MAREK KORGANOW

Gdańsk, 7 kwietnia 1948 r. Adwokat Tadeusz Barysławski, działając jako członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, który uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Marek Korganow
Wiek 17 lat
Imiona rodziców Paweł i Władysława
Zajęcie uczeń Państwowej Szkoły Morskiej w Gdyni
Wyznanie rzymskokatolickie
Miejsce zamieszkania Gdynia, ul. Morska 83 (PSM)
Karalność nie byłem karany
Stosunek do stron obcy

Potwierdzam w całości zeznanie, złożone 3 października 1946 r. przed Okręgową Komisją Badania Zbrodni Niemieckich w Gdańsku. Dodatkowo wyjaśniam, że 1 sierpnia 1944 r. w domu przy ul. Marszałkowskiej 33 ukrywała się polska bojówka, której nazwy sobie nie przypominam, lecz pamiętam, że na jej czele stało dwóch ludzi, a mianowicie major Antoni Tomczak i Siwek, którego imienia i rangi nie pamiętam. W dniach między 1 a 5 sierpnia 1944 bojówka ta ostrzeliwała Niemców z domu nr 33 przy ul. Marszałkowskiej, jak również z sąsiednich domów i przyległych zabudowań. Niemcy znajdowali się na rogu ul. Mokotowskiej oraz przy placu Unii Lubelskiej i w sąsiednich domach. Kierunek ich działania zmierzał wzdłuż ul. Marszałkowskiej do placu Zbawiciela.

Druga bojówka znajdowała się na ul. Mokotowskiej róg alei Piłsudskiego i z tego miejsca broniła tyłów domów od ul. Marszałkowskiej.

Odnośnie drugiego pytania, w jakich okolicznościach odbyło się opuszczenie domu nr 33 przez mieszkańców, wyjaśniam, że Niemcy dla zmylenia uwagi powstańców wypuścili czołg ulicą Polną w kierunku Mokotowskiej, gdzie znajdowała się barykada. Polska bojówka opuściła dom nr 33, udając się na barykadę na Mokotowską, jak również uczyniła to część ludności cywilnej. Tymczasem Niemcy zajęli domy nr 31, 31a i 33. Znajdujących się w piwnicach ludzi wyprowadzili na ul. Marszałkowską. Ludność wyprowadzali żołnierze Waffen SS-Sonderdienst oraz „własowcy”.

Odnośnie kobiet, które wybierano do osłony czołgów, wyjaśniam, że osobiście tego nie widziałem, lecz słyszałem później od kobiet, które to widziały.

Podaję nazwiska: Helena Siwkowa (zam. w Warszawie, ul. Piusa, numeru nie pamiętam), Łangowoj , imienia której nie pamiętam (zam. w Warszawie).

Egzekucja mężczyzn, którzy posiadali kenkarty szare odbyła się na rogu ul. Marszałkowskiej i Oleandrów, w witrynie sklepu materiałów piśmiennych, który wówczas był wypalony. W grupie tej znajdowało się około stu mężczyzn. Nazwisk tych nie pamiętam, ale pamiętają wyżej wymienieni świadkowie. Jedno nazwisko sobie przypominam, a mianowicie Henryka Siwka, męża wskazanej wyżej Heleny Siwkowej. Egzekucje wykonywali Waffen SS-Sonderdienst i „własowcy”. Po egzekucji wrzucono kilka granatów do tego sklepu.

Wiadome mi jest, że część zwłok zamordowanych została przez ludność wydobyta podczas powstania i pochowana w masowym wspólnym grobie przy al. Piłsudskiego.

Z podniesionymi rękoma stałem w alei Szucha, na dziedzińcu w gmachu gestapo przez pięć godzin. Nie widziałem z tego miejsca ogródka jordanowskiego, ale wiedziałem, że tam ich prowadzą, a to na podstawie podsłuchanych rozmów Niemców. Słyszałem również strzały. Widziałem dwie grupy mężczyzn w liczbie około stu [prowadzone] w kierunku ogródka jordanowskiego. Odnośnie składu grup prowadzonych tam na egzekucję podaję świadka Rzymowską (imienia nie znam) zamieszkałą w Warszawie, której mąż i dwóch synów zostali wówczas rozstrzelani.

Na tym protokół zakończono i odczytano.