Dnia 17 czerwca 1966 r. w Gdyni podprokurator Prokuratury Powiatowej dla m. Gdyni Henryk Marczak, z udziałem protokolanta Barbary Mikłaszewicz, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez odebrania przyrzeczenia. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania, świadek zeznał, co następuje:
| Imię i nazwisko | Wiktor Roszczynialski |
| Wiek | 65 lat |
| Imiona rodziców | Marian i Ojfrozyna [Eufrozyna] |
| Miejsce zamieszkania | Gdynia, [...] |
| Zajęcie | adwokat |
| Karalność | niekarany |
| Stosunek do stron | obcy |
Pamiętam, że w połowie września 1939 r., jakieś dwa dni po zajęciu Gdyni przez Niemców, ubrani w mundury policji Niemcy wywoływali wszystkich mężczyzn z mieszkań na ulicę i wywoływanych odprowadzali do licznych punktów zbornych.
Ja trafiłem do punktu zbornego na polu, naprzeciw obecnego gmachu Prezydium Miejskiej Rady Narodowej. Pod wieczór przeprowadzono mnie wraz z innymi w liczbie ok. 200 osób do lokalu kinowego dzisiejszej „Goplany” i tam przebywałem w strasznych warunkach higienicznych do następnego dnia. Tego dnia ok. południa wniesiono do lokalu dwa stoły i ustawiono je przy samym wyjściu. Przy każdym stole usiadło trzech Niemców. Dla zaczerpnięcia powietrza podszedłem do stołu. Przy stole zapytany zostałem o zawód i nazwisko. Zobaczyłem wówczas, jak Niemiec przewracał stronice w jakiejś książce i kiedy znalazł w niej moje nazwisko, kiwnął na strażników w czarnych mundurach i dwóch z nich odprowadziło mnie na podwórze przyległe do lokalu obecnego kina „Goplana”. Stopniowo doprowadzano innych. Widziałem tam sędziego Sądu Grodzkiego w Kartuzach Wojewskiego i zdaje mi się, że był tam także Ryszard Zieliński – kupiec wyrobów szklanych. Z tego podwórza odprowadzony zostałem do gmachu sądu przy pl. Konstytucji i tu w areszcie spotkałem w pomieszczeniu większym ok. 40 osób aresztowanych i cztery osoby w pomieszczeniu mniejszym. Byli to tzw. przez Niemców Schwerverbrecher. Był nim burmistrz m. Wejherowa major rezerwy Wojska Polskiego Łakomy, mój brat Hipolit, a czwartej osoby nie pamiętam. Zdaje mi się, że był to ksiądz.
Z aresztu zostałem zwolniony pod wieczór za interwencją mego kolegi, z którym chodziłem do gimnazjum, a który był tłumaczem u jakiegoś podpułkownika Niemca urzędującego w gmachu sądu.
O bracie Hipolicie dowiedziałem się dopiero w 1945 r., kiedy zwłoki jego zostały ekshumowane w Piaśnicy.
Co działo się z innymi osobami aresztowanymi wówczas przez Niemców, nic nie wiem.
Nie wiem też nic o aresztowaniu kolejarzy na terenie Gdyni. Słyszałem tylko o powszechnie znanych aresztowaniach i traceniach ludzi.
Na terenie miasta Gdyni po tym interwencyjnym zwolnieniu nie przebywałem. Przez dalszy okres okupacji przebywałem na terenie tzw. Generalnego Gubernatorstwa.