JÓZEF BARTOSZYŃSKI

Kpr. Józef Bartoszyński, 30 lat, praktykant na dyżurnego ruchu, kawaler.

Aresztowany 26 kwietnia 1940 r. w miejscowości Wygoda, pow. Dolina, za usiłowanie przekroczenia granicy węgierskiej.

Z Wygody zostałem odstawiony do więzienia w Stanisławowie, gdzie przebywałem do 17 września 1940 r.

Warunki w więzieniu w Stanisławowie następujące: w pojedynczej celi, w której przebywałem, siedziało nas 25. Warunki higieniczne straszne, wszy, pluskwy i inne robactwo. Opieka lekarska żadna. W nocy śledztwa, tortury.

Z więzienia w Stanisławowie 17 września 1940 r. zostałem wywieziony do Rosji sowieckiej do Starobielska, gdzie w cerkwi zamienionej na więzienie przebywałem w okropnych warunkach higienicznych do końca grudnia 1940 r. Stamtąd w pierwszych dniach stycznia 1941 r. załadowano nas do wagonów towarowych i zaczęła się podróż na Północ. W drodze niejednokrotnie karmiono nas śledziami, natomiast nie dawano wody, do tego stopnia, że skrobaliśmy ściany wagonu ze śniegu i jedli.

Więźniowie składali się z Polaków i (Białorusinów [?]) Karpatorusinów [?]. Przeważali Polacy. W pierwszych dniach lutego przywieziono nas do Komi ASRR, gdzie nad rzeką Uchtą umieszczono nas w obozie nr 15. Tu przebywałem do chwili ogólnej amnestii.

Warunki życiowe w obozie nr 15: o higienie nie było mowy, wyżywienie okropne, na śniadanie dosłownie jedna łyżka kaszy i o tym pracowało się 12 godzin, zaś po przyjściu z pracy litr zupy po kluskach, jeden śledź i 900 g chleba, w zależności od wyrobienia normy.

Niejednokrotnie zostawiano nas na noc, chcąc zmusić do wyrobienia normy. Władze sowieckie odnosiły się do nas Polaków wrogo, stale powtarzając: „Polski nie uwidisz, Polska propała ”, „bandit Sikorski” itd.

Zmarli w obozie nr 15: niejaki Skiba (zdaje się z Czortkowa) i profesor [nieczytelne].