Z. KRZYMOWSKI

Z. Krzymowski
kl. Ih
I Państwowe Gimnazjum i Liceum im. Bolesława Prusa w Siedlcach
Siedlce, 18 czerwca 1946 r.

Jak uczyliśmy się w czasie okupacji

Odpowiedź na to zagadnienie tkwi w indywidualizmie każdego ucznia, który uczył się podczas okupacji i który na podstawie swoich przeżyć i obserwacji może swobodnie dużo na ten temat powiedzieć.

Otóż młodzież nie przewidziała, że upadek państwa pociągnie za sobą przede wszystkim pognębienie szkolnictwa. Wielu uczniów po działaniach wojennych w 1939 r. normalnie zgłosiło się do szkół. Ale niestety, niedługo trwała praca. Po niespełna miesiącu nauki wróg wydał rozporządzenie zamknięcia szkół średnich, których lokale pozajmowały wojska najezdnicze. Toteż prawie rok czasu zmagał się okupant przy pomocy rozporządzeń z wszelkimi przejawami zorganizowanego nauczania. [Tak] więc w tym roku nie było jeszcze zorganizowanego tajnego sposobu nauczania – tych tzw. kompletów, które powstały dopiero w roku następnym – wobec czego większa część młodzieży wcale się nie uczyła, poza pewnymi wyjątkami nauczania prywatnego.

Bynajmniej nie należy winować Państwa Profesorów, że tak późno zorganizowano komplety, nikomu bowiem taki stan rzeczy nie wydawał się trwały, spodziewano się powszechnie zwrotu w polityce ogólnoeuropejskiej i że wkrótce odzyskamy to, co straciliśmy. Za to kiedy wzięli się do pracy, szybko zorganizowali kilka kompletów na terenie miasta Siedlec. Równocześnie okupant zezwolił na powstanie dwóch typów szkół średnich o charakterze zawodowym, były to: Państwowa Szkoła Handlowa i Państwowa Szkoła Mechaniczna, zresztą później przemianowane na powiatowe.

Młodzież wprost tłoczyła się do tych ognisk wiedzy, byleby tylko się uczyć. Część na komplety, część do szkół państwowych zorganizowanych przez okupanta, w których wyrugowano przedmioty ogólnokształcące, a całe wykształcenie ograniczało się do trzech lat teorii i roku praktyki.

Lecz nie wszyscy uczęszczali na komplety, istniało jak już wspomniałem tajne niezorganizowane nauczanie, które obejmowało tych, którzy nie mogli z takich czy innych względów uczyć się razem, a uczyli się sami, prywatnie. Oni to albo pobierali naukę u profesorów specjalistów, albo uczyli się u innych mniej lub więcej wykształconych jednostek i następnie gdzieś na kompletach zorganizowanych składali egzaminy.

Ja właśnie należę do tych ostatnich, co uczyli się prywatnie. Po ukończeniu szkoły powszechnej, w której już w ostatnim roku mego uczęszczania, tj. 1940, zniesiono historię oraz ograniczono język polski i geografię, złożyłem egzamin do Szkoły Handlowej. Jednak i tu były ciągłe przerwy w zajęciach szkolnych, ponieważ często nasz lokal bywał zajmowany przez wojsko.

Po dwóch latach, gdy opuściłem ją, poinformowany przez jednego z kolegów postanowiłem zawrócić i wziąć się do pracy o innym kierunku. Przeto w czasie ferii letnich wziąłem korepetycje z języka łacińskiego i historii i wkrótce zdałem egzamin z pierwszej klasy ogólnokształcącej. Wówczas zacząłem uczęszczać na komplety. Zaledwie dwa razy byłem na lekcjach, a już mi się ta niedola uprzykrzyła: a to chowaj książki, bo żandarm, [a to] chodź na prawie każdą lekcję w inne miejsce, i to przez ogrody, bo cię do Niemiec złapią, nie skupiaj się z kolegami, bo to rzuca podejrzenia ze strony Gestapo itd. Zaraz więc wyjechałem na wieś i uczyłem się wraz z bratem u jednego maturzysty, który dosyć dobrze wywiązał się ze swego zadania i przygotował nas odpowiednio. Ale i tam nie miałem spokoju często czekałem gdzieś w rowie albo w zaroślach, aż żandarmi przejadą.

Trzecią klasę przerabiałem w Brzozowie, który był odległy od tej pierwszej miejscowości (Czepielin) o dziesięć kilometrów, a blisko którego, w Suchożebrach, na stałe zamieszkiwałem. Nauka odbywała się pod kierownictwem profesora, który prowadził komplet zorganizowany, ale ja uczyłem się sam, ponieważ tylko jeden byłem w trzeciej klasie. Częściowo pobierałem naukę u nich, a częściowo uczyli mnie starsi koledzy z kompletu tegoż profesora, którzy słabo mnie przygotowali. Z trudnością zdałem egzamin, aż w końcu doczekałem się w wolnej Polsce wolnej szkoły. Czwartą klasę ukończyłem normalnie.

Jak już nadmieniłem, wróg utrudniał nauczanie i to najbardziej na kompletach. Prywatna nauka nie dała tego, co kompletowa, niepowołane osoby nie zawsze wymaganiom mogły sprostać. Ogólnie mówiąc, ciężkie były warunki pracy, brak lokali i inwentarza, podręczników, książek, nie było wcale żadnych pomocy naukowych itd. W ogóle jaka była ta nauka i jakie miała braki, wykazują obecnie postępy uczniów, jak zaś młodzież zwyrodniała, jak pod względem psychicznym i moralnym upadła, fakty o tym świadczą.