gumowymi pałkami i rewolwerami, kazali wszystkim wyjść na podwórko i tam ich rozstrzelali. Gdy chorzy na klęczkach z płaczem prosili o litość, SS-mani bili ich szpicrutami zakończonymi żelaznymi gałkami. Ekshumacja tych zwłok już się odbyła. Potem ukazało się ogłoszenie, aby wszyscy Żydzi, którzy do tej pory się ukrywają, zgłosili się do pracy w Hasagu z powodu wydania amnestii. Stawiło się bardzo dużo osób, które zostały na cmentarzu rozstrzelane.

Przewodniczący: Czy to wszystko działo się w ramach akcji wyniszczania Żydów?

Świadek: Tak jest.

Przewodniczący: Jaką wiarę przykłada świadek do wiadomości, że te wszystkie rozkazy pochodziły z Radomia od SS- [und] Polizeif ührera?

Świadek: Myśmy się tym wszystkim interesowali i często słyszeliśmy od Degenhardta, że rozkazy przychodzą z Radomia i rozkazy te muszą być wykonane.

Oskarżony Böttcher: Czy w czasie, kiedy świadek był w Hasagu, słyszał [świadek] o Komandzie Przemysłu Zbrojeniowego?

Świadek: Tak jest. Od czasu do czasu komendant Przemysłu Zbrojeniowego dokonywał kontroli pracy.

Oskarżony: Czy w Hasagu był stały przedstawiciel komendanta Przemysłu Zbrojeniowego?

Świadek: Nie mogę tego powiedzieć, ponieważ jako lekarz nie miałem z tymi rzeczami nic do czynienia.

Oskarżony: Czy świadek widział w Hasagu wojskowych z Wehrmachtu, którzy stale tam przebywali?

Świadek: Widziałem na kontroli.

Oskarżony: Ale czy przebywali stale jako członkowie instytucji?

Świadek: Tego dokładnie powiedzieć nie mogę. Proszę o [możliwość] sprostowania: kiedy zeznawałem w Częstochowie, nie wiedziałem, o kim mowa, pytałem żony, czy nie wie, kto to jest Böttcher, ta zaś dowiedziała się od kogoś, że to [członek] Werkschutzu, ale to już inna sprawa.

Przewodniczący: Czy cała ta akcja, o której była mowa, te represje stosowane przez Niemców miały coś wspólnego z sabotażem, czy to była tylko akcja wyniszczenia Żydów?

Świadek: To nie była sprawa sabotażu produkcyjnego, to była akcja wyniszczenia Żydów.

Przewodniczący: A kto to był dr Winkelmann?

Świadek: Był to lekarz niemiecki, który miał wygłosić na rynku, jak było powiedziane, przemówienie do lekarzy żydowskich. Przemówienia tego jednak nie wygłosił.

Oskarżony: Jakie znaczenie miał przyjazd dr. Winkelmana? Jaką rolę miał on odegrać?

Świadek: On przyjechał, by wygłosić przemówienie. Przemówienia tego jednak nie wygłosił.

(Następnie została wyświetlona seria przezroczy).