ZBIGNIEW JANKOWSKI

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Kanonier Zbigniew Jankowski, 18 lat, syn rolnika, uczeń gimnazjalny, skończyłem dwie klasy gimnazjum nowego typu.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

O 7.00 rano 10 lutego 1940 r. Cała rodzina przy stole, jemy śniadanie, a tu wpadają rabusie, dwóch NKWD-zistów (policja sowiecka) i trzech Ukraińców milicjantów. Ojca zrewidowali, czy nie ma przy sobie broni, i w pewnej chwili mówią: zabirajsia, pojediem w Rosiju (zbierajcie się, pojedziemy do Rosji). W domu płacz, matka z miejsca nie chce się ruszyć. A ci rabusie stoją z pistoletami nad głową. Rad nie rad wszystkie łachy i żywność na wóz i powieźli nas na stację Radziwiłłów. Tam władowali do wagonu dziesięć rodzin i łachy, Wieźli nas na miejsce 18 dni.

3. Opis obozu, więzienia:

Teren bagnisty i zalesiony, gdzie tylko okiem sięgnąć las i las. Budynki z drzewa, tzw. baraki, pełne robactwa, a przeważnie pluskiew i pcheł. Brud naokoło, panowała malaria. Był to posiołek położony w środku puszczy sybirskiej, gdzie dochodziła linia kolejowa, ślepa. Nazwa tego posiołka Krystoforow [Christoforowo]. Pracowałem z początku z ojcem przy ładowaniu drzewa, aż ojciec się dziwił, że ja mam tyle sił, bo byłem chłopakiem dużym, otyłym, ale młodym. Lecz po dwóch miesiącach, jak polskie jedzenie się skończyło, siły opadły i musiałem uciekać z tej pracy. Poszedłem do konia, wozić drzewo. Praca była też ciężka, ale pracowałem aż do zwolnienia.

4. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Polaków, a przeważnie osadników wojskowych 90 proc. i Ukraińców dziesięć procent, Żydów nie było w ogóle.

5. Życie w obozie, więzieniu:

Normy kto wyrabiał, miał nadwyżkę, różne podarunki, miał lepsze jedzenie i lepsze mieszkanie. Wyżywienie było bardzo trudne z powodu niedoboru [?]. Z początku na robotnika był kilogram chleba, a na nierobotnika pół, w ostatnich miesiącach na robotnika pół kilograma chleba, na nierobotnika – 0,2 kg. Zupa owsiana. Było, owszem, i lepsze jedzenie, ale pieniędzy nie było. Życie koleżeńskie o wiele lepsze niż w Polsce. Każdy się zżył i jeden drugiemu pomagał wszelkimi siłami. A jak znalazł się jeden taki samolub, to każdy od niego stronił aż wreszcie zmiękł.

6. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Bardzo ostry, NKWD-ziści patrzyli na nas jak na zbójów. W nocy godz. 12, słychać ktoś puka do drzwi. Patrzę, wchodzą do mieszkania z latarką NKWD-ziści i liczą nas, czy kto nie uciekł. W jednym baraku mieszkało 112 osób.

7. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Jeden drugiemu pomagał wszelkimi siłami. Czy pieniędzmi, czy też żywnością, bo jeden pracował w piaskarni, drugi gdzieś w kołchozie. Do szpitala odchodziła masa ludzi na choroby następujące: malarię, nerki, przepuklinę. Z całego posiołka wymarło 35 proc. ludzi. Wymieniam: Zygmunt Sutkowski lat 15, Radziwiłłów, osadnik; Krzysztof Kucięba lat 4; Stanisław Święciński, porucznik lat 65; Roman Święciński, brat Stanisława lat 56.

8. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Owszem, łączność była z moim dziadkiem, który mieszka w Mławie, i wujkiem, który ma [za żonę] mego ojca siostrę, mieszka w Warszawie. W czasie roboty ojcu pękł pas na przepuklinę. I ojciec napisał do wujka do Warszawy po pas, to otrzymaliśmy go. Zaznaczam, że byłem wywieziony z rodziną. Ojciec mój był osadnikiem wojskowym.

9. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Zwolniony zostałem z całą rodziną 30 sierpnia 1941 r. Gdy dostaliśmy paszporty, treść ich była, że możemy poruszać się po całej Rosji. Wtedy zażądaliśmy wypłaty za naszą pracę i pojechaliśmy bliżej placówki polskiej. A gdy dowiedziałem się, że tworzy się polska armia, powiedziałem: „Ojcze, ja chcę iść do wojska”. Z początku kilka miesięcy byłem wraz z rodziną na kołchozie, żeby się odżywić. Ja wstąpiłem do wojska pierwszy, rodzina po mnie. Ja wstąpiłem 12 stycznia 1942 r. w Tatiszczewie, tam stała 5 Dywizja. Na komisji byłem przeznaczony do broni pancernej.

31 stycznia 1943 r.