DANUTA JASIONOWSKA

Danuta Jasionowska

Chwila najbardziej dla mnie pamiętna z czasów okupacji

Najbardziej pamiętnym dniem był 19 września 1944 r. Rano jeszcze było ciemno, kiedy Niemcy wpadli do mieszkania i ściągnęli tatusia z łóżka. Kazali się szybko ubierać. Na prośby i nasz płacz [pocieszyli] nas, że tatuś zaraz wróci. Kiedy tatusia wyprowadzili, zobaczyliśmy przez okno, że cała wieś jest obstawiona przez wojsko niemieckie. Z każdego domu wyprowadzali wszystkich mężczyzn młodych i starych, zdrowych i chorych, a nawet nieletnich chłopców. Nie wiedzieliśmy, gdzie ich prowadzą i po co – czy na stracenie, czy na roboty, czy też do obozów. Wkrótce kobiety zaczęły podążać za mężami i synami, chcąc im podać coś do zjedzenia i ciepłą odzież.

Trzymano ich na razie w szkole na Pasterniku. Tam też dowiedzieliśmy się, że o jednej godzinie zabrali wszystkich mężczyzn z całej gminy suchedniowskiej i że mają ich wywozić do Niemiec. Była wtedy rozpacz ogromna, nie było chyba domu, z którego by nie zabrali ojca czy syna.

Po południu ustawili ich w czwórki i prowadzili do Skarżyska. Był to widok straszny: ok. 2000 mężczyzn bezbronnych, z jednej i z drugiej strony żandarmi z karabinami i [ich] psy, które pilnowały, aby nikt nie uciekł, a za nimi zrozpaczone kobiety. Mężczyźni jedni płakali, żegnając spojrzeniem swoje żony i dzieci, domy i okolicę, inni ukrywali żal, zdobywając się na blady uśmiech dla swoich najbliższych. Co oni jednak przeżywali, możemy się domyślać, a może myśleli o ucieczce.

W Skarżysku kilku zwolnili, a byli i tacy, którzy uciekli, gdyż tam było bardzo dużo ludzi, bo przecież w całej Polsce było to samo. Ku naszej wielkiej radości wieczorem wrócił mój tatuś i wujek. Resztę wywieźli do Niemiec. Wielu po drodze uciekło, niektórzy nawet przypłacili [to] życiem.