WERONIKA RYBARCZYK

Warszawa, 14 września 1947 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Weronika Rybarczyk z d. Krawczyk
Imiona rodziców Franciszek i Józefa z Filipczaków
Data urodzenia 22 marca 1904 r., Władysławów pow. Piotrków
Wyznanie rzymskokatolickie
Miejsce zamieszkania al. Niepodległości 217 m. 5
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wykształcenie cztery klasy szkoły powszechnej
Zajęcie pracownica stołówki Ministerstwa Rolnictwa

W czasie powstania warszawskiego mieszkałam przy alei Niepodległości 217 m. 12. W chwili wybuchu powstania oddziały niemieckie stacjonowały przy ulicy Sędziowskiej 1, 3 i 5. Oddziały te zostały zaatakowane przez powstańców 1 sierpnia 1944 roku od strony ul. Langiewicza i Prokuratorskiej, jednakże akcja załamała się po kilku godzinach. Z naszego domu akcja nie była prowadzona.

5 sierpnia po raz pierwszy wtargnęli na teren domu naszego Ukraińcy. Wydali wszystkim rozkaz wyjścia na podwórze, następnie rozpoczęła się grabież kosztowności. Lokatorka naszego domu Zawilińska miała u siebie sublokatorkę pochodzenia żydowskiego, która zdołała się wykupić przez ofiarowanie Ukraińcowi garści złota i biżuterii. Grupę naszą wyprowadzono na ul. Suchą i oddano pod opiekę stacjonujących tam żołnierzy niemieckich.

Na Suchej spotkaliśmy grupę ludności cywilnej z Wawelskiej, Jesionowej i Prokuratorskiej. Mieszkanki ul. Jesionowej Kulikowska i Bogucka opowiadały mi, że w tym samym czasie co i naszą grupę wyprowadzono z domu przy Jesionowej artystę Maszyńskiego wraz z rodziną i inż. Tomorowicza i poprowadzono w stronę ulicy Prezydenckiej. Nikt tych osób więcej nie widział. Mówiono, że zostali rozstrzelani na Polu Mokotowskim na terenie działek.

Po paru godzinach grupie naszej Niemcy pozwolili wrócić do domu. 7 sierpnia oddział Ukraińców wtargnął ponownie na teren naszego domu. Było to około południa. Wtargnęli od strony ulicy Sędziowskiej i al. Niepodległości. Wydano rozkaz ponownego wyjścia. Część ludności nie usłuchała rozkazu i została w mieszkaniach, ukrywając się. Część lokatorów wyszła na podwórze z następujących klatek schodowych: 217, 219, 221, 223. Wyszłam i ja z piwnicy razem z wychowanicą Jadwigą Ceglarek (11 lat). Razem było około 80 osób. W grupie tej przeważały kobiety i dzieci. Ukraińcy szukali złota i grabili wszelki dobytek, w dalszym ciągu nas rewidowali. Tłumaczyliśmy, że rewidują nas powtórnie i że już nic nie posiadamy. Oficer w mundurze niemieckim mówiący po rosyjsku, kazał nam wejść do klatki schodowej nr 223.

Żołnierze byli rozwścieczeni tym, że tak mało zebrali kosztowności, poza tym prawie wszyscy byli pijani. Po wprowadzeniu nas do klatki schodowej, znalazłam się przy skrzynce pocztowej razem z moją wychowanicą. Oficer wydał rozkaz ponownej rewizji, która nie dała pożądanych rezultatów. Wtedy wydał rozkaz rozstrzelania nas. Usłyszałam odgłosy karabinu maszynowego ustawionego przed nami na schodach. Upadłam, straciłam przytomność. Po pewnym czasie, gdy oprzytomniałam, przekonałam się, że jestem ranna w lewy obojczyk, wychowanica moja leżała na mnie i coś mi szeptała. Wszyscy przyprowadzeni leżeli pokotem na schodach. Słychać było głosy rannych. Wreszcie powtórzyły się strzały, tym razem już pojedyncze, jeden z nich ugodził moją wychowanicę w głowę, zabijając ją na miejscu. W czasie tego dobijania wybito przeważnie dzieci, gdyż pierwsza seria strzałów dzieci nie dosięgła. Straciłam przytomność po otrzymaniu rany szarpanej w lewą stronę dolnej szczęki. Rana na szyi, jak sądzę, była spowodowana jakimiś odpryskami.

Gdy odzyskałam przytomność, Ukraińców już nie było, a mieszkańcy domu, którym udało się przejść tę egzekucję bez szwanku, zajęli się mną. Dowiedziałam się, że dnia tego w egzekucji zginęły 53 osoby. Byli to mieszkańcy naszego domu, a także ludzie, którzy przypadkowo znaleźli się w nim.

Zginęli między innymi: Malecka i jej służąca Zuzanna Krupińska, Gempra z matką i synem. W dniu tym, tj. 7 sierpnia 1944, Ukraińcy wystrzelali przy wyprowadzaniu z domu rodzinę Lisieckich składającą się z pięciu osób, zamieszkałą przy ulicy Sędziowskiej 1. Z egzekucji ocalała 5-letnia córka [Lipskiej?] oraz Bolesław Wińciun zamieszkały obecnie Sędziowska 2, który był ranny w czasie egzekucji.

12 sierpnia przyszli żołnierze niemieccy w mundurach koloru stalowego, kazali nam wyjść i poprowadzili ulicą Wawelską do Suchej. Na Wawelskiej przejęli nas od Niemców Ukraińcy i przeprowadzili na Zieleniak. Na placu widziałam zwłoki zamordowanych około pięciu niewiast. Opowiadano mi, że były one wyciągnięte nocą z grupy i po zgwałceniu zamordowane.

Po dwugodzinnym pobycie na Zieleniaku przeprowadzono nas na dworzec i odwieziono do obozu przejściowego w Pruszkowie. Z obozu zostałam zwolniona i przewieziona do szpitala w Milanówku. Leczył mnie lekarz Ziembiński.

(Świadek składa do akt odpisy zaświadczeń lekarskich z 4 września i z 13 listopada 1944 r.).

Na tym protokół zakończono i odczytano.

PROTOKÓŁ

Warszawa, 16 stycznia 1948 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, sędzia Halina Wereńko, dokonała za pośrednictwem biegłego sądowego prof. UW dra Wiktora Grzywo-Dąbrowskiego oględzin sądowo-lekarskich poszkodowanej Weroniki Rybarczyk, lat 44.

Badana zeznaje: 7 sierpnia 1944 roku oddział „Ukraińców” wtargnął na teren domu, klatki schodowej nr 223. Po rewizji i ograbieniu z kosztowności żołnierze przeprowadzili egzekucję, w czasie której badana została ranna w lewy obojczyk, a potem w czasie dobijania rannych w lewą stronę dolnej szczęki.

Badana przedstawia zaświadczenie o odbytej kuracji wystawione 13 listopada 1944 przez dr. Ziembińskiego w Milanówku. Badana dodaje, że obecnie odczuwa drętwienie w lewym ręku, które było większe w czasie bliższym od zranienia. Poza tym miewa bóle w lewej stronie głowy.

Badana, wzrostu średniego, mocnej budowy, odżywienia średniego. Na szyi po stronie lewej i na twarzy nie stwierdzono żadnych śladów zranienia. Na skórze lewego barku w części górnej znajdują się trzy blizny białawe, okrągławe, średnicy do 10 – 12 mm, miękkie, przesuwalne. W kości przy obmacywaniu nie stwierdzono żadnych nierówności. Czynność lewej ręki bez zaburzeń. Ze strony układu nerwowego żadnych poważniejszych zmian pourazowych nie stwierdzono. Jak widać z zaświadczenia szpitala nr 2 w Milanówku, wydanego 13 listopada 1944 r., podpisanego przez dr. Ziembińskiego badana leczyła się w szpitalu z powodu rany szarpanej lewego stawu barkowego.

OPINIA:

Biorąc pod uwagę treść wywiadu lekarskiego i wynik badania należy wnosić, że opisane blizny mogły powstać w następstwie zagojenia się zranień postrzałowych.

Brak ścisłych danych co do stanu zdrowia badanej w okresie po zranieniu uniemożliwia kategoryczne ustalenie kwalifikacji uszkodzenia. Jest jednak możliwym, że wskutek tego zranienia nastąpił rozstrój zdrowia, który mógł być połączony z zakłóceniem czynności lewej ręki, trwający prawdopodobnie dłużej niż 20 dni (art. 236 k.k.).