WŁADYSŁAW STECZYŃSKI

1. Dane osobiste:

Kan. Władysław Steczyński, 39 lat, rolnik, żonaty.

2. Data i okoliczności aresztowania:

10 lutego 1940 r. zostałem aresztowany, właściwie wywieziony, z Tyśmieniczan. Przyszli o godz. 1.00 w nocy, zaczęli od rewizji, po czym kazali się zebrać i siadać na wozy. Zebraliśmy, co mogliśmy i co pozwolili wziąć. Wozami zawieźli nas na stację Chryplin. Na stacji władowali nas do wagonów towarowych. Do każdego władowali po 40 osób, wszystkich razem: kobiety, dzieci i mężczyźni. Warunki w wagonach straszliwe: spać musieliśmy na zmianę, bo dla wszystkich nie było miejsca, klozetu właściwie nie było, po prostu dziura w podłodze. W czasie całej drogi nie dawali nic kompletnie do jedzenia, dopiero po czterech tygodniach jazdy dali raz ciepłe jedzenie, a nawet wody nie dali, musieliśmy sami kombinować – braliśmy bańki na sznurku i spuszczaliśmy przez okna, do tych baniek nabieraliśmy śniegu. Cała ta podróż trwała sześć tygodni.

3. Nazwa miejsca zesłania:

Komi ASRR, baza Kiełtuska [Kyłtowo?], uczastok 53.

4. Opis miejsca:

Cały teren zalesiony. Las i moczary. Zabudowania z drewna (baraki). Baraki bardzo zimne, ponieważ na jeden barak był jeden piec. Przy piecu było ciepło, ale dwa metry od niego można było zamarznąć. W baraku takim mieszkało ok. 60 rodzin. Warunki higieniczne straszne, od robactwa aż czarno: wszy, pluskwy, karaluchy, pchły itp. Jak mogliśmy, tak zwalczaliśmy to robactwo, ale szkoda trudu.

5. Skład zesłańców:

Zesłańcami byli tylko sami Polacy. Przeważna część to rolnicy, właściciele młynów, rodziny policyjne i wojskowe. Poziom umysłowy ogólnie średni. Wzajemne stosunki ogólnie bardzo dobre. Był tylko jeden ciemny typ, który wydał niejednego lub wsadził do więzienia, nazywał się Antoni Rajczyk, sowiecki szpieg.

6. Życie na zesłaniu:

Pracowałem przy ścinaniu drzew. Pracowałem od świtu do nocy, czy zima, czy lato. Musiałem pracować, bo jakbym nie poszedł do pracy, to by [mnie] sądzili. Było dużo wypadków zasądzenia za niepójście do pracy. Warunki pracy straszne. Latem w lasach moczary – tak mokro, że przez cały dzień stoi się w wodzie. Zimą śnieg na półtora metra. Zapłata marna, za jeden dzień można było zarobić najwyżej dwa ruble. Wyżywienie trzeba było kupować, ale pomyśleć: jeden człowiek nie mógł wyżywić się za dwa ruble, co dopiero cała rodzina, na którą pracuje jeden człowiek. Kupować trzeba było, ale za co? Ubranie miałem swoje, bo nic nie dawali, z początku jeszcze jako tako człowiek był ubrany, ale potem w podartych butach, w podartym ubraniu… Jak można było wytrzymać na zimnie? O życiu kulturalnym nie można było nawet pomyśleć. Koleżeństwo jak zwykle w biedzie. Wspomagaliśmy się nawzajem.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Z władzami NKWD miałem styczność tylko przy wywożeniu nas z Polski, a potem przy zwolnieniu. Propagandą nie interesowałem się.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomocy lekarskiej nie było prawie żadnej. Szpitala nie było w ogóle. Jak ktoś zachorował, to musiał się pożegnać ze światem. Zmarło tam przeszło 150 osób, przeważnie na tyfus plamisty.

9. Jaka była łączność z krajem i rodziną?

Dopóki nie było wojny niemiecko-sowieckiej, listy dochodziły. Gdy zaczęła się wojna, nie było żadnej łączności.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Zwolnienie i udostowierienije dostałem we wrześniu 1941 r. W październiku dostaliśmy zawiadomienie z Buzułuku, żeby jechać, kto może, do armii. Zamiast do Buzułuku, zawieźli nas do kazachstańskiej obłasti, suzakskiego rejonu, dieriewnia Juczyna [?], kołchoz „1 Maja”. Stamtąd poszedłem do wojska. Pojechałem do Gorczakowa, gdzie stała 9 Dywizja.