MIECZYSŁAW KISIEL

Przewodniczący: Proszę, może powtórzy pan swoje poprzednie zeznania.

Świadek Kisiel: 6 października 1942 r. przyjechało gestapo do wsi Góra Puławska. U mnie w domu aresztowali trzy osoby – dwóch braci i szwagra. Zabrali [ich] do Radomia i trzymali miesiąc. Przedtem jeszcze [za pierwszym] razem aresztowali 28 osób i wywieźli, a [za] drugim 27 osób.

Przewodniczący: A kto aresztował?

Świadek: Żandarmeria niemiecka.

Przewodniczący: Gdzie był posterunek żandarmerii?

Świadek: W Górze Puławskiej nie było posterunku, tylko był w Zwoleniu.

Przewodniczący: Czy rozróżnia pan żandarmerię od innego rodzaju policji?

Świadek: Nie.

Przewodniczący: A czy widział pan żandarmów?

Świadek: Nie.

Przewodniczący: Proszę opowiadać dalej.

Świadek: Przywieźli nas do Radomia i siedzieliśmy przez cztery tygodnie. Ciągle nas badali, każdego osobno. Pytali, czy wiemy coś o sprawie zabójstwa dwóch Polaków, kto ich zabił i za co. Myśmy naturalnie nie wiedzieli.

Przewodniczący: Przypomina pan sobie nazwiska tych dwóch zabitych Polaków?

Świadek: Byli z Góry Puławskiej, ale ich nazwisk nie pamiętam.

Przewodniczący: Za co ich zabito?

Świadek: Nie wiem, kto ich zabił i dlaczego. Przez miesiąc nas badali, a później przywieźli do Góry Puławskiej i tam 20 osób powiesili, a 21 puścili do domów.

Przewodniczący: Ile osób zostało w ogóle zabranych?

Świadek: Wzięto ok. 56 osób. Później 21 osób zwolnili, a 20 powiesili. Ja wróciłem do domu.

Przewodniczący: Czy dużo było policji podczas egzekucji?

Świadek: Było dużo, to była żandarmeria.

Przewodniczący: A co to byli za ludzie, ci co zostali powieszeni?

Świadek: To byli jacyś obcy, przyjezdni, którzy u nas mieszkali.

Przewodniczący: Co mówili ci żandarmi przed egzekucją?

Świadek: Mówili, że krzewi się bandytyzm i że bandyci od nas pochodzą, i że była partyzantka.

Przewodniczący: Dużo osób zostało jeszcze w więzieniu?

Świadek: Siedem osób wywieziono do Oświęcimia.

Przewodniczący: Kto stawiał szubienice?

Świadek: Szubienice były stawiane rano o świcie. Nas wywieźli o 5.00. Gdy przyjechaliśmy, szubienice już były.

Przewodniczący: Co się stało w tymi siedmioma osobami, które zostały wywiezione do Oświęcimia?

Świadek: Cztery osoby wróciły, a trzy nie.

Przewodniczący: Kto ustawił szubienice?

Świadek: Żydzi ze Zwolenia, Żydzi [też] zakładali stryczki. Skazani, wszyscy, mieli ręce powiązane z tyłu. Ludzie ci wisieli od rana do wieczora, bo Niemcy mówili, aby wszyscy widzieli, jaka kara spotyka za zabicie ludzi. Dopiero później ich zdjęto i zakopano.

(Sąd odczytuje z akt nazwiska osób powieszonych w Górze Puławskiej).

Przewodniczący: Kto was badał w Radomiu?

Świadek: I żandarmeria, i sędzia.

Prokurator: Czy przy badaniu przez sędziego byli obecni żandarmi?

Świadek: Tak. Na badaniu było dwóch żandarmów i trzeci po cywilnemu. Sędzia, który mówił do nas po polsku, przesłuchiwał i pisał.

Prokurator: Gdzie były te badania?

Świadek: Na ul. Kościuszki w Radomiu.

Prokurator: Jak byli ubrani ci żandarmi?

Świadek: Po wojskowemu. Mieli krawaty i byli w mundurach z kołnierzami.

Prokurator: To byli gestapowcy. A czy sędzia mówił wam, za co zostaliście zabrani?

Świadek: Nie.

Prokurator: Dużo było takich żandarmów przy wieszaniu?

Świadek: Ok. 30.

Prokurator: Mnie interesuje sprawa szubienic. Czy zostały przywiezione z wami do Góry Puławskiej, czy też tam już stały?

Świadek: Szubienice przyjechały z nami. Wieziono je na tym wozie, na którym jechali ludzie, którzy zostali później zwolnieni. Chodziło tu o gnębienie ludzi.

Prokurator: Ta cała egzekucja odbyła się za to, że zabito dwóch Polaków. Jakie ma pan zdanie o tych Polakach – czy przypadkiem nie byli to szpicle niemieccy?

Świadek: O tym nie mówiono. W każdym razie nie zabili ich ani żandarmi, ani gestapowcy.

Przewodniczący: A w którym roku spalono te ciała?

Świadek: W 1943 r.

(Wobec nieścisłości zeznań świadka sąd postanowił w myśl art. 340 kpk odczytać jego poprzednie zeznania).

Świadek: Mnie się wydaje, że to było w październiku 1942 r. Żandarmi przyjechali, otoczyli całą wieś, żeby nikt [nic] nie widział, i spalili wszystko. W 1944 r., gdy rodziny powieszonych chciały odnaleźć zwłoki, znalazły tylko proch.

Obrońca: Oskarżony prosi, aby mu pozwolono na posiadanie w więzieniu notatek i ołówka. Obrona składa ze swej strony pismo z prośbą o zezwolenie [na] zatrzymanie przez oskarżonego notatek i ołówka w więzieniu.