JÓZEF WIEWIÓR

Warszawa, 15 grudnia 1947 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Józef Wiewiór
Imiona rodziców Franciszek i Franciszka z d. Smolaga
Data urodzenia 14 czerwca 1904 r., Goszczyn, pow. Grójec
Wyznanie rzymskokatolickie
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wykształcenie szkoła powszechna
Zawód kupiec, właściciel sklepu
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Opaczewska 24 m. 6

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w mieszkaniu przy ulicy Opaczewskiej 15. Przed 1 sierpnia 1944 roku w szkole przylegającej do Zieleniaka stacjonował oddział Wehrmachtu. 1 sierpnia powstańcy przypuścili atak na szkołę, ale bez rezultatów. 5 sierpnia nad ranem oddział Wehrmachtu wyprowadził się w kierunku południowym, zabierając meble i wszystko z magazynów. Około godz. 8.00 z okna na drugim piętrze naszego domu zobaczyłem, iż szosą od strony Okęcia maszerują oddziały w mundurach niemieckich. Mundury mieli zniszczone. Później stwierdziłem, iż żołnierze rozmawiali po rosyjsku. Widziałem, jak koło domu przy Grójeckiej 104 rzucili jakiś przedmiot, jak się później dowiedziałem, granat.

Oddziały wkroczyły na ulicę Opaczewską i począwszy od numeru 32 w dół do numeru 2, zaczęły wyrzucać ludność, podpalając domy. Ludności wyrzucanej z domów nie pozwolono nic zabrać. Pierwsze grupy wyprowadzonej ludności zostały ulokowane w ogródkach działkowych, około południa wprowadzono je na Zieleniak. Ja i mieszkańcy domu wyszliśmy sami z domu przy Opaczewskiej 24 ze względu na to, iż Ukraińcy dom podpalili. Było to około godziny 15.00. Wychodzących Ukraińcy ograbili z kosztowności, mnie zabrali zegarek „Cyma”, obrączkę, 30 tys. zł gotówki i drobiazgi. Mnie i innych mężczyzn pobili bez powodu. Trzy mieszkanki naszego domu: J.[...] T.[...] (zam. obecnie w okolicach Raszyna we wsi Grocholice), [...] i trzecia, której nazwiska nie znam, zostały zgwałcone przez Ukraińców w płonącym domu, potem dołączyły się do naszej grupy na Zieleniaku.

Na Zieleniaku przebywałem do 9 sierpnia 1944, kiedy to uformowano kilka transportów i odstawiono do obozu przejściowego w Pruszkowie. W ostatnim dniu mojego pobytu na Zieleniaku Ukraińcy przed transportem oddzielili grupę innych narodowości i była ona zabrana oddzielnie.

Na tym protokół zakończono i odczytano.