ELŻBIETA ROWIŃSKA

kl. I liceum pedagogicznego

Jak uczyliśmy się w czasie okupacji


1. Różne formy nauczania (zorganizowane lub nie).
2. Stosunek do okupanta.
3. Warunki materialne i lokalowe.
4. Własne uwagi i spostrzeżenia.

W czasie okupacji przez długi okres korzystałam z tajnego nauczania. Zmieniałam kilka razy profesorów. Uczyłam się przez pewien czas w grupie, a potem zostałam sama, bo koledzy musieli wyjechać. Przerobiłam klasę pierwszą, drugą, trzecią i połowę czwartej. Z nauki tej korzystałam na Wołyniu, w pow. kowelskim.

Przed Niemcami musieliśmy się kryć i dużo razy trzeba było uciekać z książkami, żeby nie narazić profesora i siebie. Tym bardziej, że odwiedziny te były bardzo częste.

Za naukę płaciło się produktami żywnościowymi albo pieniędzmi. Wymagania nie były duże, bo chodziłam na lekcje co drugi dzień na dwie godziny i płaciłam za to: 2 kg tłuszczu, 30 l mleka i do tego nie pamiętam ile kg mąki i kaszy. Na lekcje trzeba było chodzić do profesora, który mieszkał ode mnie w odległości 1,5 km. [Za] każdym razem można było spotkać Niemców czy policję ukraińską, która bardzo chętnie zaglądała do teczek. Szczęście nam jednak sprzyjało, bo nie zdołano nas nakryć. Podzieleni byliśmy na kilka grup dla ostrożności i każda grupa przychodziła innego dnia i o innej porze.

Z nauki tej skorzystałam bardzo wiele, bo po przyjeździe do Lublina z łatwością radziłam sobie w klasie czwartej i bez większych trudności zdałam egzamin. Na lekcjach takich korzystało się bardzo wiele. Siadało się bowiem oko w oko z profesorem i myśl była zajęta tylko pracą. Profesor miał przed sobą tylko kilka osób albo tylko jedną, szybko poznał jej umysłowość i stosował odpowiednie metody.