PAWEŁ ŁOPIŃSKI

Dnia 1 lipca 1969 r. mgr Jan Gogol, członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku, działając na zasadzie art. 4 dekretu z dnia 10 listopada 1945 r. (DzU nr 51, poz. 293 i art. 219 kpk), z udziałem protokolanta ob. Urszuli Nagengast, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez odebrania przyrzeczenia. Świadka uprzedzono o prawie odmowy zeznań (art. 94 kpk) i odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, po czym świadek oświadczył, że będzie zeznawał. Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Paweł Łopiński
Data i miejsce urodzenia 24 maja 1913 r., Toruń
Imiona rodziców Michał i Katarzyna
Miejsce zamieszkania Gdynia, [...]
Zajęcie kupiec
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Od 1932 r. do chwili wybuchu wojny w 1939 r. zamieszkiwałem na terenie Gdyni, przy [...]. W tym czasie pracowałem w drogerii przy pl. Kaszubskim 13, której właścicielem był Marian Deutsch. Natomiast właścicielem budynku, w którym mieściła się drogeria, był [...]. [...] do 1939 r. nigdzie nie pracował, a utrzymywał się z czynszów pobieranych od lokatorów. W ostatnich dniach sierpnia 1939 r. powołany zostałem w szeregi Wojska Polskiego i przebywałem poza Gdynią. Po kapitulacji, w końcu września 1939 r., powróciłem do Gdyni. Rodziny swojej w Gdyni nie zastałem, gdyż żona moja wyjechała do Pucka i tam przebywała u rodziny. Udałem się na poszukiwanie właściciela drogerii, ob. Deutscha lub jego żony, gdyż drogeria w tym czasie była zamknięta. Odnalazłem żonę jego Joannę Deutsch, która zamieszkiwała z trojgiem dzieci w Gdyni, przy [...].

Nadmieniam, że ob. Joanna Deutsch w 1967 r. zmarła. Obywatelka Deutsch mówiła mi wówczas, że mąż jej został zatrzymany przez Niemców jako zakładnik, a przyczynił się do tego [...].

Na początku października 1939 r. udałem się z ob. Deutsch do aresztu przy ul. Starowiejskiej i tam chcieliśmy podać jej mężowi paczkę i list. Z ob. Deutschem nie widzieliśmy się, gdyż nie dopuścili do tego Niemcy. Jedynie strażnik niemiecki wziął od nas paczkę, a następnie przyniósł nam od ob. Deutscha karteczkę, w której ten prosił nas, abyśmy udali się do [...], by ten interweniował w jego sprawie. Udałem się do mieszkania [...] i prosiłem go, by ze swej strony uczynił coś, by zwolniono Mariana Deutscha. [...] powiedział mi, że Marian Deutsch, Wacław Gierdalski i Piątek (zdaje się Jan) byli w [Polskim] Związku Zachodnim oraz należeli do „dwójki” i w związku z tym przed 1939 r. wyrządzili Niemcom dużo szkód i dlatego też muszą zginąć. Przy tym pokazał mi ręką na gardło. Zrozumiałem przez to, że zostaną oni powieszeni. Po trzech, czterech dniach od tej rozmowy ponownie udałem się do mieszkania [...] i – nie zastawszy go – prosiłem jego żonę (imienia jej nie pamiętam), aby wpłynęła na męża, by przyczynił się do zwolnienia Mariana Deutscha. Odpowiedziała mi, że uczyni wszystko, co będzie mogła. Po kilku dniach, a było to również w październiku 1939 r. po raz trzeci udałem się do mieszkania [...] i prosiłem go o interwencję w sprawie Mariana Deutscha. [...] oświadczył wówczas, abym się więcej tą sprawą nie interesował, bo ze mną może stać się to samo. Obawiając się, aby mnie nie aresztowano, sprawą tą więcej się nie zajmowałem.

Na początku stycznia 1940 r. rozpocząłem pracę w tej samej drogerii, z tym że właścicielem jej był Niemiec Ernst Szlagowsky, który zamieszkiwał w Gdańsku. U wymienionego pracowałem do końca 1940 r, kiedy to z rodziną wyjechałem na wieś koło Torunia. W tym czasie, gdy pracowałem w drogerii za okupacji, widywałem [...] w uniformie niemieckim koloru czarnego oraz w uniformie koloru beżowego. Pracował on w jakimś niemieckim urzędzie przy obecnej ul. Czołgistów, w budynku, gdzie mieści się Prezydium Miejskiej Rady Narodowej.

Nadmieniam, że w budynku, którego właścicielem był [...], do 1939 r. mieścił się konsulat niemiecki.

Po wyzwoleniu w 1946 r. powróciłem do Gdyni i z wdową po zmarłym Marianie Deutschu uruchomiłem ponownie drogerię przy pl. Kaszubskim. Obywatelka Deutsch mówiła mi, że mąż jej prawdopodobnie zginął w Piaśnicy. Pod koniec 1946 r. ob. Deutsch została wezwana przez nasze władze do Piaśnicy, gdzie przeprowadzana była ekshumacja pomordowanych przez okupanta. Właśnie wtedy ob. Deutsch rozpoznała wśród pomordowanych swojego męża Mariana. Zwłoki jego zostały następnie przewiezione wraz z innymi na cmentarz w Gdyni-Redłowie. Na tablicy pamiątkowej w Piaśnicy między innymi figuruje nazwisko Mariana Deutscha.

Nadmieniam, że [...] w 1945 r. razem z Niemcami zbiegł z Gdyni.

Około 1960 r. dowiedziałem się od marynarza pływającego, nieznanego mi z nazwiska, że widział i rozmawiał z [...] w porcie w Hamburgu, i że pracuje on tam na dźwigu. Obecnie według moich wyliczeń [...], o ile żyje, liczy ok. 75 lat.

Poza tym o działalności [...] nic nie wiem.

Na tym protokół zakończono i po osobistym odczytaniu jako zgodny z moimi zeznaniami podpisuję.