KAMILA BIERNACKA

Kamila Biernacka
kl. VII
Wola Uhruska, 15 czerwca 1946 r.

Przeżycia wojenne

Podczas okupacji niemieckiej przeżywałam wiele strasznych chwil. Kiedy nadszedł 1944 r., front niemiecko-sowiecki zbliżał się do nas. Cała okolica była poruszona tymi strasznymi chwilami. 20 czerwca słychać było już u nas wybuchy armatnie. Samoloty sowieckie zaczęły po nocach bombardować nasze okolice. Każdy z nas drżał [ze strachu] całymi nocami. Nastały już ostatnie chwile, zbrodniarze niemieccy wydali nam rozkaz, ażeby w tym momencie wyprowadzić się z domów rodzinnych. Każdy z nas z wielkim bólem, z wielkim żalem musiał się usunąć. Ja z rodziną wyjechałam do małego lasu, w którym przeżywaliśmy wiele [chwil] strachu. Samoloty warczały nad nami, pociski rozrywały się tuż obok nas, a kule karabinowe świstały jak wicher. Po nalocie podniosłam oczy do góry, ale nic innego nie zobaczyłam [jak] tylko zabitą koleżankę leżącą obok mnie, rannych ludzi, ranne i zabite zwierzęta i wokoło dym. W tej chwili jeszcze bardziej włosy podniosły mi się do góry, serce po prostu chciało wyskoczyć ze mnie, a duszę [miałam] na ramieniu. Po pierwszym nalocie uciekłam do najbliższego domu, w którym była już moja mamusia. Stamtąd nigdzie już nie wychodziłam, tylko modliliśmy się wspólnie. Na drugi dzień, [gdy] wyszłam z mieszkania, zauważyłam zbrodniarzy niemieckich uciekających przed wojskami sowieckimi. Od razu się domyśliłam, że Sowieci są już koło nas. Wpadłam do mieszkania i zawiadomiłam wszystkich o ucieczce wojsk niemieckich. Ledwie wypowiedziałam kilka słów, a Sowieci otworzyli drzwi od mieszkania. Wszyscy byliśmy uradowani. Myślałam, że ze skóry wyskoczę, ale jednak nie wyskoczyłam. Wojska sowieckie zaczęły nas pocieszać. Kazano [nam] iść do domów rodzinnych. Zaraz odnalazłam swą rodzinę, dzięki Bogu żywą, i wyruszyliśmy do domu. Bardzo byłam ciekawa, jak tam żyją nasi sąsiedzi. Nie myśląc wiele, pobiegłam do nich. Byłam kilkadziesiąt metrów od nich, gdy usłyszałam płacz i lament. Podbiegłam szybciej i zaraz zauważyłam zabitych i rannych sąsiadów. Widząc to, łzy mi stanęły w oczach. Nie wiedziałam, co mam zrobić, czy iść do domu, czy zostać, ale [w końcu] poszłam do domu.

Po drodze widziałam niemało ludzi rannych, zabitych, a także [dużo martwego] bydła, koni, świń i owiec. Zachodząc do domu, spotkałam wojsko sowieckie i całą swą rodzinę. Już po [przejściu] frontu byłam z tego zadowolona, że pozbyliśmy się zbrodniarzy hitlerowskich i że cała moja rodzina pozostała żywa.