STEFAN MAKSYM


Kanonier Stefan Maksym, ur. 1 sierpnia 1914 r., Posada Nowomiejska, pow. Dobromil, woj. lwowskie.


Aresztowany [zostałem] 19 lipca 1940 r., podejrzewano, że mam broń palną i że nie zdałem jej sowieckiej milicji. Byłem odstawiony do więzienia w Przemyślu, 27 września miałem rozprawę. Osądzili mnie na pięć lat ciężkich robót. 16 października wywieziony zostałem z Przemyśla na Kaukaz do Azerberzanij [Azerbejdżanu?], [do] tzw. zakaspijskich łagrów. Tam pracowałem na drodze kolejowej, woziłem ziemię taczkami na sześć metrów w górę, na tor kolejowy. Norma na jednego człowieka: wywieźć siedem kubametrów ziemi – [kto ją wypełnił, ten] dostał za to 600 g chleba i gotowaną wodę. A [kto] nie wywiózł tej normy, [ten] dostał 300 g i nie koniec jeszcze na tym: szedł do karceru na 48 godzin; rozbierali [go] do naga i tak męczyli po 48 godzinach tego samego [sic!].

Mieszkanie było ciepłe, bo temperatura wynosiła ok. 60 stopni. Kto miał swoje ubranie, [ten] chodził w nim, dopóki bolszewiccy złodzieje [go] nie skradli.

Opieka lekarska była dobra, pisano w książce [?] zdrów, a pacjent życie kończył.

Byłem w tym łagrze do 20 września 1941 r. Zostałem zwolniony na podstawie amnestii. Dostałem bilet do tambowskiej obłasti, na karcie zwolnienia napisali, że nie wolno mi dalej jechać. Tam nas dali do kołchozu i znowu norma.

W styczniu 1942 r. powiedzieli nam, że jedziemy do polskiego wojska. Zawołali nas do wojenkomatu i odjazd – gdzie i co, nikt nie wiedział. Przywieźli nas do Czelabińska, tam się dowiedzieliśmy, że jedziemy do roboty do fabryki w Czelabińsku. Usłyszeliśmy, że [w mieście] jest polska placówka. Zebrało się dziesięciu Polaków i uciekliśmy z wagonu do placówki.

Nasza placówka odesłała nas do Czokpaku i tam zostałem przyjęty do wojska 15 marca 1942 r.